Opowiedział o pracy w TVP, teraz żądają od niego 75 tys. zł. "Zaczęły się prześladowania"

Aneta Olender
– W tej chwil czuję się jak ktoś, kto zaczął gołymi rękoma walczyć z lwem albo z rekinem – mówi w rozmowie z naTemat Piotr Owczarski. Były dziennikarz TVP, który odważył się powiedzieć, o tym jakie warunki pracy tam panują, właśnie otrzymał od telewizji publicznej przedsądowe wezwanie.
Piotr Owczarski walczy z TVP od kiedy w 2017 roku stracił pracę. Fot. archiwum prywatne
Krzywdy TVP
"Wzywam Pana do natychmiastowego zaniechania dalszych naruszeń dóbr osobistych Telewizji Polskiej S.A. poprzez zaprzestanie przekazywania do mediów, w formie udzielanych wywiadów prasowych, nieprawdziwych informacji dotyczących pracy dla Telewizji Polskiej S.A. i dla Telewizyjnej Agencji Informacyjnej" – czytamy w przedsądowym wezwaniu, które otrzymał Piotr Owczarski, były dziennikarz Telewizji Publicznej.

Owczarski na początku tego roku zdecydował się opowiedzieć jak wygląda praca w TVP. W rozmowie między innymi z naTemat mówił o mobbingu, naciskach ze strony kierownictwa, czy politycznym wpływie na to, co pokazuje się na antenie. Jego walka z telewizją rozpoczęła się w 2017 roku, kiedy został zwolniony z TVP Info.


Praktyki tam panujące opisał w pismach, które trafiły do do Kancelarii Prezydenta, kancelarii ówczesnej premier Szydło, do prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, do ministra Piotra Glińskiego, do Rady Mediów Narodowych, Rzecznika Praw Obywatelskich oraz do Ministerstwa rodziny, pracy i polityki społecznej.

TVP została wezwana do wyjaśnień, ale działania nie przyniosły oczekiwanych efektów, dlatego 22 stycznia o tym, jak za rządów PiS działa Telewizja Polska, opowiedział w Parlamencie Europejskim.

Jego rozmowy z innymi dziennikarzami nie spodobały się władzom Telewizji Polskiej. TVP wzywa Piotra Owczarskiego do "zaniechania naruszeń dóbr osobistych TVP". Telewizja zarzuca mu także "przekazywanie nieprawdziwych informacji".

Wzywam Pana do natychmiastowego zaniechania dalszych naruszeń dóbr osobistych Telewizji Polskiej S.A. poprzez zaprzestanie przekazywania do mediów, w formie udzielanych wywiadów prasowych, nieprawdziwych informacji dotyczących pracy dla Telewizji Polskiej S.A. i dla Telewizyjnej Agencji Informacyjnej oraz natychmiastowego zaniechania przekazywania nieprawdziwych informacji na temat Pana byłych przełożonych i współpracowników zatrudnionych w TVP S.A.

Owczarski uważa, że jest to prześladowanie i próba uciszenia go. Czuje się zaszczuty, dlatego postanowił zaalarmować i poprosić o pomoc instytucje europejskie. "Właśnie odebrałem przedsądowe wezwanie do zaprzestania naruszeń dóbr osobistych. TVP nie sprostowała informacji tylko chce mnie zastraszyć. W poniedziałek kierunek Bruksela PE i KE" – czytamy na Twitterze dziennikarza. Po pomoc do UE
W rozmowie z naTemat Piotr Owczarski mówi, że obawia się jak jego sprawa może być potraktowana przez polskie sądy.

– W tej chwil czuję się jak ktoś, kto zaczął gołymi rękoma walczyć z lwem albo z rekinem. Nie mam żadnego wsparcia prawnego. Mam ogromne obawy przed tym, jak tak naprawdę moja sprawa i temat, który poruszyłem zostanie w Polsce prawnie rozpatrzony. Nie mogę czekać na kolejne kroki – podkreśla i dodaje, że o pomoc będzie prosił unijne instytucje.

– Stwierdziłem, że ponieważ jesteśmy członkiem UE, to moim obowiązkiem jest poinformowanie Komisji Petycji, Komisji Kultury Parlamentu Europejskiego oraz Komisji Europejskiej, że efektem tego co się wydarzyło 22 stycznia jest groźba procesu sądowego. Będę prosił o ochronę prawną Unii Europejskiej – mówi Owczarski.

W piśmie, które otrzymał Owczarski, czytamy także, że zdarzenia, które opisał, nigdy nie miały miejsca, a jego działania są powodowane tym, że został zwolniony. Telewizja żąda także od swojego byłego pracownika "usunięcia skutków dokonanego naruszenia dóbr osobistych TVP S.A.".

Na stronach internetowych, na których pojawiła się jego relacja dotycząca warunków pracy, jakie panują w TVP, ma pojawić się oświadczenie, w którym Owczarski przeprosi władze TVP oraz osoby pracujące dla TVP za publikowanie "nieoczywistej prawdy". Krzywdę, jakiej doznała TVP, wyceniono na 75 tys. zł. Tyle ma zapłacić Owczarski.

To, co go niepokoi, to sytuacja, w której żadna instytucja nie zainteresowała się publikacjami dotyczącymi warunków pracy w TVP – Nikt nie zażądał wyjaśnień w takich wątkach jak np. brak zatrudnienia, istnienie nacisków itd. Nie ma żadnej komisji, nikt nikogo o nic nie zapytał. TVP nie zorganizowała konferencji i nie odniosła się publicznie do tak poważnych zarzutów – mówi i dodaje, że czuje się zaszczuty. Takich głosów będzie więcej

– Czuję, że mój byt w Polsce jest zagrożony. Nasze państwo zaczyna zmierzać w kierunku Wenezueli. Mam wrażenie, że w tej chwili funkcjonuję właśnie w państwie teoretycznym. Ktoś, kto przez lata pracował w tej telewizji zaczyna mówić o tym, co tam się działo i powołuje się na informacje innych byłych pracowników, którzy to potwierdzają, a żadna instytucja, która ma taki oficjalny sygnał, nie zajęła się tym tematem. – dzieli się wątpliwościami.

– Gdzie jest kontrola Państwowej Inspekcji Pracy, Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, NIK, ministerstw nadzorujących działalność publicznej telewizji. To wszystko wygląda jak jedna wielka farsa. Ludzie głośno mówią, co się dzieje, a instytucje państwowe udają, że nie czytają prasy i że tematu nie ma – dodaje.

Jego zdaniem telewizja publiczna działa tak jak działa rząd. – Ponieważ to jest telewizja państwowa, a dzisiaj rządowa, więc zdaję sobie sprawę z tego, że to jest polityka kreowana przez rząd, dlatego że rząd robi to samo. Nie wyjaśnia afer, nie tłumaczy się opinii publicznej z ewentualnych zarzutów. Odpowiedzią na wszelkie niekorzystne publikacje są pozwy sądowe. Tak się rozmawia z opinią publiczną w XXI wieku? Gdzie procedura przewidziana przez prawo, czyli sprostowanie – podkreśla.

W rozmowie z nami Owczarski mówi także, że po wywiadach jakich udzielił zaczęli się do niego zgłaszać inni dziennikarze TVP, kierownicy produkcji, asystenci. – W SMS-ach napisali mi wyraźnie "jesteśmy z Tobą. Jeśli trzeba będzie iść do sądu, to tam pójdziemy". To mówią ważne osoby z tej telewizji, które na prawdę bardzo dużo wiedzą, co tam się dzieje – opowiada były dziennikarz TVP.

– Stwierdziłem, że skoro jest taka sytuacja to tę listę Towarzystwa Dziennikarskiego, na której znajdują się nazwiska ludzi, którzy stracili pracę, wykorzystam i powołam ich na świadków, a także Ci, którzy sami odeszli lub zostali wyrzuceni. Będę wnioskował, by proces był jawny, a całość transmitowały media i cytowała polska i międzynarodowa prasa. – mówi Owczarski. Po tym, jak Piotr Owczarski opowiedział w Parlamencie Europejskim o sytuacji w TVP, sprawą zainteresowały się zagraniczne media. – Mówiły o tym także media jak MDR, Deutsche Welle, amerykańska prasa. To zagadnienie postanowiła także zgłębić kanał drugi francuskiej telewizji. Z dziennikarzami z francuskiej telewizji nikt tu nie chciał rozmawiać. Oni byli zszokowani takim zachowaniem – podkreśla nasz rozmówca.