Tak nakręca się nienawiść. Mieszkaniec Pruchnika, który pomaga Żydom, dostaje maile z obelgami

Anna Dryjańska
"Pieprzcie się"; "Idź się p******ić"; "Moją wnuczkę też zabijesz?" – wiadomości o takiej treści zaczął otrzymywać mieszkaniec Pruchnika, który zamieścił w internecie zdjęcia z piątkowego "sądu nad Judaszem".
Mieszkańcy Pruchnika zgodnie z tradycją linczowali kukłę Judasza jeszcze w 2001 roku (wtedy zrobiono to zdjęcie). Po jakimś czasie zwyczaj zarzucono. Teraz powrócił i jest na ustach całego świata. Fot. Waldek Sosnowski / Agencja Gazeta
Pan Paweł (imię zmienione) opatrzył galerię komentarzem zapraszającym do dyskusji. Już jednak usunął fotografie z sieci, bo zaczął dostawać wiadomości z różnych części świata z obelgami od osób wzburzonych pobiciem i spaleniem kukły Judasza, przypominającej Żyda z karykatur z lat 30-tych. – Ludzie nie przeczytali podpisu pod zdjęciami i obrywam za innych – wzdycha mężczyzna w rozmowie z naTemat.

Anna Dryjańska: Jak się pan czuje otrzymując takie wiadomości?

Paweł: Przyznaję, zrobiło mi się trochę przykro. Mieszkam w Pruchniku, ale nie popieram tego, co się wydarzyło w piątek na ulicach naszego miasta.


Jestem przeciwnikiem tego "zwyczaju", a już zwłaszcza okrzyków, żeby bardziej pobić kukłę z powodu odszkodowań. Zaznaczam jednak, że sam ich nie słyszałem. Ludzie nie przeczytali podpisu pod zdjęciami i obrywam za innych.

Ile mejli pan dostał?

Kilkanaście. Choć w sumie już kilka godzin nie sprawdzałem skrzynki, więc mogą już być kolejne. Do tego dochodzą wiadomości na Facebooku. Nieprzyjemne uczucie. Przecież ja nie tylko tego nie pochwalam, ale wręcz pomagam Żydom, którzy w Pruchniku szukają swoich korzeni.

Nigdy nikomu nie odmówiłem, gdy ktoś prosił bym coś ustalił, przesłał, oprowadził, opowiedział. I nie jestem w naszym miasteczku jedyny.

Czy odpisywał pan osobom, które kierują do pana gniewne wiadomości?

Tak, piszę im, próbując wyjaśnić, że nie mam z tym nic wspólnego. Póki co dostałem jedną odpowiedź. Ktoś mi zarzucił, że kłamię.

Ma pan żal?

Tyle lat się starałem, żeby ten Pruchnik jakoś był w świecie jak najlepiej postrzegany, a teraz czuję się jak Syzyf, któremu kamień wymknął się z rąk tuż przed szczytem.

Ci, którzy powiesili figurę Judasza, mieli na twarzach kominiarki. Pruchnik to jednak małe miasto. Czy są podejrzenia, kto stoi za wznowieniem tej "tradycji"?

Ja nic nie słyszałem i nie mam pojęcia, kto to zrobił. Wiem jedno: z powodu kukły Judasza Pruchnik jest teraz na ustach świata. Polski zresztą też. Dziś są u nas i TVP, "Gazeta Wyborcza" i kilka innych dzienników.

Jeden z nacjonalistycznych polityków napisał na Twitterze, że kolega z partii jedzie do Pruchnika, by przyglądać się działaniom policji i prokuratury w sprawie piątkowych wydarzeń.

Jeszcze tylko ich tu brakowało.