Posłanka PiS zaskoczyła spotem. Ludzie się śmieją, a ona: to produkcja a'la Monty Python
Trzeba przyznać, jest dość niezwykły. Prosty w treści i formie, jakby czas zatrzymał się wiele lat temu. Ludzie się śmieją, ale raczej z niedowierzania. Posłanka PiS z Podkarpacia, która startuje w wyborach do Parlamentu Europejskiego, nie jest tym jednak zrażona. "Jest zabawny, albowiem w swej strukturze posiada swoistą dychotomię. To śmieszy" – odpowiada na Facebooku.
To posłanka, o której było głośno, gdy pochwaliła się zdjęciami z marszałkiem Kuchcińskim i Stanisławem Piotrowiczem, które zrobiła na pokładzie samolotu Gulfstream 550. Cała trójka leciała z Warszawy do Rzeszowa.
"Styl północno-koreański", "Bareja", "Słodki Jezu..." – kpią teraz internauci. Nagranie trzeba zobaczyć, takiego spotu w tej kampanii wyborczej – po żadnej stronie sceny politycznej – na pewno jeszcze nie było.
– Ewa, zadbam o Podkarpacie. Proszę o państwa głos – odpowiada Wróblewska. Jej towarzysze ani drgną, dopiero na hasło, że startuje z piątego miejsca, wszyscy podnoszą dłonie do góry.
Posłanka Wróblewska odniosła się potem do komentarzy. Podziękowała za "oglądnięcie i udostępnienie naszej najnowszej produkcji a la Monty Python". I bardzo pochwaliła spot.
"Okazuje się, że oglądalność "naturszczykowego" spotu, w ciągu kilku godzin, przebiła spoty kontrkandydatów. Czyż nie na tym polega skuteczność reklamy?. Nasz spot wyborczy wykonany z pełnym kunsztem i zgodnie z "nowoczesnymi" kanonami reklamy utonąłby w morzu podobnych "superprodukcji" – czytamy.
Spot, jak twierdzi, miał być nawiązaniem do innego, sprzed roku. Wtedy w wyborach samorządowych startowała Ewa Draus i to posłanka ją wspierała. "Ewa, zadbaj o Podkarpacie" – powiedziała wtedy do niej. Nagranie wygląda podobnie, panie są tak samo ubrane. "Nasz spot swą treścią nawiązuje do wcześniejszego dzieła, które w minionych wyborach samorządowych skutecznie lansowało Ewę Draus do samorządu wojewódzkiego" – stwierdziła Wróblewska."Ten jest zabawny, albowiem w swej strukturze posiada swoistą dychotomię. To śmieszy. Zabawny jest dialog bez zwracania się do rozmówcy, zabawne twarze nieadekwatnie poważne, a nawet pokazywanie piątki nawiązujące do filmu SF "Bliskie spotkania III stopnia". Całkiem możliwe, że ten spot również demaskuje coś, co reklamy skrzętnie ukrywają". Czytaj więcej
Po reakcjach internautów widać jednak, że ten humor raczej do nich nie trafił. Niektórzy odpowiadają, że to nie ma nic wspólnego z Monty Pythonem. "W sumie...taka sytuacja, że Monty Python pasuje do naszego rządu" – ktoś zauważył. • Krystyna Wróblewska
Historię spotu jako pierwszy opisał portal Rzeszow-news.pl. Napisał, że to po jego publikacji posłanka zamieściła wyjaśnienie na FB o Monty Pythonie. "Znów podbija internet" –podsumował.