Jeśli styl jest dla ciebie ważniejszy niż użyteczność, to jest właśnie twoje miejskie autko
Citroen C3 urzeka swoim wyglądem od pierwszego spojrzenia, a dobre wrażenie wcale nie znika po wejściu do kabiny. To samochód, który ma jedno zadanie - wyróżniać się z tłumu miejskich autek. I chociaż będę się upierał, że próba obsługi klimatyzacji w tym samochodzie w trakcie jazdy stanowi zagrożenie katastrofą w ruchu lądowym, tego samochodu nie sposób nie lubić.
Fot. naTemat.pl
Czyli to, na czym bazuje... w sumie każdy Citroen, nawet Berlingo. Auto wyróżnia przede wszystkim mnogość możliwości personalizacji. Czarne nadwozie i biały dach jak w egzemplarzu testowym? Żaden problem. A może białe nadwozie i czerwony dach? Też da się zrobić - w sumie opcji personalizacji auta jest kilkadziesiąt.JAKI ON JEST ŁADNY
I nawet bez tego dwukolorowego nadwozia samochodzik wyglądałby kosmicznie - chociaż tak naprawdę producent zastosował tutaj te same chwyty, co w każdym innym modelu ze swojej gamy. Czyli na bokach mamy charakterystyczne air bumpy, a z przodu oczy cieszą bardzo wąskie poziome światła do jazdy dziennej. Do tego dochodzą masywne plastikowe nadkola i progi - tutaj ich tak nie widać przez czarny lakier, ale np. w białych egzemplarzach bardzo kontrastują.
Fot. naTemat.pl
Równie efektowny jest środek. Widać, że na pierwszym miejscu byli tutaj projektanci, choć księgowi też mieli trochę do gadania, ale o tym później. Dlatego zamiast normalnych uchwytów do zamykania drzwi są tutaj elastyczne rączki.
Fot. naTemat.pl
Podobnie wykończone są fotele. Wszystko jest tutaj spójne i wygląda naprawdę szlachetnie. Oczywiście siedziska jak w każdym Citroenie są bardzo wygodne - można się w nich dosłownie zapaść.
Fot. naTemat.pl
Minusy? Jest ich kilka. Wspomniałem o księgowych, więc już wyjaśniam - w środku może i jest ładnie, ale w wielu miejscach razi twardy jak skała plastik. Fotele tradycyjnie już dla marki nie zapewniają właściwie żadnego trzymania bocznego. No i pozostaje kwestia nowoczesności.
Fot. naTemat.pl
Ale już przechodząc do innych kwestii to po pierwsze: w aucie, które tak podkreśla swój charakter, tylko jeden port USB pod ekranem to trochę mało. Próżno tutaj też szukać półeczki do ładowania indukcyjnego - konkurencja to ma. I po drugie sam ekran. Bardzo ładny, ale działający z wyraźnym opóźnieniem. To jeszcze nie byłby problem, gdyby nie obsługa klimatyzacji (i wielu innych rzeczy) poprzez wspomniany panel dotykowy.
Fot. naTemat.pl
Żeby więc przestawić klimatyzację w trakcie jazdy, muszę albo szukać guzika po omacku (wątpliwe), albo oderwać wzrok od drogi, wychylić się w bok i znaleźć odpowiedni przycisk na ekranie. Przecież to prosta droga do wypadku, lepiej nie bawić się tym w trakcie jazdy.
Fot. naTemat.pl
Trochę nie da się rozpatrywać tych spraw bez powiązania ich. Francuzi postawili bowiem wyraźnie na komfort. Już wspomniałem, że fotele są bardzo wygodne, ale to dopiero początek. C3 jak na auto miejskie bardzo dobrze wybiera nierówności, zawieszenie samo w sobie jest zestrojone bardzo miękko.WYGODNIE, ALE NA PROSTEJ
Fot. naTemat.pl
Takie komfortowe usposobienie oczywiście odbija się na właściwościach jezdnych. Citroen C3 - co tu dużo ukrywać - jest dość rozbujanym autem. Nie tak jak Cactus, ale jednak. Nadwozie chętnie przechyla się w zakrętach, całość zdecydowanie nie sprawia wrażenia hothatcha. Czy to problem? Raczej nie, bo to przecież auto głównie do miasta. Mi takie połączenie odpowiada.
Fot. naTemat.pl
Testowany C3 był napędzany małym benzynowym silniczkiem o pojemności 1,2 litra. Cylindry? Oczywiście trzy, a całość była sprzężona z sześciobiegowym automatem, co w miejskim autku jest dość oryginalne samo w sobie. Ale komfortowe. Wysilony silniczek generuje 110 koni mechanicznych, które w zasadzie do miejskiej, płynnej jazdy były nawet bardziej niż wystarczające.
Fot. naTemat.pl
No i ostatnia ważna rzecz w miejskich autkach - cena. C3 startuje od 41 350 zł, co jak za auto tak bardzo charakterne jest ceną całkiem przyjemną. Za te pieniądze jednak tradycyjnie już wiele nie dostaniemy. Dość powiedzieć, że nie będzie nawet... air bumpów na drzwiach. A silnik będzie miał oszałamiające 68 koni mechanicznych. Z drugiej strony na pokładzie są już lane assist czy tempomat.TANIO ALBO ŁADNIE
Fot. naTemat.pl
Zresztą, można nawet więcej. Testowy egzemplarz, choć robi piorunujące wrażenie, kosztuje... 82 400 zł. Daruję sobie porównania co można za to kupić, ale to już brzmi gorzej. Pozostaje więc pytanie - ile jesteście w stanie dopłacić za niepowtarzalny styl w miejskim aucie.
Citroen C3 1.2 PureTech na plus i minus:
+ Wygląd!
+ Niepowtarzalne wnętrze
+ Komfort jazdy wyjątkowy w tym segmencie
+ Wystarczająco dynamiczny
- Spalanie
- Wysoka cena po doposażeniu w "stylowe dodatki"
- Co tu tak trzeszczy w zawieszeniu?
Fot. naTemat.pl
Fot. naTemat.pl
Fot. naTemat.pl