Brejza zapytał o efekty kluczowego projektu Morawieckiego. Jego kancelaria nic o nich nie wie
Krzysztof Brejza zapytał Kancelarię Premiera RP o to, ile samochodów elektrycznych jeździ po polskich drogach. Ta nie potrafiła udzielić informacji, więc poseł PO chciał uzyskać dane z Systemu Informatycznego Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców. Odpowiedź Ministerstwa Cyfryzacji w tej sprawie mogła zaskoczyć polityka opozycji.
Brejza nie dawał za wygraną i liczył, że istotne dane otrzyma z Systemu Informatycznego Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców. W odpowiedzi Ministerstwo Cyfryzacji powołało się na ustawę o dostępie do informacji publicznej informując, że regulacja ta nie znajdzie zastosowania w przypadku skierowanej prośby.
Resort wyjaśnił, że w przypadku pytania posła, trzeba zastosować przepisy ustawy o ponownym wykorzystywaniu informacji sektora publicznego oraz prawo o ruchu drogowym. W związku z tym ministerstwo przedstawiło politykowi "ofertę". Dowiadujemy się z niej, że… przygotowanie zbioru danych w cenie 125 zł ma zająć maksymalnie 5 dni. Brejza w oddzielnym wpisie zapowiedział, że skorzysta z tej możliwości.
Przypomnijmy, że projekt Morawieckiego, dotyczący promowania elektrycznych samochodów, był wykorzystany nawet jako jeden z wątków w... serialu "Klan". Pod koniec ubiegłego roku w sieci pojawiła się krótka scenka z produkcji TVP. Wyglądała następująco: Rozmawia dwóch mężczyzn, jednemu z nich popsuł się samochód. Ratunkiem miało być stojące obok auto elektryczne. Jednak sama rozmowa zdumiewała swoją topornością.
Wciąż nie wiemy, kiedy polski samochód elektryczny ujrzy światło dzienne. Wiadomo, ze jak do tej pory do kieszeni spółki ElectroMobility Poland wpadło już kilkadziesiąt milionów złotych. Spółka jednak oszczędnie dawkuje informacje na temat postępu w pracach.