Jabłka z PCK i Anna Zalewska. Ujawniono powiązania minister z głównym podejrzanym

Mateusz Marchwicki
Nazwisko minister edukacji narodowej Anny Zalewskiej od jakiegoś czasu pojawia się w kontekście śledztwa o powiązaniach dolnośląskiego Polskiego Czerwonego Krzyża z kampanią wyborczą kandydatów PiS. Teraz na jaw wychodzą związki Zalewskiej z głównym podejrzanym Jerzym G.
Afery PCK ciąg dalszy. Fot. Dawid Żuchowicz / Agencja Gazeta
Co prawda szefowa MEN zaprzecza, aby kiedykolwiek blisko współpracowała z Jerzym G., ale ich kontakty w czasie wyborów oraz współpraca w strukturach partii na Dolnym Śląsku wyraźnie temu przeczą.

"Znam Jurka od roku 2002, kiedy zakładał struktury Prawa i Sprawiedliwości w powiecie dzierżoniowskim. To dobry organizator, człowiek punktualny i słowny. Od zawsze wrażliwy na krzywdę ludzi, zwłaszcza dzieci. Oddam głos właśnie na Niego" – pisała w 2002 roku Zalewska, której wypowiedź przytacza "GW".

Z ustaleń gazety wynika, że jabłka przeznaczone dla ubogich przynajmniej raz (w listopadzie 2014 r.) przy pomocy G. trafiły do rodzinnej miejscowości Anny Zalewskiej. Przywieziono je do Przedszkola nr 2 w Świebodzicach, co zbiegło się z kampanią samorządową, w której Zalewska była bardzo aktywna i pomagała lokalnym kandydatom Prawa i Sprawiedliwości.


Jabłka przekazane przez darczyńców na cele charytatywne posłużyły w kampanii wyborczej, w której lokalni działacze partii rozdawali je przechodniom. Co ciekawe, Jerzy G. w ostatnich wyborach samorządowych wywalczył mandat radnego sejmiku, w czym wspierała go Zalewska. Dopiero po wyjściu afery PCK na jaw został wyrzucony z PiS.

Jak informuje "Wyborcza", prokuratura prowadząca śledztwo ws. nieprawidłowości w dolnośląskim PCK ma zamiar przesłuchać szefową MEN w charakterze świadka. Nie wiadomo jednak, czy do przesłuchania Zalewskiej już doszło.

źródło: wyborcza.pl