Posłanka PiS zaskoczyła spotem. Ludzie się śmieją, a ona: to produkcja a'la Monty Python

Bartosz Świderski
Trzeba przyznać, jest dość niezwykły. Prosty w treści i formie, jakby czas zatrzymał się wiele lat temu. Ludzie się śmieją, ale raczej z niedowierzania. Posłanka PiS z Podkarpacia, która startuje w wyborach do Parlamentu Europejskiego, nie jest tym jednak zrażona. "Jest zabawny, albowiem w swej strukturze posiada swoistą dychotomię. To śmieszy" – odpowiada na Facebooku.
Screen ze spotu wyborczego posłanki PiS Krystyny Wróblewskiej. Fot. Screen/Facebook/Krystyna Wróblewska
"Tak sztucznego i drętwego spotu jeszcze nie widziałam aż do teraz", "Ten pseudo spot przejdzie do historii kampanii", "On wspaniałe pokazuje w jakiej epoce jest PiS" – tak internauci komentują nagranie, które pojawiło się na profilu FB posłanki PiS Krystyny Wróblewskiej z Rzeszowa.

To posłanka, o której było głośno, gdy pochwaliła się zdjęciami z marszałkiem Kuchcińskim i Stanisławem Piotrowiczem, które zrobiła na pokładzie samolotu Gulfstream 550. Cała trójka leciała z Warszawy do Rzeszowa.

"Styl północno-koreański", "Bareja", "Słodki Jezu..." – kpią teraz internauci. Nagranie trzeba zobaczyć, takiego spotu w tej kampanii wyborczej – po żadnej stronie sceny politycznej – na pewno jeszcze nie było. Krystyna Wróblewska stoi w towarzystwie dzieci i kilkorga dorosłych, w tym wicemarszałek województwa podkarpackiego Ewy Draus. – Krysia, trzeba walczyć w Unii Europejskiej o pieniądze dla Podkarpacia. Na drogi, koleje, rolnictwo, dla przedsiębiorców. Zadbaj o Podkarpacie w Brukseli – mówi Draus, nawet na nią nie patrząc.


– Ewa, zadbam o Podkarpacie. Proszę o państwa głos  – odpowiada Wróblewska. Jej towarzysze ani drgną, dopiero na hasło, że startuje z piątego miejsca, wszyscy podnoszą dłonie do góry.

Posłanka Wróblewska odniosła się potem do komentarzy. Podziękowała za "oglądnięcie i udostępnienie naszej najnowszej produkcji a la Monty Python". I bardzo pochwaliła spot.

"Okazuje się, że oglądalność "naturszczykowego" spotu, w ciągu kilku godzin, przebiła spoty kontrkandydatów. Czyż nie na tym polega skuteczność reklamy?. Nasz spot wyborczy wykonany z pełnym kunsztem i zgodnie z "nowoczesnymi" kanonami reklamy utonąłby w morzu podobnych "superprodukcji" – czytamy.
Krystyna Wróblewska
FB

"Ten jest zabawny, albowiem w swej strukturze posiada swoistą dychotomię. To śmieszy. Zabawny jest dialog bez zwracania się do rozmówcy, zabawne twarze nieadekwatnie poważne, a nawet pokazywanie piątki nawiązujące do filmu SF "Bliskie spotkania III stopnia". Całkiem możliwe, że ten spot również demaskuje coś, co reklamy skrzętnie ukrywają". Czytaj więcej

Spot, jak twierdzi, miał być nawiązaniem do innego, sprzed roku. Wtedy w wyborach samorządowych startowała Ewa Draus i to posłanka ją wspierała. "Ewa, zadbaj o Podkarpacie" – powiedziała wtedy do niej. Nagranie wygląda podobnie, panie są tak samo ubrane. "Nasz spot swą treścią nawiązuje do wcześniejszego dzieła, które w minionych wyborach samorządowych skutecznie lansowało Ewę Draus do samorządu wojewódzkiego" – stwierdziła Wróblewska.
Krystyna Wróblewska
Po reakcjach internautów widać jednak, że ten humor raczej do nich nie trafił. Niektórzy odpowiadają, że to nie ma nic wspólnego z Monty Pythonem. "W sumie...taka sytuacja, że Monty Python pasuje do naszego rządu" – ktoś zauważył.

Historię spotu jako pierwszy opisał portal Rzeszow-news.pl. Napisał, że to po jego publikacji posłanka zamieściła wyjaśnienie na FB o Monty Pythonie. "Znów podbija internet" –podsumował.