"Uprawialiśmy seks codziennie". "Leaving Neverland" to upadek legendy Michaela Jacksona

Kamil Rakosza
O rzekomej pedofilii Króla popu słyszeliśmy już niejednokrotnie, jednak w porównaniu do wcześniejszych zarzutów "Leaving Neverland" uderza w legendę Michaela Jacksona z niespotykaną siłą. Film całkowicie burzy obraz niewinnego przyjaciela dzieci.
Dokument "Leaving Neverland" burzy legendę Króla popu. Fot. Materiały prasowe / HBO
Amerykanie zobaczyli już dwie części czterogodzinnego dokumentu "Leaving Neverland". Dwie części filmu, którego odbiór ma tak wielką siłą rażenia, że światowe media w odpowiedzi na przedstawione w dokumencie zarzuty o pedofilię wobec Jacksona rezygnują z grania piosenek Króla popu w swoich stacjach radiowych.

Kiedy jednak słyszymy wypowiedzi rzekomych ofiar Michaela Jacksona trudno dziwić się ludziom, którzy chcą jak najszybciej wyrzucić z głowy melodie największych hitów kultowego wokalisty.
– Leżeliśmy na kocu na podłodze przy zamkniętych drzwiach. (W korytarzu) były zamontowane dzwonki, więc wiedziało się, kiedy ktoś się zbliżał – mówił w filmie James Safechuck, jedna z ofiar, bohaterów dokumentu. – (Jackson) miał także coś w rodzaju indiańskiego fortu z tipi, gdzie drzemaliśmy, jedliśmy przekąski i gdzie dochodziło między nami do stosunków. Miał również pokój do gier, w którym było łóżko, na którym uprawialiśmy seks (...). To miało miejsce codziennie – opowiadał mężczyzna.


James Safechuck był dziecięcym aktorem z Simi Valley w stanie Kalifornia. W 1986 roku, jako ośmiolatek, dostał rolę w reklamie Pepsi, której gwiazdą był Jackson. Chłopiec ujął muzyka, który w ciągu kolejnych miesięcy stał się bliskim przyjacielem jego rodziny.

W szokującym wywiadzie obecnie 37-letni mężczyzna zdradzał kolejne kulisy tego, co działo się za zamkniętymi drzwiami "Nibylandii". W jego relacjach obraz Michaela Jacksona stoi daleko od niewinnego i infantylnego przyjaciela dzieci, który zapisał się w naszej pamięci. To raczej wyrachowany oprawca, który z premedytacją miał realizować swoje obrzydliwe zachcianki. Safechuck wspominał m.in. sytuację, w czasie której miał zostać zgwałcony w basenie w czasie zabawy w "kto dłużej wstrzyma oddech pod wodą". Jacksonowi miał najbardziej obawiać się zostania przyłapanym, swoim ofiarom podobno organizował szkolenia z jak najszybszego i najcichszego ubierania się.

– Podstawą było nie dać się przyłapać. Mówił mi, że jeśli ktokolwiek się o nas dowie, i jego, i moje życie się skończy. Ciągle to powtarzał – mówił Safechuck.

Ten drugi chłopak
Nie rozumiałem, że byłem wykorzystywany. Kochałem Michaela. Za każdym razem, kiedy zeznawałem (broniąc go), za każdym z wielu, wielu razy, kiedy publicznie zachwycałem się nim w wywiadach, mówiłem szczerze. Jednocześnie nigdy nie zapominałem żadnego z seksualnych szczegółów tego, co się między nami wydarzyło, ale nie pojmowałem, że to było wykorzystywanie – mówił Wade Robson w programie "After Neverland", który ukazał się tuż po emisji pierwszej części dokumentu HBO.

Wade Robson był członkiem dziecięcego zespołu tańca z Brisbane w Australii. W 1987 roku - w wieku 5 lat - wygrał konkurs taneczny, w którym główną nagrodą było spotkanie z Jacksonem podczas jego koncertu w Brisbane. W 1990 roku Joy, matka Robsona, nawiązała ponownie kontakt z gwiazdorem, który zaprosił całą jej rodzinę na weekend do rezydencji, gdzie narodziła się między nimi przyjaźń.
Pierwsze spotkanie Wade'a Robsona i Michaela Jacksona.Fot. Materiał prasowe / HBO
Od samego początku Jackson powtarzał chłopcom, że ich seksualne kontakty muszą pozostać tajemnicą. Robson wspomina, że wierzył Jacksonowi, który powiedział mu, że gdyby ich sekret wyszedł na jaw, to obaj "spędziliby w więzieniu resztę swojego życia".

Świat nie pozostaje obojętny
Jako pierwsi film zobaczyli widzowie festiwalu Sundance. Amerykańscy dziennikarze, którzy pojawili się na premierze, oceniali go jako "bolesny i brutalnie niepokojący". "Moje serce nieprawdopodobnie pękło. Przykro mi. To boli. Jestem wściekły" – napisał Gerrick D. Kennedy. Przez lata kariery Michael Jackson zbudował jednak liczną bazę psychofanów, którzy zaciekle bronią swojego idola przed zarzutami Robsona i Safechucka. "Nie ma tutaj niczego, co można uznać za dowód. Tylko dwóch facetów opowiadających swoje historie. Michael Jackson został uznany za niewinnego podczas uczciwego procesu. To jedyny fakt tutaj" – czytamy w jednej z opinii.

Z drugiej strony ludzie murem zaczynają odgradzać się od Michaela Jacksona, co widać np. w aktywności mediów, które rezygnują z promowania muzyki Króla popu. Dołączają do nich celebryci jak choćby Oprah Winfrey – prowadząca programu "After Neverland", gdzie Wade Robson i James Safechuck rozwinęli niektóre kwestie poruszone w filmie "Leaving Neverland".
– Wykorzystywanie seksualne to nie tylko wykorzystywanie, to także uwodzenie seksualne. To jak plaga na ludzkości. Dzieje się to teraz w rodzinach. Wszyscy wiemy, że dzieje się to także w kościołach, szkołach i drużynach sportowych na całym świecie – podkreślała słynna prezenterka.

Jednak jest spore grono wyznawców Michaela Jacksona, którzy po zakończeniu emisji programu nawet grozili Winfrey śmiercią. "Mam nadzieję, że karma cię dopadnie i stracisz wszystko, na co pracowałaś przez tyle lat" – napisała jedna z internautek. "Modlę się, by całe jej imperium upadło. Oprah jesteś po prostu świnią" – dodała inna. Matka nie widziała filmu
Pozostaje kwestia rodziny Michaela Jacksona i tego, jak jego bliscy zareagowali na ostatnie rewelacje. – Nie mogą uwierzyć w to, co się dzieje. Przeżywają trudny czas. To dla nich bolesne – mówił o reakcji dzieci MJ'a na film jego brat Jackie Jackson.

Matka Jacksona podobno w ogóle nie widziała "Leaving Neverland". – Staramy się trzymać ją z daleka, bo jest w starszym wieku – powiedział Marlon Jackson, najstarszy z muzykalnego rodzeństwa.