Brudziński chciał dopiec opozycji, a obraził Kaczyńskiego. Wpadkę wytknął mu jeden z dziennikarzy

Adam Nowiński
Afera taśmowa cały czas budzi żywe emocje. Wszystko za sprawą ucieczki Marka Falenty, która jest doskonałym argumentem dla opozycji do punktowania rządu PiS. Ale ten nie pozostaje jej dłużny. Jeden z takich prześmiewczych wpisów tak bardzo nie spodobał się Joachimowi Brudzińskiemu, że postanowił dopiec jego autorowi – Bartłomiejowi Sienkiewiczowi. Sęk w tym, że coś mu nie wyszło...
Joachim Brudziński chyba nie do końca przemyślał to, co zawarł w swoim wpisie. Fot. Kuba Atys / Agencja Gazeta
Zaczęło się od żartobliwego wpisu Bartłomieja Sienkiewicza ze zdjęciem psa, który miałby pomóc policji i jej zwierzchnikowi – Joachimowi Brudzińskiemu – odnaleźć Marka Falentę. Biznesmen od października ukrywa się przed organami ścigania w związku z karą, którą zasądzono mu za tzw. aferę taśmową. Wpis polityka PO nie spodobał się ministrowi spraw wewnętrznych i ten postanowił się "odgryźć". Jako że Sienkiewicz był jednym z tych, którzy zostali nagrani przez Falentę, postanowił wspomnieć o nim w swojej odpowiedzi nazywając go "melepetą". Ale minister chyba nie do końca przemyślał to, co napisał, określając osoby nagrywane na taśmy mianem "melepet". Skrzętnie wytknął mu to dziennikarz Wojciech Szacki. "'Ostatnie melepety'? Pana partyjny przełożony dał się nagrać we własnym gabinecie..."– napisał na Twitterze Szacki nawiązując do tzw. nagrań Kaczyńskiego. Dodał także, że na taśmach z "Sowy i przyjaciół" znalazł się także inny polityk PiS, który wtedy był prezesem banku – Mateusz Morawiecki.