Spielbergowi nie podoba się oscarowa wygrana "Romy". Chce wprowadzić zmiany blokujące Netflixa

Adam Nowiński
Steven Spielberg nie jest zachwycony tegorocznymi Oscarami. Najbardziej nie podoba mu się fakt, że to produkcja wspierana przez Netflix – "Roma" – zgarnęła sporą część statuetek. Jego zdaniem ogólnie filmy produkcji platform streamingowych powinny ubiegać się co najwyżej o Emmy, a nie Oscary. Dlaczego? Jak podaje Indiewire.com – bo "grają nie fair".
Steven Spielberg chyba nie przepada za Netflixem... Fot. Łukasz Krajewski / Agencja Gazeta
Spielberg jest członkiem Rady Gubernatorów Amerykańskiej Akademii Sztuki i Wiedzy Filmowej, więc odgrywa ważną rolę w kształtowaniu oscarowego plebiscytu. Stąd też bardzo poważnie odczytywać należy jego oburzenie w kwestii tegorocznej gali. Chodzi konkretnie o filmy, które zostały nominowane i wygrały statuetki, a za których produkcję lub promocję odpowiadają platformy streamingowe takie jak Netflix.

Według informacji podawanych przez portal Indiewire.com reżyser chce określić reguły, które oddzieliłyby tego typu produkcje od Oscarów. Filmy Netflixa mogłyby ubiegać się jedynie o Emmy, czyli nagrody przyznawane najlepszym serialom i produkcjom telewizyjnym.


Zdaniem Spielberga platformy Streamingowe nie stosują się do zasad, których przestrzegają producenci filmów. Chodzi m.in. o nakłady na promocję (promocja "Romy" wyniosła 50 milionów dolarów i była dziesięć razy większa od promocji oscarowego filmu "Green Book"), zatajanie oglądalności swoich filmów oraz różnice w dystrybucji i wyświetlaniu filmów.

Czy uda mu się przeforsować tego typu rozdział Netflixa od Oscarów? Zobaczymy. Tymczasem mówi się już o kolejnej produkcji tej popularnej amerykańskiej platformy streamingowej, która ma w przyszłym roku wygrać kilka statuetek na Oscarach. Mowa o filmie "The Irishman", która już teraz zachwyca swoją obsadą. W "Irlandczyku" zobaczymy takie nazwiska jak Robert De Niro, Al Pacino, Harvey Keitel czy Joe Pesci.

źródło: Indiewire.com