Zamach w Nowej Zelandii został skrojony pod internet. Gwiazdor YouTube stał się kozłem ofiarnym
Pamiętajcie chłopaki, by subskrybować PewDiePie'a – to słowa wypowiedziane przez terrorystę chwilę przed masakrą w Nowej Zelandii. Zamachowiec z premedytacją wspomniał ksywę najpopularniejszego youtubera na świecie. Zresztą cała strzelanina została zaprojektowana tak, by rozeszła się wirusowo w mediach społecznościowych.
W dwóch atakach na meczety w miejscowości Christchurch zamordowano łącznie 49 osób. Jeden z zamachowców miał na sobie zamontowaną kamerę i wszystko transmitował w internecie – tak, by akt terroru dotarł do jak największej liczby osób. Już teraz możemy powiedzieć, że niestety ich okrutna misja powiodła się.
"Zamach był zapowiedziany w serwisie 8chan, transmitowany na Facebooku, a kopie nagrania rozchodzą na YouTube i komentowane na Reddicie" – napisał Drew Harwell, dziennikarz "Washington Post". Algorytmy oraz moderatorzy treści nie są nawet w stanie tak szybko reagować i usuwać posty i filmiki. Są już wszędzie – to udowadnia, ile jeszcze trzeba zrobić w tym aspekcie.
Screen z manifestu
Wykorzystanie postaci najpopularniejszego youtubera na świecie (89 milionów subskrybentów) było nieprzypadkowe. Wygenerowało im to ogromne zasięgi, choć już teraz wiele osób, które nie darzą PewDiePie'a zbytnią sympatią, insynuuje, że to PewDiePie sprowokował terrorystę. Cel polegający na skłóceniu internautów został osiągnięty. Poza tym mnóstwo fanów staje w obronie youtubera - to obecnie jeden z najgorętszych wątków w social media.
Na niekorzyść PewDiePie przemawiają za to kontrowersje, których ma bez liku na koncie. Był bowiem posądzany za antysemityzm. Na jednym z jego filmików pojawili się Indianie z tabliczką "Śmierć wszystkim Żydom" – to miał być rzecz jasna prank i pokazanie absurdów współczesnego świata, ale wywołał ogromną burzę. Kolejny skandal wywołał "heilując" w innym nagraniu.
Oczywiście w samym manifeście sprawcy nie ma ani słowa o youtuberze, a pisanie artykułów tylko napędza popularność zamachowcom (a na niej im zależy, podobnie jak Andersowi Breivikowi, którym się inspirowali), jednak rolą mediów jest informowanie i wyjaśnianie pewnych zjawisk. Obok tak przerażających wydarzeń z Nowej Zelandii nie da się przejść obojętnie i w pełni je zrozumieć bez kontekstu.