Namawiał ofiary księży do założenia fundacji. Holenderski dziennikarz o Lisińskim: Myślałem, wrak człowieka

Katarzyna Zuchowicz
Korespondent holenderskich mediów w Polsce miał przed laty namawiać Marka Lisińskiego do założenia fundacji. Tak napisała "Gazeta Wyborcza" w głośnym artykule o prezesie "Nie lękajcie się". Ekke Overbeek sam zajmował się pedofilią w Kościele, gdy w Polsce mało kto chciał o tym mówić. Wtedy poznał Marka Lisińskiego. – Na mnie robił wrażenie człowieka pokiereszowanego. Myślałem sobie: wrak człowieka – mówi naTemat Ekke Overbeek
Holenderski dziennikarz Ekke Overbeek zachęcał ofiary księży do założenia fundacji. Wśród nich był Marek Lisiński. Fot. Bartosz Bańka / Agencja Gazeta
"Gazeta Wyborcza" pisze, że to Pan namówił Marka Lisińskiego do założenia fundacji "Nie lękajcie się". On sam powiedział: "Iskrę rozpalił we mnie Ekke Overbeek, holenderski dziennikarz". To pan go namówił?

Zachęcałem ofiary księży, by tak jak w Holandii i w innych krajach, założyły swoje stowarzyszenie. Mówiłem o tym, że powinni zacząć działać, że jest to ważne, choćby dlatego, że jedną z najgorszych rzeczy dla ofiar jest poczucie, że są same ze swoją traumą.

Rozmawiałem nie tylko z Markiem Lisińskim, ale również z Wojciechem Pietrewiczem i Markiem Mielewczykiem. I bardzo dobrze, że założyli taką fundację. W Holandii powstało sporo organizacji ofiar, zaraz po tym, jak pierwsza sprawa wyszła na jaw. Było ich tyle, że powstała organizacja organizacji - kopuła, pod którą te wszystkie organizacje współpracowały.


Dlaczego namawiał Pan akurat ich?

Bo chcieli działać. Marek Lisiński z tej trójki wydawał się wtedy najmniej przebojowy.

Jak się poznaliście?

Przez Wincentego Szymańskiego, który w Kanadzie założył Ruch Ofiar Księży. Oni się kontaktowali przez Internet. Z tego co wiem, spotkali się po raz pierwszy przed naszą kamerą. Historia Marka Lisińskiego stała się potem jedną z dwunastu historii ofiar w mojej książce "Lękajcie się. Ofiary pedofilii w polskim Kościele mówią". Jakie robił wrażenie?

Na mnie robił wrażenie człowieka pokiereszowanego. Myślałem sobie: wrak człowieka. Nie jestem psychologiem, ale takie na mnie robił wrażenie. Tak po ludzku.

A dziś?

Poczekam, aż kurz opadnie. Zarzuty pod jego adresem są różne, od miałkich po bardzo poważne.

Teraz pojawiają się wątpliwości, czy w ogóle był ofiarą księdza.

Tekst w "Gazecie Wyborczej" potwierdza molestowanie przez tego księdza. Pojawiły się wątpliwości co do tego czy Marek był jedną z jego ofiar. Gdyby miało się okazać że kłamał, byłby to duży cios dla ofiar, które mu ufały.

Na pana filmie z 2011 roku nie pokazał twarzy. Nigdy nie miał Pan wątpliwości?

W filmie pokazaliśmy wszystkie ofiary w Polsce, które wtedy były gotowe pokazać twarz. Było ich cztery. Marka nie było wśród nich. W tamtym czasie to był jeszcze bardziej niż dziś akt odwagi. To były zupełnie inne czasy. Świadomość, że coś takiego, jak pedofilia w polskim Kościele istnieje, była nikła. Lęk i zaprzeczenie za to były duże.
BroveMedia
Śledził Pan działania fundacji?

Z odległości. Na początku im kibicowałem. Ale na tym moja rola się skończyła. Nie angażowałem się w fundacji. Jestem dziennikarzem, nie aktywistą. Od lat nie zajmuję się już tematem molestowania nieletnich w Kościele.

Ale mimo to "GW" wspomniała o Panu.

No, to ładnie ze strony Gazety. Książka robiła swoje.
"Gazeta Wyborcza"
fragment artykułu "Czy Marek Lisiński był molestowany? Pojawiają się wątpliwości"

"Na początku 2013 roku ukazuje się książka pt. „Lękajcie się. Ofiary pedofilii w polskim Kościele mówią”. Autorem jest Ekke Overbeek, warszawski korespondent holenderskich mediów. Overbeek za pośrednictwem Szymańskiego dociera do 12 ofiar księży. Jako pierwszy liczy przestępstwa pedofilskie w polskim Kościele.

Zanim wychodzi książka, powstaje film. „Silence in the Shadow of John Paul II” („Milczenie w cieniu Jana Pawła II”), Overbeek kręci go w Polsce z Margriet Brandsma i Jeroenem van Eijndhovenem. To na jego planie, w roku 2011, po raz pierwszy spotykają się Szymański, Lisiński i Wojciech Pietrewicz, również ofiara księdza.".
Czytaj więcej

Znacie się dobrze?

Jesteśmy na "ty". Gdy się spotykamy, pytamy, co słychać. Ale nie jesteśmy w zażyłych kontaktach. A jeśli miałoby się okazać, że kłamał? Był bohaterem pana książki i filmu.

Dla ofiar to byłby cios. Dla fundacji też. Dla książki już nie. Ona spełniła swoją rolę. Zależało mi, żeby pokazać że problem pedofilii istnieje również w Polsce. Dziś mało kto w to wątpi. I to jest ogromna zmiana. Przypadek jednego człowieka tego nie zmieni.

Książka Ekke Overbeeka pt. "Lękajcie się. Ofiary księży pedofilów mówią" ukazała się w 2013 roku, na długo przed filmem braci Sekielskich. Wywołała szybką reakcję Episkopatu. Dziennikarz był już wtedy korespondentem w Polsce od ponad 10 lat (m.in. gazety "Trouw").