Kompromitacja policji. W dniu wyborów każdy mógł dowiedzieć się, gdzie są czołowi politycy
Ilu policjantów podczas wyborów zabezpieczało siedzibę PIS przy nowogrodzkiej? O której godzinie spodziewano się przyjazdu premiera Morawieckiego? Gdzie policjanci podjęli jakąś interwencję? Tego wszystkiego można było się dowiedzieć w dniu wyborów podsłuchując policyjny kanał. I to pomimo podjętych środków ostrożności.
To jednak nie wszystko. Ze składanych przez radio meldunków można było się dowiedzieć nawet danych personalnych osób składających zawiadomienia o nieprawidłowościach wyborczych. Przy takich danych numer telefonu policjanta zajmującego się sprawami cyberbezpieczeństwa to już niewinna igraszka. A ten numer też pojawił się w komunikatach.
I to wszystko pomimo wdrożenia procedur BRAVO-CRP wprowadzanych w "przypadku zaistnienia zwiększonego i przewidywalnego zagrożenia wystąpieniem zdarzenia o charakterze terrorystycznym". Jak informuje Dziennik Gazeta Prawna, do podsłuchiwania policji wystarczy sprzęt za kilkaset złotych, który w dodatku można całkiem legalnie kupić w sklepie lub na bazarze.
– To się nie zmienia od lat. Przez dyletanctwo, brak profesjonalizmu i lekkomyślność. Potrzeba wyobraźni i odpowiedzialności, a to, że wszystkim zarządzają dzisiaj politycy, powoduje, że wyłącza się odpowiedzialność na niższych szczeblach – skomentował kompromitację policji w rozmowie z "DGP" Paweł Wojtunik, były szef Centralnego Biura Śledczego i Centralnego Biura Antykorupcyjnego.
źródło: DGP