Po tym filmie lepiej zrozumiesz Powstanie Warszawskie. Philippe Tłokiński: "Zapraszamy do refleksji"

Bartosz Godziński
Po niezwykle udanym "Jacku Strongu" o pułkowniku Kuklińskim, Władysław Pasikowski pochylił się nad historią Kuriera z Warszawy. W najnowszym filmie wybitnego reżysera, głównego bohatera zagrał Philippe Tłokiński. – To zaproszenie do refleksji o niezwykle trudnej, pełnej dylematów decyzji, bowiem nie podajemy konkretnej, czarno-białej tezy – mówi naTemat odtwórca roli Jana Nowaka-Jeziorańskiego.
W tytułową postać Jana Nowaka-Jeziorańskiego wcielił się obiecujący aktor młodego pokolenia Philippe Tłokiński Fot. Bartosz Mrozowski / Kino Świat
Kinowego filmu o słynnym emisariuszu AK jeszcze nie było, podobnie jak i produkcji ukazującej bezpośrednie przesłanki do wybuchu Powstania Warszawskiego, a nie same dramatyczne wydarzenia. "Kurier" ukazuje zakurzoną historię sekretnej misji z czasów młodości zmarłego w 2005 roku polityka, dziennikarza i kawalera Orderu Orła Białego.
W jedną z ról wcieliła się francuska aktorka Julie Engelbrecht. Film jest trójjęzyczny: bohaterowie rozmawiają po angielsku, niemiecku i oczywiście polskuFot. Bartosz Mrozowski
Wojenny "superbohater" odkryty na nowo
– Jana Nowaka-Jeziorańskiego znamy ze względu na działania dyplomatyczne i zasługi dla Polski na arenie międzynarodowej. Pozostaje pytanie: czy jego przygoda, którą przeżył w czasie wojny, czyni go bohaterem? Nie sądzę. Wydaje mi się, że dopiero jego powojenna działalność o tym zadecydowała – mówi Philippe Tłokiński.


W tytułowego kuriera wciela się urodzony we Francji i wychowany w Szwajcarii aktor, który do tej pory występował przede wszystkim w teatrze i serialach. To jego pierwsza główna rola w kinowej superprodukcji i myślę, że udźwignął na swoich barkach legendarną postać: jest nieco naiwnym, ale zawziętym idealistą, pełnym odwagi i charyzmy patriotą. Do tego może poszczycić się nienagannym angielskim akcentem.
Akcja filmu toczy się przed Powstaniem Warszawskim. Zdjęcia kręcono w Warszawie i ŁodziFot. Bartosz Mrozowski
– Nie wykreowaliśmy nowego bohatera. To geneza postaci, którą znamy. Nie są z nią związane żadne kontrowersje. Jan Nowak-Jeziorański był osobą bezpartyjną i sam wyjaśniał, że właśnie dlatego został kurierem – przyznaje Tłokiński.
Philippe Tłokiński
Aktor

"Kurier" przedstawia misję poprzedzającą Powstanie Warszawskie. Znamy koniec tej historii. Nikogo nie zaskakujemy więc pointą. To opowieść o bohaterstwie, młodości, odwadze. To też zaproszenie do refleksji o niezwykle trudnej, pełnej dylematów decyzji, bowiem nie podajemy konkretnej, czarno-białej tezy.

Nazywam się Nowak, Jan Nowak
Aktor przyznaje, że przygotowywał się do roli czytając zapiski historyczne i rozmawiając z osobami, które znały Kuriera z Warszawy. Dialogi zostały oparte na bazie autentycznych protokołów, tak więc sporo tekstów kiedyś faktycznie zostało wypowiedzianych.

– Najważniejszym dla mnie celem, było wiarygodne odzwierciedlenie toku rozumowania Kuriera z Warszawy. Nie jest jednoznaczny, ale rozważny i skomplikowany. Drugi aspekt był czysto fabularny: czy Jan Nowak-Jeziorański był dynamiczną wersją Jamesa Bonda? Takie było podstawowe założenie filmu, ale wszyscy się podpisujemy pod taką licencją poetycką – wyjaśnia.
W filmie nie brakuje scen pościgów, ale największych emocji dostarczają jednak dialogiFot. Bartosz Mrozowski
Często jest tak, że aktorzy grają sceny niechronologicznie ze scenariuszem. Podobnie było i tym razem. Finał, punkt kulminacyjny filmu powstawał... drugiego dnia zdjęciowego. Philippe podzielił się anegdotą z planu.
Philippe Tłokiński
Aktor

Młody aktor, pracujący pierwszy raz w produkcji z tak dużym rozmachem, musiał od razu się zmierzyć z takimi tytanami aktorstwa jak Zbigniew Zamachowski, Mirosław Baka, Mariusz Bonaszewski, Grzegorz Małecki, Adam Woronowicz. W scenie dziejącej się w małym pomieszczeniu, miałem wypowiedzieć kluczowe kwestie. Władysław Pasikowski nie robi prób z aktorami, ale ja poprosiłem go o spotkanie, by porozmawiać o drugim dniu. Sam przyznał: "No tak... podłożyli panu świnię". Szalenie się stresowałem, ale potem było już z górki.

– Użyję porównania do teatru i "Hamleta". W dziele Szekspira, wszyscy znamy zakończenie, a i tak je przeżywamy. Nawet kiedy nie jest pokazane. W dobrej tragedii, ten tragiczny moment nie odbywa się na scenie. Istotna jest wtedy postać posłańca, który o tym opowiada. Tutaj mamy kuriera. Film nie jest o Powstaniu, bo wszyscy wiemy jak się skończyło. To nie znaczy, że nie pokazując dramatycznych walk, ludzie obejrzą "Kuriera" bez emocji – wyjaśnia 33-letni aktor.
Na ekranie widzimy wielu doświadczonych aktorów, ale to młodzież gra pierwsze skrzypceFot. Bartosz Mrozowski
Pasikowski jakiego nie znamy
"Kurier" jest dynamicznym filmem rozrywkowym z historią w tle. Nie uświadczymy w nim nachalnej propagandy, ale czasem uderza w patetyczne tony - nie brakuje podniosłych przemów potęgowanych przez symfoniczną muzykę.

Czuć jednak w tym wszystkim rękę mistrza Pasikowskiego, który z premedytacją nakręcił film odrobinę... edukacyjny. Świadczy o tym brak krwawych scen, wulgaryzmów czy nagości - idealnie nadaje się na seanse klasowe.

Uczniowie wręcz powinni zobaczyć "Kuriera". Młodzi nie mają kompletnie pojęcia o tym, kim był Jan Nowak-Jeziorański. Ba! Nawet MEN pomyliło go z Janem Karskim, którego misja zresztą też nadaje się na film szpiegowski (może po "Psach 3", reżyser weźmie się i za niego?).
Władysław Pasikowski nakręcił film w nieco innym niż zwykle styluFot. Bartosz Mrozowski
W Polsce brakuje produkcji o bohaterach wojennych, które podnoszą na duchu, a nie dołują klęskami. Tysiące Polaków zginęło w Powstaniu Warszawskim - to fakt. Ale czy nadaremnie? Czy słusznie wszczęto walki skazane na porażkę? "Kurier" pomaga znaleźć odpowiedź na te i inne pytania. A debata o sens wydarzeń z 1944 roku nieustannie się toczy.

Film ma być właśnie przyczynkiem do takich rozmów. – Chcemy podyskutować o polskiej historii, okupacji niemieckiej, o tym, czy zawsze nad nami wisi jakiś fatalizm. Film ma być też hołdem dla Jana Nowaka-Jeziorańskiego – mówił Jan Ołdakowski, dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego.

MPW współtworzyło scenariusz z Władysławem Pasikowskim. Jest też współproducentem "Kuriera". Możemy więc mieć pewność, że na ekranie obserwujemy większości prawdziwe wydarzenia, bez przekłamań, a pozostałe sceny (zwłaszcza te komediowe) zostały lekko ubarwione i dopisane. Wszak mamy do czynienia z filmem przygodowo-sensacyjnym, jak określił go sam reżyser.


"Kuriera" możemy oglądać na ekranach kin od 15 marca.