Nowe fakty ws. wypadku pod Puszczykowem. Wiadomo, dlaczego pociąg wjechał w karetkę

Adam Nowiński
Dwaj ratownicy nie żyją, jeden walczy o życie – taki jest bilans wypadku, do którego doszło w środę w miejscowości Puszczykowo pod Poznaniem. Około godz. 15:00 w stojącą na przejeździe kolejowym karetkę wjechał pociąg TLK. Znaleźli się świadkowie, którzy twierdzą, że wiedzą, jak do tego doszło.
Zdjęcie jest ilustracją do tekstu. Fot. Jarosław Kubalski / Agencja Gazeta
Według pana Marcina, z którym rozmawiał lokalny portal WTK.pl, karetka dojeżdżając do przejazdu kolejowego miała włączone sygnały świetlne i dźwiękowe. Gdy wjeżdżała na tory, prawa strona rogatek była już zamknięta, lewa zamknęła się zaraz po tym, jak pojazd znalazł się na przejeździe.

Następnie kierowca karetki miał ustawić pojazd za torami równolegle do nich, licząc pewnie na to, że się zmieści. Wyłączył też sygnał dźwiękowy. Po chwili nadjechał rozpędzony pociąg relacji Katowice–Gdynia i uderzył w auto. – To było potężne uderzenie, karetka została przygnieciona do przejścia betonowego. Strażacy musieli użyć sprzętu hydraulicznego, by dostać się do poszkodowanych – powiedział na konferencji prasowej rzecznik wielkopolskich strażaków mł. bryg. Sławomir Brandt. Według portalu ePoznan.pl, kierowca karetki – jedyny z trójki ratowników, który przeżył wypadek – trafił do szpitala w Puszczykowie. – Stan pacjenta jest średnio ciężki. Jest przytomny, wydolny oddechowo. Jest w trakcie diagnozowania. Musimy poczekać na to co przyniosą najbliższe godziny – stwierdziła cytowana przez portal Marzena Rutkowska-Kalisz z puszczykowskiego szpitala.


Przypomnijmy, że w tym samym czasie w Pruszkowie doszło do innego wypadku z udziałem pojazdu medycznego. Samochód transportujący krew na jednej z ulic miasta śmiertelnie potrącił dziewięciolatkę.