Czarne chmury nad Zalewską. W PiS mają jej dość, może nawet stracić miejsce na listach do Europarlamentu

Rafał Badowski
Rząd nie ustąpi nauczycielom. W rozmowach z nie ma przełomu, ale im dłużej trwają, tym bardziej słabnie pozycja Anny Zalewskiej. Zagrożony ma być nawet jej start do Parlamentu Europejskiego – podaje "Gazeta Wyborcza".
Anna Zalewska może stracić nawet start w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Tak twierdzi rozmówca "Gazety Wyborczej" z PiS. Fot. Dawid Żuchowicz / Agencja Gazeta
Minister edukacji narodowej jest liderką listy PiS do Parlamentu Europejskiego w okręgu dolnośląsko-opolskim. O jej wycofaniu ze startu w wyborach mówią jednak politycy obozu władzy.

– Kiedy układaliśmy listy, jedynym, co ją obciążało, była afera z PCK, ale wtedy uznano, że nam to nie zaszkodzi. Teraz doszły jeszcze roszczenia nauczycieli, realna groźba strajku i jej konflikty wewnątrz rządu – mówi rozmówca "Gazety Wyborczej" z PiS. Zastąpić miałby ją w roli jedynki ktoś ze "spadochronów": prof. Ryszard Legutko, Adam Lipiński, Michał Dworczyk, Elżbieta Witek.


Zalewska wzbudza też irytację w PiS bagatelizowaniem konfliktu z nauczycielami. – Idziesz do niej z jakimś problemem, a ona zawsze mówi, że wszystko jest w porządku i że złe języki tylko tak mówią. Gdyby powiedzieć, że jej dom się pali, to pewnie by odpowiedziała, że będzie dobrze, bo pożar się ugasi – mówi poseł PiS.

Jednak w partii słychać też głosy sceptyczne co do odsunięcia Zalewskiej. Prezes Kaczyński miał obiecać jej start – to po pierwsze. Po drugie: w ten sposób przyznałby, że reforma edukacji jest rozczarowaniem.

Czego nauczyciele chcą od rządu?
Przypomnijmy: wtorkowe rozmowy związków nauczycielskich z rządem nie przyniosły skutku. Mają być kontynuowane w środę. Na razie nauczyciele nie rezygnują więc ze strajku zapowiadanego na 8 kwietnia. Rząd bowiem nie zgadza się na ich propozycje podwyżek (obniżyli żądania do 30 proc.).

Jak przekłada się to na konkrety? Nauczyciele przedstawili rządowi nowe propozycje podwyżek: 720-730 zł dla stażysty, 990 zł dla dyplomowanego nauczyciela. Wcześniej domagali się wzrostu pensji o 1000 zł.

źródło: "Gazeta Wyborcza"