Co grozi za prowadzenie pojazdu bez uprawnień?

Paweł Kalisz
Gdy zatrzyma nas policjant na drodze i zapyta o prawo jazdy, które akurat zostawiliśmy w domu, sprawa może się zakończyć pouczeniem lub w ostateczności mandatem. Gorzej, jeśli w ogóle nie mamy uprawnień do prowadzenia pojazdu danej kategorii. Czasem sprawa może zakończyć się nie tyle w sądzie, co nawet w więzieniu.
Za jazdę bez dokumentu prawa jazdy grozi tylko 50 zł mandatu, ale jeśli nie ma się uprawnień, kara będzie dużo bardziej dotkliwa. Fot. Marcin Onufryjuk / Agencja Gazeta
Wychodzisz z domu, zaspany wsiadasz do auta, uruchamiasz silnik i jedziesz do pracy. Po drodze wpadasz w sidła kontroli policyjnej, podchodzi funkcjonariusz i prosi o okazanie dokumentów. Sięgasz po portfel i w tym momencie sobie przypominasz, że wciąż leży na stoliku w przedpokoju. Zaczynają się tłumaczenia.

Choć od pewnego czasu pojawiają się zapowiedzi, że nie trzeba będzie wozić przy sobie blankietu prawa, to póki co wciąż dokument trzeba przy sobie wozić. Za jego brak grozi mandat w wysokości 50 zł. Na forach internetowych można znaleźć wiele wpisów o tym, że czasem kończy się po prostu na pouczeniu. Oczywiście pod warunkiem, że policjant po połączeniu się z systemem CEPIK sprawdzi, że mamy uprawnienia i nie zostały na przykład cofnięte.


Zła kategoria
Gorzej, gdy mamy "jakieś prawko", na przykład na kategorii B, a kierujemy innym pojazdem, którego dana kategoria nie obejmuje. Najczęściej dochodzi do tego, gdy posiadacz kategorii B zostanie złapany podczas jazdy na motocyklu lub skuterze. Kilka lat temu temu wprowadzono przepis pozwalający kierowcom samochodów osobowych kierować jednośladami o pojemności sinika do 125 cm sześciennych.

Ustawodawca obłożył to jednak pewnymi warunkami. Silnik takiego skutera czy motocykla nie może generować więcej niż 15 koni mechanicznych, ponadto trzeba posiadać prawo jazdy kategorii B od conajmniej 3 lat. Zignorowanie tych obostrzeń ma takie same skutki, jakby prowadziło się potężny motocykl, policjant ma obowiązek uznać, że nie mamy uprawnień do prowadzenia tego konkretnego pojazdu.

Jeśli akurat bezprawnie prowadziliśmy motorower, to mandat wynosi 200 zł. Jeśli motocykl lub samochód, to trzeba do tego dorzucić jeszcze "stówkę". To jednak dopiero początek. Policja może też złożyć do sądu wniosek o ukaranie grzywną w wysokości do 5 tysięcy złotych. Jeśli to nie była jedynie rutynowa kontrola, tylko złapano nas przy okazji popełnienia wykroczenia drogowego, to zapłacimy jeszcze "zwykły" mandat według stawek taryfikatora.

Policjanci dodatkowo powinni wezwać samochód pomocy drogowej, który odholuje nasz pojazd na parking policyjny. Nie ma co liczyć, że zostawi się go na pobliskim chodniku. Jedynym wyjątkiem od tej zasady jest wskazanie na miejscu osoby, która ma uprawnienia i może kontynuować jazdę.

Po odholowaniu pojazdu trzeba go później jeszcze "wykupić z niewoli". A takie parkowanie nie jest tanie. Maksymalne stawki za dobę określa rozporządzenie ministra finansów. Rower (te zabierane są zwyczajowo pijanym rowerzystom) czy motorower kosztuje "zaledwie" 113 zł, motocykl 233 zł, ale samochody osobowe do 3,5 to już 486 zł.

Brak jakichkolwiek uprawnień
Zdarza się, że policjanci zatrzymują do kontroli osoby, które nigdy nie miały żadnych uprawnień do kierowania pojazdami mechanicznymi. Wówczas mandat wynosi 500 zł, ale policjanci w takich przypadkach o wiele częściej wysyłają wnioski do o ukaranie grzywną w wysokości do 5 tysięcy złotych. Odholowanie pojazdu, jeśli nie wskażemy naszego zastępcy, policja zapewnia oczywiście na nasz koszt.

Sprawy zaczynają się komplikować w przypadku osób, które posiadały uprawnienia , ale je z jakichś powodów utraciły. Jak? Najłatwiej stracić "prawko" za przekroczenie dozwolonej prędkości w terenie zabudowanym o więcej niż 50 km/h. Policja ma wówczas obowiązek zatrzymać prawo jazdy, które można odebrać w urzędzie dopiero po trzech miesiącach.

Jeśli podczas tych trzech miesięcy kierowca zostanie znowu złapany przez policję, to kara zostaje wydłużona automatycznie do 6 miesięcy. Za trzecim razem policja kieruje do sądu wniosek o cofnięcie uprawnień. Żeby później znów legalnie "usiąść za kółkiem", trzeba wcześniej iść na kurs prawa jazdy i zdać egzamin.

Zdarza się, że niektórzy są odporni na wszystkie zastosowane kary i pomimo cofnięcia uprawnień dalej siadają za kierownicę. W przypadku, gdy policja złapie takiego kierowcę, grozi mu już nie tylko grzywna, ale dodatkowo kara nawet do 2 lat więzienia.

Recydywiści
Bywa i tak, że zatrzymany kierowca miał już do czynienia z wymiarem sprawiedliwości i sąd wydał mu zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych. Zakaz może zostać orzeczony na przykład za prowadzenie samochodu pod wpływem alkoholu albo za spowodowanie wypadku drogowego.

Za kierowanie pojazdem podczas obowiązywania sądowego zakazu grozi kara do 5 lat więzienia. To nie wszystko, sąd może wówczas przedłużyć zakaz prowadzenia pojazdów na okres od 1 roku do maksymalnie 15 lat.

A co, jeśli osoba bez uprawnień brała udział w wypadku drogowym lub choćby zwykłej kolizji? Najkrócej można powiedzieć, że koszty rosną wprost proporcjonalnie do szkód. I nie ma znaczenia, czy wypadek był z winy prowadzącego bez uprawnień, czy to on jest poszkodowanym.

Przede wszystkim traci na ważności jego polisa OC, więc jeśli był sprawcą, to ubezpieczyciel ma prawo odmówić wypłaty odszkodowania. Pół biedy, jeśli straty ograniczają się do porysowanego zderzaka i urwanego lusterka, ale jeśli ktoś został ranny, trzeba będzie z własnej kieszeni pokryć koszty leczenia i ewentualnej rehabilitacji. Lepiej nie myśleć, co się stanie, gdy w wypadku ktoś zginie.



Jeśli kierujący bez prawa jazdy jest poszkodowanym, to też nie zdejmuje automatycznie z niego odpowiedzialności za wypadek. Sąd może powołać biegłego, który na przykład stwierdzi, że poszkodowany nie miał dostatecznych umiejętności, by uniknąć wypadku, a tym samym przyczynił się do powstania szkody. Prócz mandatu za kierowanie pojazdem bez uprawnień należy liczyć się z tym, że nie dostaniemy zwrotu kosztów naprawy pojazdu z OC sprawcy.