Ekspert Macierewicza ostatecznie ukarany za swój "blef". Sąd Najwyższy rozstrzygnął spór

Łukasz Grzegorczyk
Sąd Najwyższy oddalił kasację prof. Jacka Rońdy. Były ekspert tzw. zespołu Macierewicza publicznie skłamał, kiedy powołał się na nieistniejący dokument mający dotyczyć katastrofy smoleńskiej. Naukowiec później z rozbrajającą szczerością tłumaczył, że cała sytuacja była "blefem".
Prof. Jacek Rońda w 2013 r. mówił o dokumencie z Rosji na temat katastrofy smoleńskiej. Później stwierdził, że to był "blef". Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Chodzi o sprawę z kwietnia 2013 r., kiedy prof. Jacek Rońda pokazał w studio telewizyjnym w TVP wspomniany "dokument". Naukowiec krakowskiej AGH był wtedy szefem Komitetu Naukowego Konferencji Smoleńskiej ds. zbadania katastrofy. Kilka miesięcy później Rońda w wywiadzie dla Telewizji Trwam przyznał, że poprzednią rozmowę traktował jak… grę. – Opowieść o tym dokumencie to był blef, na tym dokumencie nic nie było – stwierdził.

A co rzekomo miało znajdować się w dokumencie? Rońda przekonywał, że piloci prezydenckiego Tu-154 nie zeszli poniżej wysokości 100 metrów. Twierdził, że swoją wiedzę opiera na dokumencie z Rosji. Dopiero potem okazało się, że żadnego takiego dokumentu nie ma, a piloci w Smoleńsku faktycznie zeszli poniżej 100 m.


Komisja Etyki AGH wydała wtedy oświadczenie, w którym skrytykowała zachowanie prof. Rońdy. Według niej wykroczył on poza obszar swoich kompetencji. Naukowiec został zawieszony na pół roku, ale wykorzystał błąd proceduralny popełniony przez rektora w procedurze zawieszania go w prawach i obowiązkach na uczelni, i złożył w sądzie pozew, domagając się przeprosin w mediach.

Po odwołaniach sprawa znalazła swój finał w Sądzie Najwyższym, który oddalił kasację złożoną przez pełnomocnika Rońdy. SN orzekł, iż rektor AGH rzeczywiście popełnił błędy w postępowaniu zmierzającym do zawieszenia profesora. Nie zmienia to jednak faktu, że ekspert komisji smoleńskiej sam przyznał, iż posłużył się w debacie publicznej nieprawdą.

źródło: RMF FM