Saryusz-Wolski najpierw kadził Kaczyńskim, a potem zarzucił manipulację dziennikarzowi

Łukasz Grzegorczyk
Jacek Saryusz-Wolski udzielił wywiadu "Rzeczpospolitej", ale chyba nie takiego efektu rozmowy się spodziewał. Kandydat PiS w wyborach do Parlamentu Europejskiego, który nie odpuszcza okazji, by publicznie dzielić się radością z przynależności do PiS, zarzucił manipulację swoim wywiadem. Do jego słów odniósł się dziennikarz Jacek Nizinkiewicz.
Jacek Saryusz-Wolski zarzucił manipulację wywiadem dziennikarzowi "Rzeczpospolitej". Fot. Marcin Wojciechowski / Agencja Gazeta
– Również bracia Kaczyńscy, jako architekci naszej drogi do niepodległości, wprowadzali Polskę do UE, będąc aktywnymi uczestnikami tego długiego procesu, od NSZZ "Solidarność" poczynając – mówił Jacek Saryusz-Wolski w swoim ostatnim wywiadzie dla "Rzeczpospolitej".

Polityk wskazywał też, że bilans obecności Polski w UE jest pozytywny, a członkostwo zwiększa bezpieczeństwo naszego kraju. Te fragmenty rozmowy nie wzbudziły jednak większych emocji. Kandydat PiS w wyborach do PE odniósł się do innego wątku i zarzucił manipulację wywiadem. Swoimi zastrzeżeniami podzielił się na Twitterze.


"Było 12 pisemnych pytań i odpowiedzi. Teraz 7 pytań, 1, 2, 4 ,5  zmienione, 6, 7 dodane, co zmienia sens wypowiedzi" – napisał.

W kolejnym poście Saryusz-Wolski dodał, że tytuł rozmowy też został zmanipulowany. "Kolejne ich tweety brną jeszcze bardziej w manipulację tytułem. Chodzi o spowodowanie hejtu? To już nie jest dziennikarstwo. Takie to wysokie europejskie standardy i walka z mową nienawiści" – przekonywał polityk.

Do wszystkich zarzutów odniósł się Jacek Nizinkiewicz, autor rozmowy na łamach "Rzeczpospolitej". "Panie Pośle, z przykrością muszę przyznać, że po raz kolejny oszczędnie gospodaruje Pan prawdą. Proszę wziąć odpowiedzialność za własne słowa, a nie obarczać za nie innych odpowiedzialnością" – napisał dziennikarz.

Saryusz-Wolski jest znany ze swojej aktywności na Twitterze. Często podkreśla, jak cieszy się z członkostwa w "drużynie PiS" i możliwości kandydowania w wyborach do PE z list tej partii. W przeszłości polityk należał do Platformy Obywatelskiej, o której teraz wypowiada się tylko krytycznie. Niedawno stwierdził, że "to wielka ulga nie być już w obozie Targowicy". W ten sposób określił swoje byłe ugrupowanie.

źródło: "Rzeczpospolita"