Fake news o strajku nauczycieli w "Wiadomościach" TVP. W materiale użyto archiwalnego nagrania

Mateusz Marchwicki
Wiadomości TVP znowu są oskarżane o manipulację. W materiale o zapowiadanym strajku nauczycieli Bartłomiej Graczak wykorzystał wypowiedź jednej z nauczycielek ze Szczecina. Wynika z niej, że chwali ona podwyżki. Sęk w tym, że wypowiedź została nagrana... ponad rok temu.
Coś się na tym obrazku nie zgadza... Fot. wiadomosci.tvp.pl
W obliczu konfliktu nauczycieli z minister Anną Zalewską i widma strajku, który sparaliżuje szkolne egzaminy, TVP musi przyjść w sukurs PiS i przekonuje, że ostatnie symboliczne podwyżki to ogromny sukces rządzących oraz podwód do radości dla środowiska nauczycielskiego. Jednak piątkowy materiał autorstwa Bartłomieja Graczaka to kolejny przykład manipulacji. Dla uwiarygodnienia zadowolenia z nauczycielskich pensji, podparto go wypowiedziami kilku nauczycieli zadowolonych z wynagrodzenia. Jedną z osób, które w tym kontekście pokazała TVP, miała być Małgorzata Biernacka ze Szkoły Podstawowej nr 1 w Szczecinie.


Jednak uważniejsi widzowie "Wiadomości" od początku mogli zauważyć, że coś tu nie gra. Lekkie ubranie pani Małgorzaty i osób w tle, oraz liście na drzewach wskazują, że wypowiedź nauczycielki nie została nagrana w ostatnich dniach, lecz ma charakter archiwalny. Tymczasem TVP użyło jej tak, żeby widzowie odnieśli wrażenie, iż nauczyciele są zadowoleni z polityki PiS.

Na belce z podpisem nie widnieje napis "wypowiedź archiwalna". Jak łatwo się domyślić, wypowiedź rzeczywiście nie jest świeża. Ma... ponad rok.

W sprawie głos zabrała sama zainteresowana. Napisała na Facebooku, że sposób wykorzystania jej starej wypowiedzi to przykład propagandy TVP, a sama zamierza wziąć udział w strajku nauczycieli. "W związku z licznymi wiadomościami, które docierają do mnie po dzisiejszych "Wiadomościach" TVP pragnę oficjalnie sprostować zaistniałą sytuację. Wywiadu udzielam w ubiegłym roku do lokalnej telewizji. Jest on wyrwany z kontekstu i został teraz wykorzystany przez TVP bez mojej wiedzy i zgody. Jest to manipulacja i propaganda ze strony telewizji. Z całego serca popieram kolegów i koleżanki po fachu, sama również biorę udział w proteście" – napisała pani Małgorzata. Jest też reakcja autora materiału na uwagi dziennikarzy z innych mediów. Tych, którzy wytykają mu manipulację, Bartłomiej Graczak postanowił... zablokować ich na Twitterze.