"Wymiata". Arłukowicz pokazał, jak powinna wyglądać kampania wyborcza
#BartekTeam bardzo daje się zauważyć w sieci. Wpiszcie hasło. Zobaczycie, jak ludzie bez wielkich nazwisk stworzyli mu niemal wirtualny sztab. "Kim jesteśmy? Grupą, która wspiera Bartosza Arłukowicza w wyborach do PE, niezależnie od miejsca zamieszkania" – piszą. Nie widać takich akcji w przypadku innych kandydatów. Zresztą wielu ocenia, że sama kampania posła KE wyróżnia się w skali kraju. Czym? Postanowiliśmy sprawdzić. Bo niektórzy pytają, czy on w ogóle śpi.
– Dzisiaj jesteśmy w państwie, w którym policja wjeżdża o szóstej czy o siódmej rano do kobiety do domu, która robi artystyczny performance. Wy nie interweniujecie jako państwo wtedy, kiedy narodowcy wieszają na szubienicy ludzi, ale kiedy pojawia się tęcza w okolicy Matki Boskiej, to wjeżdżacie tej kobiecie do domu – mówił do Wójcika.
Rano następnego dnia, o 8.30, był już w Kołobrzegu. W międzyczasie na Twitterze zamieścił krótki filmik z samochodu: – Po całej nocy w pociągu już jedziemy na Kołobrzeg. Zobaczymy się za chwilę na rynku, potem będziemy na ulicach rozmawiali z ludźmi.
"Tak się walczy w kampanii! To nie czas na odpoczywanie. Bartek, świetna robota!", Bartek wymiatasz!!!! Czy Ty w ogóle śpisz????" – reakcje internautów mówią same za siebie. Tę kampanię widać.
Nie piszemy tu peanów na cześć posła PO, nie analizujemy tu jego programu wyborczego i nie pytamy o grzechy, które wytykają mu przeciwnicy polityczni z czasów, gdy był ministrem zdrowia. Niech ocenią sami wyborcy.
My patrzymy na jego kampanię, i tylko w tym okręgu. Swój #BrejzaEUteam ma przecież poseł Krzysztof Brejza, i pewnie jeszcze niejeden kandydat do PE. Ale co takiego robi Arłukowicz, że #BartekTeam przyciąga ludzi i każdego dnia się rozrasta? A internauci piszą: "Bartek jesteś wzorem dla innych jak robić kampanię. Jako jeden z nielicznych wiesz, że samo stanie i rozdawanie ulotek nic nie da".
"Arłukowicz wymiata energią, pracowitością i świetnym kontaktem z ludźmi" – pisze użytkownik TT ObserwatorXY.
Poseł PO jest bardzo aktywny w sieci. W mediach też, i jeszcze celnie podsumowuje rządzących. Przed wizytą u Moniki Olejnik był w Polsat News i pytał posłankę Annę Siarkowską: – Jestem ciekawy czyich interesów pani broni? Czy Matka Boska panią o to poprosiła?
A w terenie zorganizował np. taki przemarsz:
Nowoczesna nie ma tu swoich kandydatów. Dlaczego z całej listy KE wybrał akurat byłego ministra zdrowia? Przemysław Słowik twierdzi, że Arłukowicz robi żywą, nowoczesną kampanię. Innych kandydatów KE w ogóle w zachodniopomorskim nie widać, poza Bogusławem Liberadzkim, "jedynką" z SLD. Nie widać ich też w internecie.
A PiS z Joachimem Brudzińskim prowadzi – tak uważa – klasyczną, bierną, kampanię, jak robiło się to z 15 lat temu. Zwołane odgórnie spotkanie, zaproszeni ludzie, wykład, pytania.
I tu kampania Arłukowicza w Szczecinie podobno się wyróżnia. – Uznaliśmy, że Bartek jest najlepszy ze względu na jego zaangażowanie i pracę, za to ile czasu poświęca w swoje działanie. W biurze mamy dwie wielkie tablice, które były rozpisane na dwa miesiące. Dzień po dniu, spotkanie po spotkaniu. Bartek jednego dnia jest w stanie spotkać się z kilkuset osobami w kilku miastach – odpowiada.
Żeby nie było za różowo. Nie wszyscy oceniają ją tak dobrze. Niektórzy w ogóle jej nie dostrzegają. – Kampania pana Arłukowicza jest widoczna w Szczecinie, ale są też kampanie innych kandydatów do PE. W mojej opinii nic szczególnego w tej kampanii nie ma. Są billboardy tak jak innych kandydatów. Normalna, standardowa kampania. W każdych wyborach każdy kandydat ma swój team osób, które mu pomagają – mówi naTemat Jolanta Balicka, szczecińska radna z Bezpartyjnych Samorządowców.
Kto tworzy zespół Arłukowicza? – To kilkanaście, czasem kilkadziesiąt osób, które w ramach wolontariatu każdego dnia pracują w każdym zakątku okręgu. To osoby z PO, Nowoczesnej, ale przede wszystkim z Młodych Demokratów. Działamy na wielu torach. Bartek jest w Warszawie, a jednocześnie ekipy w dwóch województwach rozwieszają plakaty, rozdają ulotki, organizują spotkania z mieszkańcami albo przygotowują je na przyjazd Bartka z Warszawy – opowiada Przemysław Słowik.
I jeszcze: Młodzi z #BartekTeam meldują, że byli na door2door w 32 klatkach w 10-piętrowcach w #Stargard! Dzięki! Mega robota!". Cały czas podkreśla ich zaangażowanie.
Przemysław Słowik mówi, że cały czas są w kontakcie: – Mamy swoją grupę, gdzie się komunikujemy. To jest coś, co tworzy zespół. Nie udałoby się stworzyć takiego efektu bez tylu zaangażowanych osób, na taką skalę. Bartek cały czas jest z nami, jest zaangażowany w to, co się dzieje, wszystko z nami konsultuje. Nie jest tak, że rzuca autorytarnie: "Zróbcie to".
"Prawdziwy energizer", "tytan pracy" – oceniają internauci. I tego chyba odmówić mu nie można. Który rodzaj kampanii – stateczna ministra Brudzińskiego czy ofensywa #BartekTeam? Odpowiedź poznamy 26 maja.