Mówi się coraz częściej o "twardym brexicie", ale mało kto wie, co on konkretnie oznacza

Adam Nowiński
Przez pewien czas pojęcie "twardy brexit" w negocjacjach Wielkiej Brytanii z Unią Europejską istniał tylko w świecie abstrakcji. Niestety kolejne fiaska rozmów wewnątrz brytyjskiego rządu, który nie zgadza się na ustalenia strony unijnej, sprawiły, że staje się ono coraz bardziej realne. Dlatego warto wiedzieć co oznacza "twardy brexit" i jakie niesie ze sobą konsekwencje.
To od premier Theresy May zależą losy Wielkiej Brytanii. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
"Twardy brexit", czyli wyjście Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej bez uzgodnionego wspólnego stanowiska powoli staje się bardzo realny. Wszystko za sprawą brytyjskiego parlamentu, który nie chce przystać na ustalenia wypracowanego przez premier Theresę May porozumienia z UE. Chodzi przede wszystkim o granicę między Irlandią Północną, która wychodziłaby z Unii i Irlandią, która w Unii cały czas będzie.

Spowolnić lub nawet oddalić widmo "twardego brexitu" może podpisane niedawno porozumienie między May a szefem Komisji Europejskiej Jean-Claudem Junckerem. Nie mniej jednak temat wyjścia Wielkiej Brytanii z UE bez żadnych ustaleń jest cały czas otwarty.


Konsekwencje mogą być poważne
"Twardy brexit" to dla Wielkiej Brytanii i Unii Europejskiej najczarniejszy scenariusz, który dotknie prawie wszystkie aspekty życia i gałęzie gospodarki. Przede wszystkim ucierpią portfele zwykłych obywateli. W Wielkiej Brytanii już teraz koszt brexitu w przeliczeniu na mieszkańca wynosi prawie 900 funtów, a przecież jeszcze do niczego formalnie nie doszło.

Brak porozumienia oznacza, że wszystkie organizacje unijne kontrolujące transport, farmację, rynek pracy czy handel stracą uprawnienia w Wielkiej Brytanii. W jednym momencie Brytyjczycy będą musieli rozwiązać wiele kwestii urzędowych i międzynarodowych, które wymagają czasu.

Według analiz Banku Anglii brexit bez porozumienia spowoduje kryzys i recesję brytyjskiej gospodarki w skali większej od kryzysu finansowego 2008 roku. Dlatego stawka jest wysoka, a porozumienie wydaje się być najlepszą opcją pomimo wszelkich przeciwności.