"Wchodzenie do tej samej rzeki nie zawsze jest złe". Psychoterapeutka o tym, dlaczego wracamy do byłych [wywiad]

Michał Jośko
Okres po rozstaniu z drugą osobą często upływa pod sztandarami "nigdy więcej". A jednak po jakimś czasie zdarza się, że nie tylko zaczynamy idealizować związek, w którym tkwiliśmy, lecz trafiamy znów w swoje objęcia. Z czego to wynika i czy zawsze jest to powtórzeniem błędu? Zapytaliśmy psychoterapeutkę Katarzynę Szostak.
Czy stara miłość rdzewieje? Fot. Instagram.com/fumosogni/
Nadchodzi dzień mniej lub bardziej burzliwego rozstania, a po nim deklaracje typu "nie chcę mieć z tą osobą nic wspólnego". Mija trochę czasu i…

… jeżeli za miarodajne przyjąć badania przeprowadzone sześć lat temu przez University of Kansas, po jakimś czasie aż 50 procent par zalicza powrót. Choć spotkałam się z szacunkami mówiącymi, że może to być nawet 60 procent.

Czy takie wchodzenie do tej samej rzeki zawsze jest złym pomysłem?

Nie. Ponowne związanie się z byłym partnerem może być pomysłem naprawdę dobrym. Pod warunkiem, że zostały przepracowane przyczyny, które po obu stronach doprowadziły do rozpadu więzi. Wówczas można budować i rozwijać relację.
Nasza ekspertka Katarzyna SzostakFot. archiwum
Jakie są najczęstsze przyczyny powrotów?

Istnieje gros pobudek, dla których decydujemy się wrócić do byłego partnera. Nierzadko wynika to z obawy, że nie uda nam się znaleźć nikogo lepszego. Może chodzić także o to, że niechętnie podejmujemy wysiłek związany z poszukaniami nowego partnera.


Lecz czasem dochodzimy po prostu do wniosku, że przecież my lub partner dojrzeliśmy, zmieniliśmy się na tyle, że tym razem uda nam się rozwiązywać konflikty bardziej konstruktywnie i efektywnie.

Możemy też dostrzec, że nasze oczekiwania wobec drugiej osoby były nierealne. Uświadamiamy sobie, że przecież nie ma idealnych związków oraz idealnych drugich połówek.

Dopiero gdy opadną emocje, zakończy się frustracja, widzimy możliwość wybaczenia błędów czy krzywd, które nas dotykały.

W relacji nie wszystkie nasze potrzeby i oczekiwania są zaspokajane. Czasem dlatego, że partner nie umie czy też nie może nam czegoś dać. Czasami dlatego, że o tych sprawach nie rozmawiamy, nie prosimy, nie mówimy. No a trudno, żeby druga osoba się domyśliła.

Rodzi się frustracja, chęć bycia w relacji, w której będzie inaczej, w której dostanę więcej, rozstajemy się. Zdarza się, że dopiero z pewnej perspektywy jesteśmy w stanie docenić to, ile partner oferował nam w zakończonej relacji.

Bywa, że dopiero po kilku nieudanych związkach zauważamy swój chroniczny brak satysfakcji i albo zaczynamy szukać przyczyny takiego stanu rzeczy w sobie, albo reagujemy rozczarowaniem, że tak trudno spotkać kogoś odpowiedniego.
Wizyta u specjalisty na pewno nie zaszkodziFot. 123rf
Wychodzi na to, że lepiej zapobiegać, niż leczyć. Jak zrobić to najlepiej?

Tutaj pomocą służą psychoterapeuci. Opowiem o dwóch częstych scenariuszach, z którymi mam do czynienia.

Pierwszy: nie jesteśmy usatysfakcjonowani związkiem, lecz tkwimy w nim z obawy, że nie spotka nas nic lepszego. Brzmi to jak recepta na brak szczęścia w życiu i może wiązać się z przekonaniem, że nie zasługujemy na miłość, szacunek i dobre traktowanie.

Scenariusz drugi może dotyczyć wspominanych powyżej poszukiwań ideału i konfrontowania się z tym, że być może takie coś… po prostu nie istnieje. A zapewniam, że nie istnieje.

Niezależnie od problemów zachęcam do wizyty u specjalisty. W pierwszej z opisanych sytuacji psychoterapeuta pomoże przepracować uwarunkowania myślenia o sobie; uwierzyć, że człowiek zasługuje na dobry, satysfakcjonujący związek.

W drugiej: pokaże, jak odpuścić dążenie do niemożliwego, korzystać i czerpać satysfakcję z tego, co jest dla nas dostępne.

Rozumiem, że przyczyna zakończenia relacji ma duży wpływ na ewentualny powrót?

Oczywiście. Na to, czy dwie osoby w ogóle będą rozważały ponowne spotykanie się, wpływa wiele czynników, w tym powód rozstania.

Choć jeszcze więcej zależy od samych partnerów, ich oczekiwań oraz podejścia. Czy są gotowi przyjrzeć się, jakie elementy po obu stronach wpłynęły na rozpad relacji?

Czy mają gotowość do pracy nad nimi? Trudno oczekiwać nowych rezultatów, posługując się tym samym sposobem myślenia i zachowania.
Przyczyny rozstania są zaledwie jedną z ważnych kwestiiFot. 123rf
W jakiej sytuacji powrót będzie najłatwiejszy?

Wówczas, gdy przyczyna rozstania była stosunkowo prosta do zauważenia i łatwa do naprawienia po owym powrocie. Mowa tu np. o rutynie, braku szczerej, autentycznej rozmowy o emocjach, naszych potrzebach czy oczekiwaniach. No albo zbyt częsty wybór przez którąś z osób aktywności, które nie były wspólnym spędzaniem czasu z partnerem.

Najtrudniej będzie odbudować relację po zdradzie?

Najmniej gotowości oraz cierpliwości do pracy nad związkiem mamy wówczas, gdy w grę wchodzą czynniki osobowościowe (przyczyna ponad 1/3 rozwodów w Polsce), uzależnienie czy też zdrada; fizyczna bądź emocjonalna.

Zaznaczmy, że to właśnie ona zajmuje niechlubne pierwsze miejsce na liście sytuacji kryzysowych, które prowadzą do rozstań.

Doświadczyło jej 13 procent Polaków, przy czym ponad połowa z tych osób nie poradziła sobie z problemem. Efektem było rozstanie.

Czy separacja, zawieszenie związku, aby nabrać dystansu, jest dobrą alternatywą dla "prawdziwego" zakończenia relacji?

Dużo zależy od tego, jakie zasady separacji ustalimy. Czy umawiamy się na zachowanie wierności i lojalności, aby ten czas służył samotnemu przemyśleniu trudności, był jedynie "wakacjami"?

Czy może jednak planujemy przerwę w relacji w pełnym tego słowa znaczeniu, w praktyce będącą owym "prawdziwym" rozstaniem?

Zawsze warto omówić to wszytsko naprawdę dokładnie. Niedomówienia mogą być źródłem wielu konfliktów i rozczarowań.

Powrót może wiązać się z zupełnie nowymi problemami, np. dotyczącymi innych osób, które pojawiły się w międzyczasie…

Jeśli para umówiła się na chwilowe życie osobno, lecz pozostając ze sobą w związku, to wchodzenie w bliskie relacje z innymi będzie brakiem lojalności, zdradą fizyczną lub emocjonalną.

Przenoszenie na kogoś nowego uwagi, zainteresowania, troski oraz bliskości (z założenia należnych dotychczasowemu partnerowi) to psucie więzi, zaczniemy się oddalać.

Podobny efekt będzie miał brak pielęgnowania relacji, zaniedbywanie jej – jeżeli separację potraktujemy wyłącznie jako przeczekanie trudności, nie naprawimy niczego.

Gdy w trakcie przerwy partnerzy nie podejmą wysiłku przyjrzenia się, w jaki sposób sabotują związek i nie będą pracowali nad zmianą, po powrocie znajdą się w punkcie wyjścia.