"Misja samobójcza". Prezydent Duda przeszedł na drakońską dietę – lepiej go nie naśladuj
Trzy miesiące na katorżniczej diecie, by bardziej spodobać się Polakom przed kolejnymi wyborami – to plan prezydenta Andrzeja Dudy. Głowa państwa ma zjadać jedynie 1000 kcal dziennie. Odchudzanie odbywa się pod kontrolą lekarzy, ale tyle szczęścia nie będą mieli ci, którzy pójdą w ślady Dudy. I prawda jest taka, że po prostu nie powinni tego robić.
1000 kalorii to naprawdę bardzo mało. Dzienne zapotrzebowanie kaloryczne dorosłego mężczyzny to 2500 kcal, a przy odchudzaniu 1800. Dieta Dudy na pierwszy rzut oka wygląda więc wręcz niebezpiecznie, choć "Fakt" zaznaczył, że prezydentem opiekują się lekarze i dietetycy ze szpitala wojskowego przy Szaserów w Warszawie. Ale co ze zwykłymi Polakami? Czy dieta 1000 kcal to coś, z czego warto skorzystać?
– Ja to nazywam misją samobójczą – odpowiada naTemat dietetyczka Ewa Ceborska. – Są oczywiście diety, które mają taką energetyczność, a nawet niższą. Natomiast trudno ją zbilansować tak, żeby wszystko to, co jest ważne dla naszego organizmu, się zgadzało: witaminy, składniki mineralne – dodaje.
A przecież prezydent jest jeszcze aktywny fizycznie. Biega i pływa. – To jest poniżej przemiany materii i to znacząco, więc to jest naprawdę niedobra energetyczność dla osób aktywnych fizycznie, ale też często i dla tych, którzy są nieaktywni. Gdybyśmy mieli osobę starszą, drobną, nawet bardziej leżącą, to wtedy można się zastanowić, ale jeżeli mamy osobę młodą i zdrową to jest za mało – ocenia Ceborska.
Prezydent Duda to znany fan narciarstwa
Jakie mogą być skutki? Dietetyczka zwraca uwagę, że przy takiej liczbie kalorii organizm – mówiąc kolokwialnie – zaczyna zjadać masę mięśniową. – Bez przerwy czujemy głód, a przez to koncentracja, zarówno umysłowa jak i fizyczna, też jest obniżona – dodaje.
Ułatwić przetrwanie takiego wyzwania mogłyby suplementy, ale wielu specjalistów nie jest do nich przekonanych.
Jadłospis
No dobrze, ale co właściwie jeść na diecie 1000 kalorii? – Jeżeli już mamy 1000 kcal, to trzeba bardzo zadbać o to, aby składniki odżywcze były w takiej bardzo skondensowanej formie. Najkorzystniej jest wybierać produkty zbożowe nieoczyszczone, a więc bogate w błonnik, który daje na dłużej uczucie sytości, a także bardzo duża ilość warzyw - szczególnie cenne są kiełki, natki – radzi dietetyczka.
– Koniecznie trzeba też pić dużo wody, ale bogatej w wapń i magnez.Pamiętajmy także o tym, że duże ilości błonnika u osób z wrażliwym przewodem pokarmowym nie są wskazane - mogą pojawić się wzdęcia, biegunki, a także ogranicza się przyswajalność niektórych leków.
W prezydenckim menu mogłoby się znaleźć np. śniadanie w postaci płatków owsianych i chudego jogurtu. Jak kanapki, to tylko z z pełnoziarnistego pieczywa i ewentualnie dwa plasterki żółtego sera. Na obiad zupa, gotowane na parze warzywa i kurczak.
– Pieczywo daje uczcicie sytości, a to jest bardzo ważne w diecie. Taka kanapka z twarożkiem i szczypiorkiem i do tego kawa z mlekiem da nam uczucie sytości na jakieś 2, 3 godziny – dodaje moja rozmówczyni.
Dieta prezydencka
Duda nie jest jednak pierwszym politykiem, który walczy ze zbędnymi kilogramami. Szlaki dietetycznych zmagań przecierał np. Aleksander Kwaśniewski. To za jego przyczyną na salony wkroczyła tzw. dieta kapuściana, nazywana także dietą prezydencką lub Kwaśniewskiego. Trwała ona tydzień. Każdy posiłek miał być zastąpiony specjalną zupą z kapusty (której nie można było solić).
– Taką zupę można przygotować, ale lepiej nie jeść jej na każdy posiłek. Kapusta jest przecież zdrowym produktem. Na obiad przez 2 czy 3 dni tak, ale śniadanie i kolację oraz dwie przekąski lepiej przygotować na bazie innych produktów – mówi dietetyczka.
W przypadku Kwaśniewskiego jednak zadziałało. Zrzucił kilkanaście kilogramów. Skutek był taki, że w jego ślady poszło wielu Polaków, skuszonych wizją utraty kilku kilogramów w ciągu jednego tygodnia.
Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
O spektakularnej metamorfozie mogliśmy mówić w przypadku Adama Hofmana. Zrzucił kilkanaście kilogramów. Różnicę było widać gołym okiem. Chodziły głosy, że do zmiany zmotywowała go tzw. afera madrycka.
Musiał po niej pozmieniać trochę w życiu, przy okazji zmienił i wygląd. Niektórzy dziennikarze pisali o nim nawet "Młody bóg!". Za nowym wizerunkiem miał stać po prostu zdrowy tryb życia. Dużo ruchu, zero alkoholu i mało mięsa.
Fot. Marek Podmokły / Agencja Gazeta
Nie do poznania zmienił się także Michał Kamiński. Przed tym jak zaczął pracę nad sobą ważył 120 kg , a potem... 75! Zajęło mu to dwa lata. On z kolei podobno wziął się za siebie, kiedy dowiedział się, że choruje na cukrzycę.
Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta