Terminator papieża. Gdziekolwiek się pojawia, w Kościele lecą głowy. Teraz jedzie do Polski

Katarzyna Zuchowicz
Przyjedzie do Polski, by zbadać doniesienia o pedofilii w Kościele. Nie ma w Watykanie duchownego wyższego rangą, który zajmuje się tymi sprawami, ani nawet innego, który tak jak on byłby obeznany z tematem. Po angielsku piszą o nim: "top clergy sex scandal manager of the Catholic Church" i idealnie oddaje to funkcję, jaką pełni. Kościelny menadżer od pedofilii i innych seksualnych nadużyć, które targają potężną, katolicką instytucją, potrafi być bardzo skuteczny.
Arcybiskup Charles Scicluna ma przyjechać do Polski, sprawdzić doniesienia o pedofilii wśród księży. Fot. Screen/https://youtu.be/4ghXrbkNgd4
"Proszę coś dla mnie zrobić" – podobno tak zwraca się do niego papież. Arcybiskup Charles Scicluna wkracza do akcji po telefonie od Franciszka, szybko się pakuje i rezerwuje lot do kraju, "w którym zdarzyło się coś strasznego". Tak dosłownie trzy dni temu pisał o nim "Washington Post".

Od lat jest twarzą walki Watykanu z pedofilią. W Polsce nie był bardzo znany, ale w krajach, gdzie Kościół katolicki musiał mierzyć się z seksualnymi skandalami wcześniej niż my, Charles Scicluna nie raz był głównym bohaterem mediów. Przedstawiano go wręcz jako fenomen na skalę światową. Pisano "Elliot Ness Watykanu", odnosząc się do amerykańskiego agenta, który walczył z Al Capone. Albo zwyczajnie i wprost – człowiek papieża do walki z pedofilią. Płakał, gdy słuchał ofiary księdza
"Washington Post" właśnie nazwał go "emergency investigator", nadzwyczajnym, interwencyjnym śledczym, który wzywany jest w sytuacji kryzysowej. Księdzem i prawnikiem w jednej osobie, który w ciągu ostatnich dziesięciu lat prowadził cztery olbrzymie dochodzenia na czterech różnych kontynentach. Arcybiskup na pewno musi też być psychologiem, bo wszędzie, gdzie się pojawia rozmawia z ofiarami księży pedofili i oprawców. Trudno zliczyć, ile takich rozmów już odbył.


– Nie możemy ignorować głosu ofiar. Nie możemy ich zostawić. Głosy ofiar seksualnych nadużyć są jak rany Chrystusa na krzyżu – mówił w wywiadach.

Ludzie mu ufają, bo widzą, że ich słucha. "Washington Post" pisze, że arcybiskup ma reputację osoby, która jako jedna z nielicznych w Kościele podchodzi z powagą do skali nadużyć z udziałem księży. Opisuje, że Scicluna płakał, gdy rozmawiał z jedną z ofiar chilijskiego księdza w Nowym Jorku. Juan Carlos Cruz napisał na Twitterze, że Scicluna udowadnia, że obchodzą go ofiary, tragedia nadużyć i tuszowanie ich przez Kościół. "Dziś mam większą nadzieję, że idziemy w dobrym kierunku".

Wielu zwraca na to uwagę. Z amerykańskich doniesień wyłania się obraz biskupa, który ma ogromne zaufanie i ofiar, i innych duchownych.

"Watykańskie task forces"
Arcybiskup, który ma przyjechać do Polski, jest też jedną z najbardziej zaufanych osób papieża Franciszka. Na co dzień jest arcybiskupem Malty, podobno w Watykanie jest raz w miesiącu. Według "Washington Post", nie mieszka w rezydencji, tylko w apartamencie, razem ze swoją mamą. Jest bardzo niski, to widać na zdjęciach.

Niecodzienna historia sprawiła, że w kwietniu zawitał na łamy polskich portali – gdy musiał przerwać mszę, bo w kielichu zamiast wina było whisky.
Inews Malta
Badaniem pedofilii w Kościele zajmuje się od lat, ale nie było to tak nagłośnione, jak ostatnio. Jak pisze "Washington Post", duchowny wysłuchał szczegółów w tysiącu sprawach, które dotyczyły głównie księży parafialnych. Dopiero gdy zaczęło być głośno o biskupach, czy kardynałach, papież zaczął wysyłać go za granicę. Medialna obecność arcybiskupa Scicluny zaczęła się od ubiegłego roku, gdy został wysłany przez papieża do Chile, a potem został sekretarzem pomocniczym Kongregacji Nauki Wiary. A w lutym tego roku był jednym z głównych organizatorów watykańskiego szczytu o ochronie dzieci przed molestowaniem.

– Wierzę, że na najbliższym spotkaniu powołane zostaną specjalne jednostki, watykańskie task forces, które przeprowadzą audyt w diecezjach i pomogą episkopatom realizować wytyczne do walki z pedofilią – mówił po tym szczycie w rozmowie z "Tygodnikiem Powszechnym".

Szkocja, Chile, Meksyk, Polska
To on dowodami przekonał papieża, że w Kościele w Chile dzieje się źle. Franciszek przez kilka lat nie wierzył doniesieniom ludzi, mówił, że nie ma dowodów. Więcej o tym pisaliśmy tutaj. Gdy Scicluna pojechał do Chile, nikt już potem nie miał wątpliwości. 34 biskupów złożyło pisemne rezygnacje na ręce papieża. Do dziś Franciszek przyjął osiem z nich, w Chile trwa 166 doniesień dotyczących księży.

To najbardziej głośna jego interwencja, ale nie jedyna. W 2005 roku, na prośbę kardynała Ratzingera, badał sprawę meksykańskiego księdza Marciala Maciela Degollado, założyciela zgromadzenia Legion Chrystusa, który przez wiele lat molestował dzieci i seminarzystów. Benedykt XVI zakazał potem działalności Maciela.

W 2014 roku papież wysłał go do Szkocji w sprawie kardynała Keitha O'Briena. Rok później kardynał również zrezygnował. "Guardian" pisał, że był to efekt decyzji papieża, by przysłać tu swojego specjalnego wysłannika. Szczegółów dochodzenia nie podano do publicznej wiadomości. "Znał je tylko papież i Scicluna" – pisał "Guardian". Kardynał zmarł w ubiegłym roku, miał 80 lat.

Media zwracają uwagę, że wszystkie jego misje kończyły się dymisjami. Jak zakończy się ta najbliższa, w Polsce?