"Uprawialiśmy seks codziennie". "Leaving Neverland" to upadek legendy Michaela Jacksona
O rzekomej pedofilii Króla popu słyszeliśmy już niejednokrotnie, jednak w porównaniu do wcześniejszych zarzutów "Leaving Neverland" uderza w legendę Michaela Jacksona z niespotykaną siłą. Film całkowicie burzy obraz niewinnego przyjaciela dzieci.
Kiedy jednak słyszymy wypowiedzi rzekomych ofiar Michaela Jacksona trudno dziwić się ludziom, którzy chcą jak najszybciej wyrzucić z głowy melodie największych hitów kultowego wokalisty.
James Safechuck był dziecięcym aktorem z Simi Valley w stanie Kalifornia. W 1986 roku, jako ośmiolatek, dostał rolę w reklamie Pepsi, której gwiazdą był Jackson. Chłopiec ujął muzyka, który w ciągu kolejnych miesięcy stał się bliskim przyjacielem jego rodziny.
W szokującym wywiadzie obecnie 37-letni mężczyzna zdradzał kolejne kulisy tego, co działo się za zamkniętymi drzwiami "Nibylandii". W jego relacjach obraz Michaela Jacksona stoi daleko od niewinnego i infantylnego przyjaciela dzieci, który zapisał się w naszej pamięci. To raczej wyrachowany oprawca, który z premedytacją miał realizować swoje obrzydliwe zachcianki.
– Podstawą było nie dać się przyłapać. Mówił mi, że jeśli ktokolwiek się o nas dowie, i jego, i moje życie się skończy. Ciągle to powtarzał – mówił Safechuck.
Ten drugi chłopak
– Nie rozumiałem, że byłem wykorzystywany. Kochałem Michaela. Za każdym razem, kiedy zeznawałem (broniąc go), za każdym z wielu, wielu razy, kiedy publicznie zachwycałem się nim w wywiadach, mówiłem szczerze. Jednocześnie nigdy nie zapominałem żadnego z seksualnych szczegółów tego, co się między nami wydarzyło, ale nie pojmowałem, że to było wykorzystywanie – mówił Wade Robson w programie "After Neverland", który ukazał się tuż po emisji pierwszej części dokumentu HBO.
Wade Robson był członkiem dziecięcego zespołu tańca z Brisbane w Australii. W 1987 roku - w wieku 5 lat - wygrał konkurs taneczny, w którym główną nagrodą było spotkanie z Jacksonem podczas jego koncertu w Brisbane. W 1990 roku Joy, matka Robsona, nawiązała ponownie kontakt z gwiazdorem, który zaprosił całą jej rodzinę na weekend do rezydencji, gdzie narodziła się między nimi przyjaźń.
Pierwsze spotkanie Wade'a Robsona i Michaela Jacksona.•Fot. Materiał prasowe / HBO
Świat nie pozostaje obojętny
Jako pierwsi film zobaczyli widzowie festiwalu Sundance. Amerykańscy dziennikarze, którzy pojawili się na premierze, oceniali go jako "bolesny i brutalnie niepokojący". "Moje serce nieprawdopodobnie pękło. Przykro mi. To boli. Jestem wściekły" – napisał Gerrick D. Kennedy.
Z drugiej strony ludzie murem zaczynają odgradzać się od Michaela Jacksona, co widać np. w aktywności mediów, które rezygnują z promowania muzyki Króla popu. Dołączają do nich celebryci jak choćby Oprah Winfrey – prowadząca programu "After Neverland", gdzie Wade Robson i James Safechuck rozwinęli niektóre kwestie poruszone w filmie "Leaving Neverland".
Jednak jest spore grono wyznawców Michaela Jacksona, którzy po zakończeniu emisji programu nawet grozili Winfrey śmiercią. "Mam nadzieję, że karma cię dopadnie i stracisz wszystko, na co pracowałaś przez tyle lat" – napisała jedna z internautek. "Modlę się, by całe jej imperium upadło. Oprah jesteś po prostu świnią" – dodała inna.
Pozostaje kwestia rodziny Michaela Jacksona i tego, jak jego bliscy zareagowali na ostatnie rewelacje. – Nie mogą uwierzyć w to, co się dzieje. Przeżywają trudny czas. To dla nich bolesne – mówił o reakcji dzieci MJ'a na film jego brat Jackie Jackson.
Matka Jacksona podobno w ogóle nie widziała "Leaving Neverland". – Staramy się trzymać ją z daleka, bo jest w starszym wieku – powiedział Marlon Jackson, najstarszy z muzykalnego rodzeństwa.