"Polska może stać się drugą Koreą Południową". Oto sekrety najbardziej innowacyjnego kraju na świecie [wywiad]

Michał Jośko
Z czego wynika fenomen najbardziej innowacyjnego państwa na naszej planecie? Ów sekret zdradza nam Jaiyoon Lee, absolwentka Uniwersytetu Nowojorskiego i specjalistka zintegrowanej komunikacji marketingowej w firmie LG. Odwiedziłem Seul oraz Changwon, aby sprawdzić, czy Polska może stać się pod tym względem drugą Koreą Południową.
Jaiyoon Lee w showroomie firmy LG, w koreańskim Changwon Fot. naTemat
W tym roku Korea Południowa po raz kolejny zajęła pierwsze miejsce w rankingu Bloomberg Innovation Index, obejmującym najbardziej nowatorskie kraje świata, wyprzedzając m. in. Niemcy i Finlandię. Zdradzisz, jaki jest wasz przepis na sukces?

Naszą największą siłą są ludzie – nie tylko ambitni, ale i bardzo dobrze wykształceni, dzięki temu, że państwo kładzie naprawdę duży nacisk na edukację.

Korea nigdy nie miała zbyt wielu bogactw naturalnych, tak więc od dawien dawna była krajem biednym. Natomiast po wojnie, która przetoczyła się przez nasze ziemie w latach 1950–1953, stała się krajem biednym i niemal całkowicie zdewastowanym. W efektcie na długie lata pozostała jednym z najbardziej zacofanych rejonów na kuli ziemskiej.
Fot. naTemat
Jedynym sposobem na zmianę tego stanu rzeczy był długotrwały proces, którego podstawą była właśnie edukacja. Do tego doszło konsekwentne wspieranie rozwoju przemysłu, w tym celu powstawały miasta takie, jak chociażby Changwon, w którym rozmawiamy.

Bardzo ważną rolę odegrał także patriotyzm gospodarczy. Rozumiem przez to nie tylko działania polityków, lecz także wybory samych klientów, chętnie głosujących portfelami na rodzime produkty.

Dziś to wybory łatwe, bo mogą wręcz przebierać w towarach koreańskich, lecz kiedyś nie było to przecież różowo.

Dzisiejsza sytuacja to efekt wielu dekad takiego właśnie działania: nawet w czasach, gdy nasze produkty nie mogły równać się z tymi z zachodu lub Japonii, klienci i tak – z pobudek patriotycznych – chętnie wybierali je w sklepach.

Dzięki temu rodzime firmy miały środki na rozwój, co doprowadziło nas do punktu, w którym jesteśmy.
Fot. naTemat
Dziś patriotyzm ekonomiczny jest znacznie łatwiejszy, niezależnie od tego, czy ktoś poszukuje produktu za rozsądne pieniądze, czy może jednak czegoś z klasy premium.

Na przykładzie samochodów: jeżeli statystyczny Koreańczyk chce kupić dobry i rozsądnie wyceniony wóz, zazwyczaj wybierze coś z oferty producentów krajowych, zamiast kupować wóz japoński, który będzie nieco droższy.

Jeżeli ma już dopłacać, to ewentualnie za auto europejskie, niemieckie. Te cieszą się tutaj wielkim prestiżem.

Czy ów statystyczny Koreańczyk może pozwolić sobie na dobry wóz wyłącznie dzięki ekstremalnemu pracoholizmowi?

Niekoniecznie. Nie jest on niezbędny, aby podbić świat. Choć nasze prawo przewiduje maksymalnie 52-godzinny tydzień pracy, to coraz więcej firm skraca ów wymiar. Tutaj świetnym przykładem jest LG, które na początku ubiegłego roku wprowadziło "zasadę 40 godzin".
Fot. naTemat
Chodzi o efektywne zarządzanie pracą – minimalizowanie marnowania czasu np. na niepotrzebne spotkania oraz taki sposób przydzielania obowiązków i motywowania ludzi, aby ci skupiali się na wydajności, zamiast niepotrzebnie siedzieć w firmie.

To naprawdę działa, co widzę na własnym przykładzie. Od owych kilkunastu miesięcy jestem bardziej kreatywna, działam wydajniej.

Nie tylko wracam do domu wcześniej i mam więcej życia prywatnego, mogę też poświęcić więcej czasu na dokształcanie się. A to coś, co kocha mnóstwo Koreańczyków, niezależnie od wieku.

Domyślam się, że wynika to z połączenia dwóch pobudek...

Dobry trop. Z jednej strony to kwestia wartości, które zaszczepiły nam konfucjanizm i buddyzm, kładące wielki nacisk na zdobywanie wiedzy, samodoskonalenie.

Do tego doszły konsekwentne, trwające od dekad działania polityków, wspierających edukację w społeczeństwie, o których mówiłam wcześniej.
Fot. naTemat
Z roku na rok jest to coraz bardziej intensywne. Widzisz, urodziłam się w roku 1989 i pamiętam, że zaawansowanej obsługi komputerów zaczęłam uczyć się w szkole, gdy miałam 11 lat. Dziś całe mnóstwo znacznie młodszych dzieci doskonale zna już zasady programowania.

Nie mówię o tym, że rodzice wykupują im prywatne korepetycje z tego zakresu, lecz o programie nauczania w podstawówkach, który uwzględnia to, że to właśnie najbardziej zaawansowane technologie są przyszłością.

Dodajmy tutaj, że z podobnych względów Korea Południowa jest jednym ze światowych liderów, jeżeli chodzi o powszechny dostęp do internetu.Takie właśnie nastawienie gwarantuje sukces w świecie najnowocześniejszych technologii. Zaznaczmy: nie tylko ich wytwarzaniu, ale i kreowaniu zupełnie nowych rozwiązań.

Czy Polska może stać się drugą Koreą Południową? Oczywiście. Przecież historię naszych państw łączy naprawdę wiele. Wystarczy tylko konsekwentnie dbać o inwestowanie w ludzi, którzy są waszym ogromnym potencjałem.