Święta w szpitalu to ostateczność. Szpital to nie jest świąteczna przechowalnia
W czasie świąt rodzina powinna być razem, tymczasem niektórzy odstawiają mamę, babcię, dziadka czy tatusia do najbliższego szpitala, żeby nie przeszkadzał celebrować tych nomen omen katolickich świąt. Czasem rodzina boi się wziąć ze szpitala na święta chorego, bywają też przypadki, że sami chorzy nie chcą wracać na święta do domu. Święta w szpitalu mają różne oblicza, jednak warto zrobić wszystko, żeby kto nie musi, nie spędzał ich właśnie w szpitalu.
W święta, w szpitalach zostaje nawet 20 proc. więcej osób starszych, niż w normalnym okresie. Te osoby trafiają najczęściej na oddziały wewnętrzne szpitali powiatowych, czy wojewódzkich, wcześniej przechodząc przez szpitalne oddziały ratunkowe.
Ponieważ wielu lekarzom serce się kraje jak widzą nieszczęście starszych ludzi, to postanowi działać. Chodzi głównie o starszych chorych, których rodziny przywożą do szpitala przed świętami. Specjalną kampanię społeczną - "Wspólne Święta” - zorganizowała Okręgowa Izba Lekarska w Warszawie. Lekarze rozwiesili plakaty, rozmawiali z pacjentami, przekazywali informacje mediom.
Zjawisko pewnie nie zniknie, ale może warto zastanowić się nad rozwiązaniami, które pomogą je zmarginalizować. Trzeba zainwestować w rozwiązania z powodów czysto ludzkich i społecznych, ale też ekonomicznych - to niepotrzebne hospitalizacje, za które trzeba słono płacić.
Onkologia rządzi się swoimi prawami
Problem zostawiania bliskich na święta, czy wręcz przywożenia ich do szpitala w tym czasie, nie jest aż tak widoczny w szpitalach specjalistycznych. Tam świąteczne problemy są trochę inne.
– U nas rzadko dochodzi do sytuacji, w której rodzina przywozi chorego na czas świąt do szpitala. Nie mamy szpitalnego oddziału ratunkowego. Onkologia jest na tyle delikatną specjalizacją, że wygląda to inaczej. Nasi chorzy najczęściej są wypisywani do domu na święta – mówi naTemat Mariusz Gierej, rzecznik prasowy Centrum Onkologii - Instytut im. Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie.
Dodaje, że postęp medycyny zmienił leczenie onkologiczne i wielu pacjentów chorych na nowotwory, nie musi już tygodniami leżeć w szpitalu. Część z nich przyjeżdża na jednodniowe hospitalizacje, podczas których podawane są leki czy przeprowadzana radioterapia.
Jednak kluczem do sukcesu, jeśli chodzi o nie pozostawianie przez rodziny pacjentów w tym szpitalu, jest zapewne w dużej mierze bardzo prężnie działająca pomoc psychoonkologiczna.
Nie chcą iść do domu?Nasi psychoonkolodzy wyjaśniają zarówno pacjentom, jak i ich rodzinom, że przy leczeniu onkologicznym ważna jest nie tylko dobra kondycja fizyczna, ale też komfort psychiczny.
Jednak onkologia ma też innego rodzaju specyfikę. Osoby cierpiące na nowotwory, to często osoby bardzo chore, których kondycja może być bardzo różna. Dlatego decyzja o tym, że chory może pójść do domu na święta, musi być dobrze przemyślana przez lekarza prowadzącego.
– Oczywiście część naszych pacjentów musi zostać na święta w szpitalu. Jeśli nasi lekarze stwierdzą, że wyjście do domu groziłoby pogorszeniem stanu zdrowia, czy zagrażałoby życiu, to nie podejmą decyzji o zwolnieniu takiej osoby na święta – wyjaśnia rzecznik.
Czasami jednak, to sami pacjenci nie chcą wychodzić ze szpitala i świętować z rodziną. Wydaje się to dziwne, ale jednak takie przypadki się zdarzają
– Ci pacjenci tłumacza nam, że nie chcą robić kłopotu rodzinie. Staramy się z nimi rozmawiać, przekonywać, żeby jednak spędzili święta z bliskimi – wyjaśnia Mariusz Gierej.
Bywa, że problemem jest brak umiejętności odpowiedniej pielęgnacji chorego przez rodzinę, ale tu szpital przychodzi również z poradnictwem.
Nie będę pasował do świąt
Rzecznik Centrum Onkologii opowiada też, że kwestie wyjazdu do domu na święta są czasem szczególnie ciężkie u pacjentów z nowotworami głowy i szyi, gdzie dochodzi do dużych deformacji twarzy. Oczywiście to raczej chorzy nie chcą jechać do domu.
W przypadku tych chorych również interweniuje psychoonkolog. Rozmowy są prowadzone nie tylko z tymi chorymi, ale również z ich rodzinami.
Mariusz Gierej przyznaje, że szpital onkologiczny nie jest raczej dobrym miejscem, w którym widać problem zostawiania, czy wręcz pozbywania się bliskich na święta, bo onkologia trochę inaczej funkcjonuje, niż oddziały wewnętrzne powiatowych, czy wojewódzkich szpitali.
Jednak przyznaje, że ogromną pracę wykonuje tu psychoonkolog i być może szpitale powiatowe czy wojewódzkie powinny proponować pomoc psychologiczną rodzinom, czy pacjentom pozostawianym, czy wręcz podrzucanym do szpitali na święta.
– To są bardzo delikatne sprawy i trzeba podchodzić do nich z wielką wrażliwością, bo jednak do szpitala ludzie przyjeżdżają z bliskimi w obawie o ich zdrowie i życie - to jest główna motywacja, a takie przypadki, o które państwo pytają, to jednak margines – podsumowuje Mariusz Gierej.