"Przepraszam, że dla niego pracowałam". Afera ws. słów Cimoszewicza, które... wyrwano z kontekstu

Łukasz Grzegorczyk
Włodzimierz Cimoszewicz na finiszu kampanii wyborczej jednym zdaniem rozpętał burzę w sieci. Były premier w "Kropce nad i" mówił o amerykańskiej ustawie 447. Problem w tym, że wypowiedź, która wzbudziła tyle emocji, nie jest cytowana w pełnym kontekście...
Włodzimierz Cimoszewicz w "Kropce nad i" mówił o ustawie 447. I rozpętał burzę w sieci. Fot. Dawid Żuchowicz / Agencja Gazeta
Włodzimierz Cimoszewicz w wyborach do PE startuje z pierwszego miejsca w Warszawie z listy Koalicji Europejskiej. W ostatnim czasie najwięcej słyszeliśmy jednak nie o jego programie, a na temat choroby byłego premiera i wypadku z jego udziałem, a teraz polityk znalazł się w centrum uwagi za sprawą swojej wypowiedzi w "Kropce nad i".

Chodzi o jego słowa na temat amerykańskiej ustawy 447. – W naszym kraju za cnotę uważa się obronę tego, żeby nie zwrócić tego, co się komuś należy tylko dlatego, że był Żydem, do tego ofiarą Holokaustu – stwierdził Cimoszewicz. I to ten cytat obiegł media.


– Czynienie rejwachu wokół rzekomych roszczeń światowych organizacji żydowskich jest kompletnym nieporozumieniem, jest oszukiwaniem ludzi. Nikt nie ma możliwości ściągania tego mienia, włącznie z najpoważniejszymi światowymi organizacjami żydowskimi – dodał również. Mimo to ruszyła lawina komentarzy w internecie.

Do słów byłego premiera odniosła się Aleksandra Jakubowska, w przeszłości m.in. rzeczniczka prasowa rządu Cimoszewicza. "Przepraszam, że kiedyś pracowałam dla tego osobnika" – stwierdziła na Twitterze.

Wypowiedź kandydata w wyborach do PE skomentował też Krzysztof Berenda z RMF FM. "Przez całą kampanię niewidoczny. Ale gdy już staje się widoczny, to dlatego że potrącił staruszkę samochodem albo zdobył się na taką wypowiedź" – ocenił.

Michał Kolanko z "Rzeczpospolitej" zauważył jednak, że wypowiedź polityka podana w tweecie jest niepełna i w rzeczywistości brzmiała inaczej.

Więc jak było naprawdę? Kandydat KE z Warszawy "kłamstwem" nazwał retorykę prawicy dotyczącą ustawy 447. Jego zdaniem Prawo i Sprawiedliwość "gra antysemityzmem”.

– Oni grają w taki sposób, a ci bojówkarze łysi z narodowców w inny sposób. Tamci mówią o "zdecydowanych działaniach". Wiadomo, jaka pogróżka jest w tym zawarta. Morawiecki i Kaczyński o "zdecydowanych działaniach" z pałką w ręku nie mówią, ale mówią o czynieniu bezprawia jako o cnocie patriotycznej – wyjaśniał polityk.

Dalej Cimoszewicz stwierdził, że "za cnotę uważa się obronę tego, żeby nie zwrócić tego, co się komuś należy, tylko dlatego, że jest Żydem czy był Żydem, do tego ofiarą Holokaustu".