Wiemy, kiedy pietruszka przestanie być towarem luksusowym. Prognozy cen warzyw

Aneta Olender
Warzywa stają się towarem luksusowym. To ani żart, ani wizja odległej przyszłości, ani, nazwijmy to, agro science-fiction. Większość z nas przeciera oczy, kiedy widzi cenę choćby słynnej już pietruszki. Dlatego postanowiliśmy sprawdzić kiedy, i czy w ogóle, ta sytuacja się zmieni.
Zdaniem wielu, ceny warzyw w Polsce sprawiły, że stały się one towarem luksusowym. Fot. Kamila Kotusz / Agencja Gazeta
Idzie nowe
W ubiegłym roku kilogram pietruszki na Rynku Hurtowym w Broniszach można było kupić za 9 zł. W tym trzeba wyjąc z portfela od 12 do 16 zł. Jednak w wielu sklepach, na targowiskach, czy w warzywniakach jej cena dawno przekroczyła już 20 zł.

Na całe szczęście eksperci przekonują, że gorzej już być nie może. Ponieważ wszystko wskazuje na to, że będzie... lepiej. Mowa nie tylko o pietruszce. Podobnie będzie w przypadku cebuli, która w porównaniu z zeszłoroczną wiosną podrożała czterokrotnie. Dziś jej cena hurtowa to 3,5 zł.

– Jeśli chodzi o cebulę, to już zaczynamy mieć na rynku dymkę, która zastąpi ubiegłoroczną cebulę, a ta ubiegłoroczna już nie ma podstaw do drożenia. Jeśli chodzi o pietruszkę, to ona lada chwila się skończy i będzie zastąpiona pęczkową naszą. Natomiast jeśli przebieg pogody będzie dobry, to zarówno pietruszki jak i cebuli w tym roku, ze zbiorów krajowych, nam nie zabraknie – uspokaja Witold Boguta, prezes Krajowego Związku Grup Producentów Warzyw i Owoców.


Nasz rozmówca wyjaśnia, że firmy nasienne informują o tym, że już zabrakło zarówno nasion cebuli, jak i pietruszki. – Zasiewy są bardzo duże. Tak jest zawsze, że produkcji się nie planuje, tylko reaguje się na doraźne sygnały płynące z rynku. Coś było drogie, to się tego nasieje dużo, a później będzie tanio – podkreśla.

Do koszyka z tańszymi produktami będziemy mogli niedługo włożyć także ziemniaki. Ich cena także bardzo podskoczyła jeżeli porównujemy ten rok, z rokiem ubiegłym. Zamiast 0,60 zł, tak jak było to w 2018, dziś za kilogram Irgi zebranej w poprzednim sezonie płacimy 2 zł.

– W tej chwili już coraz więcej mamy ziemniaków i z każdym dniem będzie więcej z tegorocznej krajowej produkcji. Ich cena na pewno będzie spadać. W ogóle na rynku pojawia się coraz więcej produktów krajowych, bo już jest i nasza kapusta i kalafiory itd. Mam nadzieję, że to się troszkę, jeżeli chodzi o warzywa, unormuje. O ile nie będzie kataklizmów pogodowych – mówi Boguta. Kto zawinił?
Ceny warzyw i owoców rzeczywiście zaskakują. Ugotowanie rosołu (znowu ta pietruszka!) stało się mniej opłacalne niż przyrządzenie sałatki z egzotycznych składników. Dlaczego tak się dzieje? Odpowiedź jest prosta. Wszystkiemu winna jest pogoda. Rolnicy, sadownicy, plantatorzy są zależni od warunków atmosferycznych. A raczej zależne są od tego efekty ich pracy.

– Drogie są warzywa, które są z ubiegłorocznych zbiorów. Katastrofalna susza spowodowała, że były bardzo niskie zbiory. Nie tylko u nas, ale i w całej Europie. To jest przyczyna tak wysokich cen: kapusty, cebuli, marchewki, buraków i pietruszki – tłumaczy Maciej Kmera z Rynku Hurtowego w Broniszach.

W tym roku, dla takich warzyw, pogoda także nie jest idealna. Uprawom na południu kraju mogły zaszkodzić opady i podtopienia.

– Czytam codziennie, i w ministerialnym przeglądzie prasy, i gdzieś tam na portalach, o tych cenach. One są wysokie, bo z jednej strony jest to sprzedaż jeszcze przechowywanych końcówek warzyw z ubiegłego roku, a z drugiej strony są to nowalijki, których ceny zawsze były wysokie – mówi prezes Krajowego Związku Grup Producentów Warzyw i Owoców.

Owoców nie będzie
Inaczej sytuacja ma się, gdy mówimy o owocach. W tym przypadku o cenach zdecydowały nie zeszłoroczne, a tegoroczne anomalia pogodowe. Przymrozki, susza i nadmierne opady zmusiły niektórych sadowników i plantatorów do liczenia start. Ten bilans może być jeszcze gorszy, jeśli pojawi się grad.

–Jeżeli prawdą jest to, co mówią producenci, to straty były w niektórych miejscach naprawdę znaczne i to się może przełożyć na cenę. W tej chwili jest fatalna pogoda, część gospodarstw nie ma systemów nawadniających, więc trudno jest utrzymać plantację w dobrej kondycji. To, co się w tym roku zadziało w Polsce, ma wpływ na to, że w wielu rejonach nie ma truskawek. Pomarzły też czereśnie – mówi Wojciech Socharski, który jest plantatorem borówki.

Nasz rozmówca przyznaje, że w jego przypadku, efektem niesprzyjających warunków pogodowych będzie plon mniejszy o co najmniej 15 proc. Na razie jednak trudno powiedzieć, jak przełoży się to na ceny. – Owoce borówkowe zaczną się dopiero w połowie lipca i nie wiemy co się będzie działo. Wiemy natomiast, że dużo plantacji borówkowych ucierpiało ze względu na przymrozki – wyjaśnia rozmówca naTemat.

Straty mogą być jeszcze większe, ponieważ upały także niekorzystnie wpływają na wzrost owoców, który zaczyna się teraz.

W poprzednich latach średnia cena za kilogram borówki wynosiła około 13 zł. Wojciech Sucharski przekonuje, że nawet jeśli za borówkę trzeba będzie zapłacić więcej, to powinna to być maksymalnie złotówka. Większych różnic nie będzie. Borówka, którą teraz kupujemy, przyjeżdża do Polski z Hiszpanii i kosztuje między 30 a 40 zł. Towar ekskluzywny
Gorzej może być z czereśniami, które w tym roku bardzo zmarzły. Trudno określić ich cenę, bo niektórzy twierdzą, że w ogóle jej nie będzie.

– Rok temu były bardzo tanie, bo w ogóle nie było żadnych przymrozków, nie było żadnych strat. Pogoda była sprzyjająca dla produkcji sadowniczych. To spowodowało klęskę, ale urodzaju. W tym roku może być na odwrót. Dziś, jak się pyta, jakie będą zbiory, to odpowiedź często brzmi: "czereśni nie będzie w ogóle, bo wszystko zmarzło" – mówi Maciej Kmera z Bronisz.

Nasz rozmówca wyjaśnia jednak, że sprawa nie jest przesądzona. Czereśni na pewno będzie zdecydowanie mniej, ale wiele zależy od regionu. Są miejsca, gdzie rzeczywiście straty w sadach są nieuniknione, a są i takie, gdzie owoce mają się świetnie. Owszem czereśnie w tym roku pojawiły się znacznie później niż w ubiegłym. Pierwsze dostawy polskiej czereśni trafiły do warzywniaków mniej więcej tydzień temu.

– I to wygląda już jak czereśnie, a nie jakieś pestki. Cena jest bardzo wysoka, od 13 do 16 złotych. Rok temu już 15 maja były pierwsze czereśnie na rynku i były znacznie tańsze: około 5, 6 zł za kilogram, a to był dopiero początek sezonu – podkreśla Kmera.

– Czereśnia jest takim owocem deserowym, trochę ekskluzywnym. W sytuacji, kiedy w Polsce mamy początek sezonu, pierwsze zbiory czereśni mamy za sobą i już wiemy, że tych owoców będzie zdecydowanie mniej, to w jakimś zakresie bazujemy na czereśni importowanej. To z kolei jest świetna okazja dla tych, którzy się zajmują handlem czereśniami, aby podyktować wysokie ceny – twierdzi Witold Boguta.

Prezes Krajowego Związku Grup Producentów Warzyw i Owoców dodaje też, że jego zdaniem wysokie ceny czereśni importowanej (w niektórych miejscach nawet 35, 40 zł) nie są uzasadnione sytuacją rynkową, ale skoro znajduje się nabywca tego towaru, to wiadomo, że ten kto sprzedaje ma możliwość ustalenia warunków.

Wróżenie z fusów
Ten sezon nie jest też łatwy dla plantatorów truskawek. Oni także muszą zmagać się z efektami przymrozków, suszy i podtopień. Do tego dochodzą choroby wywołane podtopieniami. Dlatego już wiadomo, że truskawek będzie mniej niż w latach poprzednich.

– Producenci narzekają, że truskawki nie rosną, że nie ma takiej fazy dojrzałości zbiorczej. Truskawkę trzeba zbierać taką zapalającą. I trudno ten moment złapać, bo on jest zielona i nagle bach i jest czerwona, a nawet prawie że czarna. Takie przyspieszone dojrzewanie pogarsza jakość – mówi Maciej Kmera z Rynku Hurtowego w Broniszach.

Na pewno wiadomo, że truskawki szybciej się skończą. Czy ich ceny bardzo pójdą w górę? Rozmówcy naTemat zgodnie odpowiadają, że nie da się precyzyjnie określić cen nie tylko truskawek, ale i wszystkich owoców oraz warzyw.

– Jeżeli ktoś by to wiedział, to naprawdę mógłby zarobić spore pieniądze. Naprawdę można powiedzieć, że wszystkie informacje, które pojawiają się w mediach są tak prawdziwe, jak i nieprawdziwe – żartuje Boguta i dodaje, że to po prostu "wróżenie z fusów".

Wnioskować można, że jeżeli przez dłuższy czas utrzymają się wysokie temperatury, to skróci się czas zbioru truskawek, ponieważ owoce szybciej będą dojrzewać, ale ich wzrost będzie spowolniony.

– Truskawki szybciej się skończą, ale znowu wcale nie można powiedzieć, że będą droższe. Jeśli w danym dniu będzie wysyp truskawki, to odbierający, kupujący, pośrednicy, czy firmy przetwórcze będą obniżać ceny, po to aby za parę dni jak ich będzie mało to te ceny podnieść – podsumowuje prezes Krajowego Związku Grup Producentów Warzyw i Owoców, który podkreśla, że pogoda wszystko zweryfikuje