"Kreuje się na ofiarę ksenofobicznego ataku". Zupełnie inna wersja ataku na aktora Teatru Powszechnego

Mateusz Marchwicki
Kilka dni temu informacja o napaści w komunikacji miejskiej na aktora Teatru Powszechnego pochodzenia ukraińskiego Artema Manuilova wywołała niemałe poruszenie. Od razu pojawiły się oskarżenia o ksenofobię, także ze strony samego poszkodowanego. Zupełnie inne przyczyny pobicia podaje studentka Uniwersytetu Warszawskiego w anonimowym liście do tygodnika "Do Rzeczy".
Zupełnie inna wersja przyczyn pobicia Artema Manuilova. Fot. Michał Walczak/Agencja Gazeta
List do redakcji wysłała jedna z studentek Instytutu Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego, która opisuje codzienne funkcjonowanie z Panem Marcinem, który - jak się okazuje - uczęszczał na uniwersyteckie zajęcia w ramach bycia "wolnym słuchaczem".

"W ciągu ostatnich dwóch tygodni, do tej pory spokojny i zupełnie bezproblemowy mężczyzna, zmienił się nie do poznania, najprawdopodobniej wskutek ataku choroby psychicznej. Stał się agresywny, dopuścił się co najmniej siedmiu pobić, a jednej osobie złamał nos. Co ciekawe po tych atakach, zachowywał się jak gdyby nigdy nic, a pytany o motywy swojego zachowania wymieniał chociażby to, że studenci 'kaszlą i kichają' albo 'głośno stukają palcami w klawiaturę'. Wśród poszkodowanych większość stanowią studenci filozofii, a wszyscy poza Panem Artemem to Polacy" – napisała studentka.


Jak pisze autorka listu, sprawa Pana Marcina była zgłaszana na policję. "Czasami przewija się argument, że może i Marcin jest chory, ale gdyby nie nagonka na Ukraińców, nie wyładowałby się konkretnie na Artemie. W ten sam sposób można tłumaczyć, że gdyby nie nagonka na osoby przeziębione, wśród poszkodowanych nie byłoby osób kichających" – zwraca uwagę.

Na koniec studentka UW atakuje pobitego aktora, pisząc o "kłamstwie lub konfabulacji" Manuilova, który od razu po zgłoszeniu się do Instytutu Filozofii został poinformowany o sytuacji i problemach napastnika.

"Być może Pan Artem chce zyskać przy tej okazji na jakże ważnej w zawodzie aktora atencji a być może faktycznie jest przekonany, że stał się ofiarą napaści ze względu na swoje pochodzenie. [...] Bardzo ważne jest dla nas by podkreślić jasno i wyraźnie, że Marcin jest osobą chorą, która w momencie agresji prawdopodobnie nie była mentalnie w naszym świecie – kończy list studentka.

Przypomnijmy, w ubiegły czwartek w warszawskim autobusie linii 116 doszło do pobicia aktora Teatru Powszechnego pochodzenia ukraińskiego Artem Manuilova. Poszkodowany twierdzi, że zaatakowany został za to, że w komunikacji miejskiej rozmawiał po ukraińsku, potem na jaw wyszły problemy psychiatryczne napastnika.