Ławki Niepodległości to niewypał. Niektóre wytrzymały ledwo trzy miesiące

Łukasz Grzegorczyk
To nie koniec zamieszania wokół Ławek Niepodległości, które ustawiono w całym kraju na 100-lecie odzyskania niepodległości. W Pszczynie ławka przestała grać i wymaga malowania po trzech miesiącach. Już wcześniej informowano, że te symboliczne instalacje wymagają napraw po krótkim czasie.
Odchodząca farba od Ławek Niepodległości to częsty problem. Niektóre przestały też grać. Fot. Twitter.com / Andrzej Miland
Każda Multimedialna Ławka Niepodległości kosztowała około 30 tys. zł. Wmontowane są w nich m.in. fragment Pieśni Reprezentacyjnej Wojska Polskiego, czyli Marsz I Brygady, fragment depeszy Józefa Piłsudskiego o odzyskaniu niepodległości czy nagrania o lokalnych patriotycznych wydarzeniach.

Problem w tym, że po trzech miesiącach od ustawienia, ławka w Pszczynie... przestała grać i wymaga malowania. Jak podaje "Dziennik Zachodni", metalowe elementy pokryła rdza, a elewacja zabrudziła się w błyskawicznym tempie.

Rzecznik UM w Pszczynie twierdzi, że problem tkwił w słabym zabezpieczeniu urządzenia grającego. I to zostało naprawione w ramach gwarancji. Jak wyjaśniał rzecznik, biała elewacja została odnowiona przy okazji.


Kontrowersje wokół Multimedialnych Ławek Niepodległości
Zaraz po ujawnieniu projektu ławki stały się obiektem kpin wielu osób. Niektórzy twierdzą, że instalacje mające upamiętnić ważną rocznicę wyglądają brzydko, są niepraktyczne, a przede wszystkim drogie.

Co gorsze, szybko zauważono, że ławki są tandetnie wykonane. Już wcześniej pojawiły się doniesienia o odchodzącej od nich białej farbie. Wielu internautów porównuje ławki do... przewróconej lodówki z rozłożonym laptopem. W sieci pojawiły się przerobione zdjęcia, na których zwycięski pomysł PiS jest obłożony pogrzebowymi wiązankami.

Za realizację projektu odpowiedzialne było Ministerstwo Obrony Narodowej, które jeszcze w grudniu próbowało ratować sytuację. "O gustach się nie dyskutuje" – przypominał resort. Co innego o pieniądzach – drogi pomysł PiS kosztował podatników 4 mln złotych. Wytykał to były szef MON Tomasz Siemoniak.

źródło: "Dziennik Zachodni"