Córka wiceministra oskarża ojca o kłamstwa ws. alimentów. We wszystko włączyła się matka

Łukasz Grzegorczyk
Córka wiceministra Grzegorza Tobiszowskiego ponownie odpowiedziała na słowa ojca, który publicznie ogłosił, że "nigdy nie żałował jej pieniędzy". To kolejna odsłona sporu wokół rodziny polityka PiS. Monika Tobiszowska w poście na Facebooku sprostowała informacje o jej rzekomych wydatkach i kredycie, który miała zaciągnąć na mieszkanie. W sprawę wmieszała się też jej matka.
Córka wiceministra Grzegorza Tobiszowskiego odpowiada na oskarżenia ojca. Fot. Jan Kowalski / Agencja Gazeta
Monika Tobiszowska odniosła się do wszystkich informacji publikowanych w tabloidach. "Dla mnie to już koniec świata, kiedy własny ojciec mówi kłamliwe słowa i oczernia własną córkę. Dlatego też złożyłam do redakcji gazety stosowne oświadczenie oparte na prawdzie" – wspomniała m.in. odnośnie zaciągniętego przez nią rzekomo kredytu.

Córka wiceministra podkreśliła, że już rok wcześniej informowała ojca przez SMS-y o tym, że musi opłacić studia i utrzymać mieszkanie, gdyż musiał opuścić dom ze względu na zachowanie ojca. "Tego tematu nie będę poruszać, gdyż zostanie on przedstawiony w pozwie rozwodowym mojej mamy. Pragę nadmienić, iż równocześnie z moim pozwem alimentacyjnym, mama złożyła pozew przedsądowy celem uzgodnienia alimentów i innych kwestii" – wskazała Tobiszowska.


W nawiązaniu do swoich wydatków podkreśliła, że pieniądze są jej po prostu potrzebne do życia – "opłacenia studiów, dojazdów, dodatkowego kursu językowego oraz przede wszystkim na wyżywienie". "Żałosne jest to, że podaje się o prywatnym leczeniu, a nie pisze się, że mam chorą tarczycę, słaby wzrok i w niedalekiej przyszłości zabiegi stomatologiczne. Oczywiście ojciec nie może o tym wiedzieć, gdyż takie przyziemne sprawy nigdy go nie interesowały" – wyznała w swoim poście.

Tobiszowska zaznaczyła, że nieprawdą jest, iż ojciec "nigdy nie żałował jej pieniędzy" i że "płacił bez wahania". Z jej relacji wynika, że polityk wcale nie przelewał na konto córki 1000 zł.

Dodajmy, że post na Facebooku udostępniła jej matka i jednocześnie żona Tobiszowskiego. "W związku z bardzo niesympatyczną i kłamliwą wypowiedzią wiceministra energii Grzegorza Tobiszowskiego podaję wyjaśnienia córki Moniki. Chcę dodać, że moja córka jest osobą odpowiedzialną i dobrą. Uczy się i pracuje. Jestem dumna z niej" – zapewniła.

Jak podaje "Fakt", z wiceministrem Tobiszowskim nie udało się skontaktować w tej sprawie. Pełnomocnik polityka Rafał Kolano przekazał dziennikowi, że jego "klient nie zamierza więcej komentować tej bardzo dla niego bolesnej sprawy".

Rodzinny spór
Córka wiceministra Grzegorza Tobiszowskiego domaga się od niego alimentów w wysokości 2,5 tysiąca złotych – do takich informacji dotarł ostatnio "Super Express". Dziewczyna miałaby rzekomo potrzebować pieniędzy na m.in. na ubrania, kosmetyki, manicure, lekcje języka niemieckiego i prywatne wizyty lekarskie.

Po tych doniesieniach rozpoczął się festiwal wzajemnych żali i oskarżeń córki oraz ojca. Polityk PiS zapewniał później, że oczywiście będzie płacił. – Już to zadeklarowałem córce. Kocham ją. To moje jedyne dziecko i zrobię dla niej wszystko. Ale forma, w jakiej to zrobiła, niezwykle mnie boli – powiedział tabloidowi. Dodał też, że nie spodziewał się takiego obrotu sprawy.

źródło: "Fakt"