Ponad 200 km/h i momentami pod prąd. Tak śląska drogówka eskortowała przyszłą mamę

Kamil Rakosza
To historia z happy endem rodem z komedii romantycznej. Przyszły tato w panice zadzwonił na policję, a funkcjonariusze ze śląskiej drogówki zadbali o to, by przyszła mama na czas dotarła do szpitala.
Policjanci ze śląskiej drogówki eskortowali przyszłą mamę autostradę A4. Fot. Policja Śląska
Na ile ważna była ważna akcja policji, świadczy fakt, że mały Wiktorek przyszedł na świat dziesięć minut po dotarciu młodej mamy do szpitala. Gdyby przyszły tato nie poprosił funkcjonariuszy drogówki o pomoc, mogło być naprawdę ciężko, ponieważ akcja porodowa zaczęła się w skodzie, którą przyszli rodzice jechali do szpitala.

"Katowicki dyżurny, wszystkie zebrane od kierowcy informacje, przekazał dyżurnemu z Komisariatu Autostradowego Policji w Gliwicach, który na miejsce niezwłocznie skierował patrol. Wkrótce mundurowi jadący nieoznakowanym radiowozem, dogonili osobową skodę i na sygnałach eskortowali samochód z rodzącą kobietą, aż pod sam budynek szpitala w Gliwicach" – czytamy w komunikacie śląskiej policji. Ojciec dziecka i policjanci sierż. sztab. Marcin Mazur oraz st. sierż. Daniel Skorupa naprawdę musieli mieć nerwy ze stali. Jak widać na opublikowanym przez Policję filmiku, samochód funkcjonariuszy pędził z prędkością ponad 205 km/h. A momentami nietypowy konwój musiał jechać pod prąd lub na czerwonym świetle.


źródło: slaska.policja.gov.pl