Jak być szczęśliwym? Brzmi banalnie, ale musisz zacząć od tych 5 podstawowych rzeczy

Ola Gersz
Każdy chce być szczęśliwy, nie każdy wie, jak to się zabrać. "Jak schudnę, w końcu poczuję szczęście", "Będę miał dobre życie, dopiero, kiedy zarobię miliony" – mówi wiele z nas. A to guzik prawda. Szczęśliwi możemy być tu i teraz. Musimy tylko się postarać i wcielić w życie kilka zasad.
Szczęście jest często w zasięgu naszej ręki Fot. Pixabay
"Moje życie jest porażką, jestem taki nieszczęśliwy, wszystko jest nie tak" – mówi wiele z nas. Po czym… nic nie robi. Niektórzy wciąż wierzą, że wszystko zmieni się ot tak, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. To my sobie cichutko poczekamy, a nasz los niech się zmienia. Obudzimy się, jak już będzie pięknie.

Tak może zdarza się w filmach, ale niekoniecznie w życiu. Chcesz być szczęśliwy? To bądź. Oczywiście, łatwo powiedzieć. Prawda jest jednak taka, że jeśli nie chorujemy na depresję (chęć bycia szczęśliwym nic tu bowiem nie da), sami możemy sprawić, że będziemy z naszej codzienności bardziej zadowoleni. Trzeba jednak włożyć w to trochę wysiłku. W końcu coś za coś.


Pisze o tym coach i trenerka Joanna Godecka w książce "Nie odkładaj życia na później". "Mam wrażenie, że talent do szczęśliwego życia nie jest czymś, co zostało nam ofiarowane i wystarczy po ten prezent wyciągnąć rękę. Sami musimy o taką umiejętność zadbać. To nasze najważniejsze zadanie. Jednak jak słusznie zauważył Konfuncjusz (…) »człowiek potyka się o kretowiska, nie o góry«".

Czym są te kretowiska? "Nasze kompleksy, złe przyzwyczajenia, słabości, pielęgnowanie pamięci o porażkach, lęk przed ryzykiem i tym podobne" – wylicza Godecka. Jeśli chcemy poczuć się spełnieni, dumni z siebie i zadowoleni z życia, nie mamy wyjścia – trzeba wytoczyć im wojnę.

Od czego zacząć? Oto pięć absolutnie elementarnych podstaw.

Po pierwsze zrób porządek

Kto czytał "Magię sprzątania" japońskiej guru od sprzątania Marie Kondo lub oglądał jej przebojowy program na Netflixie, wie, że zmiany życiowe powinno się zacząć od sprzątania.

Może brzmi to głupio, ale to prawda – dopóki mamy chaos wokół siebie, mamy chaos w głowie. Nic tak nie deprymuje jak bałagan w szufladach, rzeczy sprzed dekady upchane w kartonowych pudłach czy jeden wielki ubraniowy kołtun w szafie. Nie możemy znaleźć w tym bałaganie klucza do samochodu, a jesteśmy już spóźnieni 10 minut do pracy? Irytacja gotowa.

Jak zauważa Joanna Godecka w "Nie odkładaj życia na później", "gdy żyjemy w takim rozproszeniu, w różnych zakamarkach ukrywają się problemy – zapomniane, zlekceważone lub po prostu zamiecione pod dywan".

Oprócz tego otoczeni bałaganem łatwiej się stresujemy i męczymy, czujemy niepokój, ponieważ nie mamy kontroli nad przestrzenią, jesteśmy rozkojarzeni i nie umiemy się zrelaksować. "Czy to więc dziwne, że sens życia także może się zawieruszyć?” – pyta autorka.
Joanna GodeckaFot. Piotr Wachnik
Walka z bałaganem jest więc kluczowa dla dobrego samopoczucia. Godecka, podobnie jak Kondo, radzi, aby pozbyć się wszystkiego, co nam już niepotrzebne. Starych ubrań, których już nie nosimy, durnostojek na półkach, przeterminowanych produktów w kuchni, kosmetyków, których nigdy nie używamy, pamiątek po nieudanym związku… Wszystkiego, co nam jest po prostu zbędne.

I przede wszystkim musimy przestać kompulsywnie kupować i gromadzić coraz więcej przedmiotów. Jak podkreśla Joanna Godecka, zbieractwo, czyli syllogomania, to szczególny przypadek bałaganiarstwa. I temu trzeba powiedzieć "stop".

Po drugie przestań się zamartwiać

"A co, jeśli" – słowa, które potrafią całkowicie uprzykrzyć życie. Nie możemy przez nie odpoczywać, spać (a dobry sen jest podstawą dobrego samopoczucia), odczuwać radości i cieszyć się codziennymi drobiazgami. Zamiast być "tu i teraz" (czyli praktykować tak zwaną uważność), myślimy o tym, co będzie, jeśli stracimy pracę, nie spłacimy kredytu, nie poradzimy sobie z ważnym projektem w pracy czy zachorujemy.

Martwienie się na zapas jeszcze nikomu nie pomogło. Wręcz na odwrót.

"Kiedy staje się ono naszym nawykiem, jedyna znana nam strategia prowadzi do tworzenia ponurych scenariuszy i tym samym kieruje naszą uwagę właśnie na możliwość porażki, klęski" – tłumaczy autorka "Nie odkładaj życia na później". Oprócz tego czujemy się stale zmęczeni i zestresowani, odczuwamy lęk i nie próbujemy w życiu nic nowego. Bo a co, jeśli się nie uda?

Jak z tym walczyć? Godecka proponuje prostą strategię. Kiedy już podejmiemy decyzję, że koniec z zamartwianiem się, napiszmy na kartce rzecz, która budzi w nas najwięcej lęku, na przykład zdanie trudnego egzaminu. Następnie dokładnie ustalmy, jak zamierzamy się do niego przygotować i przypomnijmy sobie wszystkie zdane egzaminy. Wtedy nam się udało, czemu ma się nie udać teraz? Przecież jesteśmy tak samo inteligentni, mamy dalej świetną pamięć czy dobry refleks.

Na koniec (jak we wszystkich życiowych sytuacjach) przyda się wizualizacja. "Zobacz w wyobraźni siebie zdającego egzamin, czyli jak najczęściej wizualizuj sytuację, w której wszystko dzieje się zgodnie z twoimi założeniami” – radzi coach. I bądźmy realni: chcemy zdać, ale jeśli nie zdamy, bądźmy na to przygotowani. Podejdziemy do niego drugi raz.

Po trzecie wypowiedz walkę stresowi

Zamartwianie się dotyczy konkretnych sytuacji, ale stres potrafi towarzyszyć nam non stop. I to nie tylko w pracy, ale nawet w domu – trudno go bowiem strząsnąć z barków po godzinach. Dlaczego się stresujemy? Najczęściej z powodów finansowych, stresującej pracy, nadmiaru obowiązków i choroby w rodzinie.

Ale odczuwamy stres również wtedy, gdy przebywamy w zatłoczonych miejscach, otacza nas hałas, stoimy w korkach czy uczestniczymy w rodzinnych spotkaniach. Ba, stresować się możemy nawet na urlopie, kiedy zrobiliśmy ambitny plan podróży i wzięliśmy sobie za cel zobaczenie jak najwięcej pięknych miejsc. A to może przytłoczyć.

Joanna Godecka radzi, żeby uświadomić sobie, że mamy wybór – możemy sami zdecydować, jak zareagować na daną sytuację. Najważniejsze jest tu, aby, wbrew pozorom, wcale nie zagłuszać nieprzyjemnych uczuć, ale skontaktować się z nimi. Kiedy wiemy już, że źle się czujemy i nie próbujemy udawać, że wszystko jest ok, możemy sobie z tymi negatywnymi emocjami poradzić. Inaczej urosną one w siłę.
Wyd. Muza
"Pozwól sobie świadomie poczuć to, co czujesz, nie próbując tego zmieniać i nie czekając, aż emocje miną, tak jakbyś mówił: »Czuję smutek i miejsce w ciele, w którym się umiejscowił i nie próbuję tego zmieniać«". Jak zauważa coach, "kiedy nieprzyjemna emocja nie natrafi na twój opór, dzięki twojej akceptacji minie sama, a stanie się to szybciej, niż myślisz.

I nie należy zapominać o oddychaniu – kilka głębokich oddechów i jest znacznie łatwiej.

Po czwarte otaczaj się bliskimi osobami

Samotność nie służy szczęściu. Oczywiście bycie samemu to nie samo, co bycie samotnym. Możesz być sam czy mieszkać w pojedynkę, ale mieć wokół siebie wspaniałych ludzi, na których zawsze możesz liczyć – przyjaciół, rodzinę, kolegów w pracy. Jednak, kiedy nie masz nikogo i izolujesz się, szczęścia po prostu nie zaznasz.

Wbrew pozorom w dzisiejszych czasach coraz trudniej o przyjaźń czy miłość. Internet i technologia miały to ułatwić, ale paradoksalnie wszystko utrudniły. Media społecznościowe sprawiły, że nad spotkania w cztery oczy cenimy rozmowy przez komunikatory, a Tinder – że wolimy randkować z kanapy, niż wyjść z domu i otwierać się na ludzi w realu.

W tym właśnie tkwi problem. "Problem w tym, że gdybyśmy nawet nie wiem jak mocno ściskali swój telefon, on nigdy nas nie przytuli. Gdy głębia i mądrość wzajemnej relacji znikają, pojawia się samotność" – pisze Joanna Godecka.

Na chwilę się więc wylogujmy, wyjdźmy na zewnątrz, rozmawiajmy z obcymi ludźmi: w kawiarni, sklepie, poczekalni. Bądźmy obecni, zauważajmy innych. Spotykajmy się z przyjaciółmi – może trudno będzie zgrać całą paczkę, ale jak już się uda, będzie wspaniale. Odwiedzajmy naszą rodzinę, słuchajmy, rozmawiajmy.

A przede wszystkim doceniajmy bliskich w naszym życiu. Bez nich naprawdę byłoby nie do wytrzymania.

Po piąte odpoczywaj

Wydaje się, że żyjemy w czasach, w których miarą sukcesu jest ilość obowiązków. Jeśli z pracy wychodzimy późno, po godzinach ogarniamy kilka dodatkowych projektów, a weekendy spędzamy aktywnie, jesteśmy wzorami do naśladowania. Bo nie tracimy czasu na głupoty.

Nic bardziej mylnego – wypoczynek jest absolutnie kluczowy. Bez niego szczęśliwi nie będziemy i kropka.

Dlaczego? Ciągłe napięcie niszczy nas od środka, nie mamy czasu dla bliskich oraz dla samego siebie, m.in. na własne pasje, a oprócz tego istnieje duże ryzyko, że nabawimy się problemów zdrowotnych lub psychicznych. Nie brzmi jak bajka, prawda? Do tego nawet podczas urlopu nie odpoczniemy, ponieważ musimy ciągle czuwać. A co jeśli, kiedy będziemy leżeć na plaży, coś na ominie (kłania się tu słynne FOMO, czyli Fear of Missing Out).

Jak dobrze odpoczywać? Przede wszystkim musimy się wyłączyć – dosłownie (wyłączyć komórkę) i w przenośni (wyłączyć się "z prądu" – nie możemy cały czas działać na najwyższych obrotach). Najlepiej robić to regularnie – codziennie, przez określony czas, chociażby pół godziny – jednak pod żadnym pozorem nie możemy tego półgodzinnego wypoczynku przerywać, kiedy przypomni nam się nagle, że musimy coś zrobić. Zrobimy to potem. A jak odpoczywać? "Zmieniaj rodzaj aktywności, czyli jeśli cały dzień jesteś w ruchu, to wypoczywaj statecznie, a jeśli masz pracę siedzącą, poruszaj się, pójdź na spacer" – radzi Joanna Godecka w "Nie odkładaj życia na później".

Czyli w tym pierwszym przypadku – zapalmy świecie, zróbmy sobie relaksującą kąpiel, pomedytujmy (bardzo przydatne są tu praktyki uważności) lub pomódlmy się, głęboko oddychajmy, a w drugim – włóżmy słuchawki, włączmy relaksacyjną muzykę i idźmy do lasu.

Bądźmy tu i teraz, myślmy o tym, co robimy i co dzieje się wokół nas, a nie o tonach papierów w pracy czy garnkach w zlewie. Dopiero, kiedy odpoczniemy, możemy się za nie zabrać.

Brzmi prosto? Nic bardziej mylnego. Ale do dzieła! Lepsze życie czeka.