Czarnecki odgrywa się za nieprzespaną noc po wyborach. Ostro podsumował sondaż Ipsos
Ryszard Czarnecki po wyborach do PE nie mógł od razu świętować sukcesu. Pierwsze sondaże wskazywały, że polityk nie zdobędzie mandatu. Teraz europoseł postanowił się odgryźć za nerwy stracone w oczekiwaniu na oficjalne wyniki głosowania. – Ipsos powinien dostać czerwona kartkę – stwierdził.
Polityk przyznał co prawda, że rozsądne jest, że wszystkie telewizje ze względu na oszczędności chcą zamawiać exit poll w jednej sondażowni, ale jego zdaniem "wydawanie pieniędzy na Ipsos to jest po prostu wyrzucanie pieniędzy w błoto".
Czarnecki w programie nie ukrywał, że według niego "Ipsos powinien dostać czerwoną kartkę". – Telewizje w Polsce – TVN, Polsat i TVP, która dysponuje pieniędzmi polskich podatników – po raz kolejny dały się nabrać – podkreślał polityk, a przy okazji przypomniał sytuację, do której doszło podczas wyborów samorządowych w ubiegłym roku.
– Ipsos podał, że PSL dostało 14 procent. Na podstawie tego niektórzy dziennikarze (...) ogłosili wielki sukces PSL-u. Potem okazało się, że PSL dostało 10 procent – zauważył europoseł.
Czarnecki wystawiony na próbę nerwów
Ostatni wieczór wyborczy z pewnością podniósł Czarneckiemu ciśnienie. Według ogłoszonych w niedzielę o 21.00 wyników exit poll miał stracić mandat europosła.
Czas działał jednak na korzyść polityka. Kolejne podliczone głosy z lokali wyborczych wskazywały na to, że były wiceszef PE jednak znowu będzie miał okazję wykazać się w Brukseli. Polityk PiS startował z drugiego miejsca w okręgu warszawskim i ostatecznie został wybrany na kolejną kadencję.
źródło: rp.pl