Przełom w świecie sportu. Apelacja Caster Semenyi odrzucona, będzie musiała "zbić" poziom testosteronu

Paweł Kalisz
Można powiedzieć, że Międzynarodowy Trybunał Arbitrażowy odrzucając apelację Caster Semenyi podjął przełomową decyzję. Od 8 maja wszystkie biegaczki z nadmiarem męskich hormonów będą musiały obniżyć ich poziom farmakologicznie. Albo dostosują się do reguł, albo nie będą mogły startować jako kobiety.
Międzynarodowy Trybunał Arbitrażowy do spraw Sportu odrzucił apelację Caster Semenyi. Biegaczka musi farmakologicznie obniżyć poziom testosteronu. Fot. celsopupo /123RF
Urodziła się kobietą, czuje się być kobietą i przedstawia się jako kobieta. Jednak oprócz męskich rysów twarzy Caster Semenyi ma też zdecydowanie za wysoki, jak na kobietę, poziom testosteronu, oraz – co najbardziej bolało jej rywalki – niemal męską siłę i wytrzymałość. Międzynarodowe Stowarzyszenie Federacji Lekkoatletycznych nakazało takim zawodniczkom, jak Semenya, farmakologiczne zbijanie podwyższonego poziomu testosteronu.

Ta jednak złożyła apelację, dowodząc, że bezsprzecznie jest kobietą. Zapowiedziała walkę o swoje prawo do rywalizacji na arenie międzynarodowej bez niepotrzebnej interwencji medycznej. Sprawą zajął się Międzynarodowy Trybunał Arbitrażowy do spraw Sportu.


Okazuje się, że apelacja Semenyi została odrzucona. To przełomowa decyzja w świecie sportu. Oznacza, że już od 8 maja wszystkie biegaczki startujące w zawodach na dystansach od 400 metrów do jednej mili będą musiały wybierać: albo farmakologicznie obniżą poziom testosteronu, albo zmienią dystans, w jakim chcą się specjalizować.

Decyzja ma związek z wynikami badań, w których stwierdzono, iż zawodniczki z zaburzeniami płci mają przewagę właśnie na wyżej wymienionych dystansach. W przypadku sprintów i biegów długodystansowych tej przewagi nie stwierdzono i te dyscypliny pozostają bez zmian.

źródło: sport.pl