Rutkowski najwyraźniej już "rozwiązał" sprawę Bieniuka. Ujawnił, co według niego stało się w hotelu

Aneta Olender
I dla Krzysztofa Rutkowskiego, i dla ogółu lepiej byłoby, gdyby czasami nie zabierał głosu i powstrzymał się od komentarza. A jednak postanowił wziąć w obronę Jarosława Bieniuka, który został oskarżony gwałt. Dostało się kobietom.
Krzysztof Rutkowski staje w obronie Jarosława Bieniuka. Fot. Instagram / jaretpalmer, Mieczysław Michalak / Agencja Gazeta
Ta sprawa budzi wiele kontrowersji. Po tym, jak Sylwia S. oskarżyła Jarosława Bieniuka o gwałt, nie milkną spekulacje, co tak naprawdę wydarzyło się w hotelowym pokoju. Afera wydaje się być coraz bardziej skomplikowana. Głos najpierw zabrała Małgorzata Rozenek, która apelowała o rozwagę w komentarzach.

– To nie jest ważne, co ja sądzę na ten temat, ale ważne jest, abyśmy nie osądzali Jarka zbyt pochopnie, bo czasem wystarczy oskarżenie rzucone w eter, aby komuś nadszarpnąć reputację – mówiła. – Pamiętajmy, że cały czas mówimy o ojcu trójki dzieci, którzy przeżyli ogromną tragedię i naprawdę nie potrzebują dodatkowych, tak trudnych sytuacji – dodała Rozenek.


W jej ślady poszedł Krzysztof Rutkowski. Jego słowa nie są już jednak tak dyplomatyczne. W Rozmowie z "Faktem" pozwolił sobie na komentarz, który rzeczywiście może szokować.

– Takie przypadki, jak oskarżanie Jarosława Bieniuka, są niestety coraz częstsze. Kobiety odrzucone przez mężczyznę, kobiety, których oczekiwania – emocjonalne czy nawet tylko finansowe – nie zostają spełnione, potrafią robić różne rzeczy. Także składać zawiadomienia o gwałcie – odpowiedział na pytanie dziennikarza, który chciał wiedzieć, czy detektyw spotyka się z takimi przypadkami w swojej pracy.

Dalej Krzysztof Rutkowski, powołując się na swoją znajomość z Bieniukiem, wyjaśnił, że były piłkarz nie byłby zdolny do takiego zachowania, nie musiał zmuszać nikogo do seksu, ponieważ miał normalne kontakty z kobietami.

– To działa tak: kobiety kuszą mężczyznę, podstawiają się, starają się osiągnąć swój cel. Zdobyć go. Bywa, że później próbują go szantażować. Osoby popularne, publiczne są narażone szczególnie na takie sytuacje i na takie zagrożenia. Bo nie tylko chodzi o to, czy dowie się żona, ale też o skandal obyczajowy – argumentował swoją irracjonalną wypowiedź.

W rozmowie z "Faktem" Rutkowski zasugerował także, że kobieta, która oskarżyła Jarosława Bieniuka o gwałt, mogła być wykorzystana przez trójmiejskie środowisko i zmuszona do szantażu. Pokusił się także o podzielenie się tym, co w tej sprawie podpowiada mu intuicja.

– Myślę, że to raczej układ między tą kobietą i Jarosławem. Być może czegoś się spodziewała i jej oczekiwania nie zostały spełnione. Myślę, że sama podjęła takie działanie, zmierzając do kompromitacji człowieka, który ją zawiódł. Dlatego złożyła zawiadomienie o gwałcie – dodał.

Źródło: Fakt