Zamachowiec z Christchurch wyznaje, że był w Polsce. Służby sprawdzają, czy to prawda
Terroryści z Christchurch zabili 49 osób, a kilkadziesiąt poważnie ranili, gdy ostrzelali dwa meczety w Nowej Zelandii. Zamachowiec odpowiedzialny za atak wyznał, że był w Polsce dwukrotnie. Służby sprawdzają, czy rzeczywiście przebywał w naszym kraju.
Tarrant, zidentyfikowany jako Australijczyk, wskazał, że atak ma być "aktem zemsty za śmierć setek tysięcy Europejczyków spowodowanych przez najeźdźców". Jako przykład podał śmierć 11-letniej Ebby Akerlund, która zginęła w zamachu w Sztokholmie w 2017 roku. "Nie podbiją naszych ziem i nie zastąpią nas" – przekonuje zamachowiec.
Mężczyzna przyznaje w manifeście, że dwukrotnie przebywał w Polsce. To jednak nie jest jedyny "polski akcent". Na jednym z magazynków do karabinu były napisane nazwisko polskiego hetmana, który walczyć z Turkami pod Wiedniem i Parkanami.
"Nie znajdziesz wytchnienia, ani na Islandii, ani w Polsce, ani w Nowej Zelandii, ani w Argentynie, ani na Ukrainie, nigdzie na świecie. Wiem, bo tam byłem" – stwierdza w swoim manifeście Brenton Tarrant, rozpisując się o konieczności podjęcia walki o "nowe społeczeństwo".
Zamachowiec jest przekonany, że ruchu zmierzającego do budowy "nowego społeczeństwa" nic już nie zatrzyma. "Może rozpocząć się w Polsce, Austrii, Francji, Argentynie, Australii, Kanadzie, a nawet Wenezueli, ale rozpocznie się na pewno, a kiedy to się stanie, bądź gotowy stanąć za swoimi ludźmi" – apeluje terrorysta.
Do zamachów w Nowej Zelandii doszło w piątek 15 marca rano. Terroryści otworzyli ogień do wiernych muzułmanów w dwóch meczetach w mieście Christchurch - przy Deans Avenue i Linwood Avenue. Zginęło 49 osób, a kilkadziesiąt zostało rannych. Stan części z nich jest krytyczny. Brenton Tarrant przez kilkanaście minut transmitował atak na Facebooku.
źródło: "New York Times"