Prokuratura wątpi, że Birgfellner został oszukany. Wciąż nie przedstawił kluczowych dokumentów
Gerald Birgfellner ma problem z dowiedzeniem, że Jarosław Kaczyński zlecający mu z ramienia spółki Srebrna prace dotyczące planowanych wieżowców oszukał go na 1,3 mln euro – informuje "Rzeczpospolita". Austriak wciąż nie przedstawił odpowiednich dokumentów.
Jak zwraca uwagę dziennik, choć Birgfellner twierdzi, że poniósł duże koszty w związku z inwestycją i podobno posiada wszelkie dowody na przestępstwo, nie ma to jednak żadnego pokrycia w materiałach postępowania. Przez ostatnie półtora miesiąca Austriak nie pokazał żadnego przelewu, wypłaty czy opłaconego rachunku. To dane na 20 marca .
Ponadto według prokuratury z przekazanych przez biznesmena informacji wynika, że osoby i podmioty, z którymi miał współpracować w ramach projektu, nie kierowały wobec niego wezwań do zapłaty z tytułu wykonanych prac.
Prokuratura podkreśliła także, że ze względu na niespójność zeznań Birgfellnera nie jest w stanie stwierdzić, ile z żądanej przez Austriaka sumy to koszty zlecony, a ile to jego honorarium.
Według Birgfellnera na tę kwotę miały by się składać koszty współpracującej z nim kancelarii Baker McKenzie, koszty architekta z Austrii oraz koszty własne. Ale według prokuratury w aktach sprawy nie ma zarówno projektu inwestycji, jak i jej wizualizacji.
– Wszystkie odpowiedzi na pytania padły w trakcie zeznań pana Birgfellnera – powiedział "Rz" mec. Giertych i zadeklarował, że "chętnie udzieli informacji po przedstawieniu zgody Prokuratury Okręgowej na upublicznianie treści tych zeznań".
Niemniej jednak według "Rz" prokuratura ma w ogóle wątpliwości, czy doszło do oszustwa. Tym bardziej, że Austriak musi udowodnić, że istniał zamiar celowego niewykonania umowy.
Tymczasem rozmowy Kaczyńskiego i Birgfellnera ws. wynagrodzenia zostały zerwane w lipcu 2018. Srebrna decyzję odmowną ws. budowy dostała dopiero kilka miesięcy później – w listopadzie.
Dodajmy, że pomimo wątpliwości prokuratury "swoje robią" mecenasi Austriaka. Kilka dni temu Roman Giertych poinformował o złożeniu zażalenia na bezczynność prokuratury – nie pojawiła się bowiem decyzja śledczych o wszczęciu lub odmowie wszczęcia postępowania. Giertych i Birgfellner byli też tej sprawie w ambasadzie Austrii.
źródło: Rzeczpospolita