Skąd obsesja prawicy na punkcie seksu? Bielik-Robson w "Newsweeku" wskazuje na źródło tego zjawiska

Jakub Noch
Obóz prawicy bardzo chętnie skorzystał z pierwszej nadarzającej się okazji, by rozpętać nowy spór obyczajowy. Sprawę preferencji seksualnych uczyniono najbardziej nośnym tematem startującej kampanii wyborczej. Dlaczego polska prawica tak bardzo lubi ten temat? Pewną odpowiedź na to pytanie przynosi wywiad Renaty Kim z filozofką Agatą Bielik-Robson, który publikuje najnowszy "Newsweek".
Politycy prawicy podgrzewają emocje sporem o seksualność obywateli. Fot. Tomasz Pietrzyk / Agencja Gazeta
Źródła prawicowej obsesji seksem
Pozbawiona większego znaczenia politycznego deklaracja "Warszawska polityka miejska na rzecz społeczności LGBT+", którą podpisał prezydent stolicy Rafał Trzaskowski i rzucone w jednym z wywiadów słowa jego zastępcy Pawła Rabieja o adopcji dzieci przez pary homoseksualne wystarczyły, by obóz "dobrej zmiany" znalazł nową oś ostrego sporu.

"Wara od naszych dzieci" – wykrzykuje na konwencji Jarosław Kaczyński, jego partyjni podwładni na każdym kroku mówią o rzekomej "seksualizacji w szkołach", a sympatyzujące z Prawem i Sprawiedliwością media wieszczą, że... "nadciąga dyktatura LGBT". Skąd bierze się ta obsesja prawicy na punkcie seksu?
W najnowszym wydaniu tygodnika "Newsweek" Renata Kim to pytanie postawiła w wywiadzie z Agatą Bielik-Robson. – To obsesja związana z grzechem założycielskim formacji katolickiej, czyli celibatem księży. Z faktem, że osoby decydujące o kształcie ideowym katolicyzmu są z zasady odcięte od jakiejkolwiek zdrowej seksualnej aktywności – odpowiada filozofka.


"Papież tyle wie o seksie, co przeciętna prostytutka"
Dalej Bielik-Robson przytacza słowa brytyjskiego pisarza i publicysty D.H. Lawrence'a, według którego "papież tyle wie o seksie, co przeciętna prostytutka". – Ksiądz ma tak samo ponure wyobrażenie o seksualności jak osoba, która styka się wyłącznie z seksem jako pokątną perwersją, a nigdy z erotyzmem łączącym się z uczuciem i otwarciem na drugą osobę – rozwija tę myśl rozmówczyni "Newsweeka".

Agata Bielik-Robson wskazuje, iż takie podejście do seksualności osób duchownych przekłada się nie tylko na działalność instytucji kościelnych, ale i całą kulturę opartą na katolicyzmie. W tym kontekście w wywiadzie przytoczone zostają głośne niedawno przypadki prawicowych publicystów, którzy wydali powieści ociekające seksem. Jak informowaliśmy w naTemat.pl, takie dzieło ma na swoim koncie m.in. Paweł Lisicki.

"W ramach nowego systemu wprowadzono stały trening seksualny w klasach, gdzie pod nadzorem psychologów dzieci miały się obnażać, masturbować i opowiadać o swoich odczuciach. Chłopcy mieli chodzić w sukienkach, przezroczystych majteczkach i stanikach, ćwiczyć nakładanie makijażu i malowanie paznokci. Dziewczynki pojawiały się w bokserkach i bluzach" – oto cytat z książki, która powstała dzięki wyobraźni redaktora naczelnego "DoRzeczy".

Zatrzymani na etapie zakazu
– Jak mówił św. Paweł, grzech ożywa przez związek z przykazaniem. W tym też sensie ci nieszczęśni erotyczni grafomani nie są nawet dobrymi chrześcijanami, bo zatrzymali się na etapie zakazu, który skupia ich uwagę na "grzechu", a przez to czyni sprawy seksu ważniejszymi, niż one w istocie są – komentuje tego typu twórczość Bielik-Robson.

Całą rozmowę Renaty Kim z Agatą Bielik-Robson znajdziecie w najnowszym wydaniu tygodnika "Newsweek".