Biedroń chyba coś zrozumiał. "Na jesieni żaden głos nie może się zmarnować"
Robert Biedroń zapowiedział rozmowy koalicyjne z ugrupowaniami lewicowymi i liberalnymi. W poniedziałek doszło już do pierwszego spotkania z szefostwem SLD. W "Kropce nad i" lider Wiosny przyznał, że zdecydował się na budowę koalicji, bo nie chce doprowadzić do zjawiska marnowania głosów.
Jesienią zadecyduje d'Hondt
Lider Wiosny zrozumiał chyba, że wybory parlamentarne na jesieni będą rządziły się zupełnie innymi prawami niż bój o Parlament Europejski, a oddane głosy będą liczone inną metodą. To może sprawić, że mniejsze ugrupowania mogą w ogóle nie dostać się do Sejmu. Niedawno mówił o tym w stanowiącym wyborcze rozliczenie wywiadzie dla naTemat wiceprzewodniczący PO Borys Budka.
– Musimy pamiętać, że o przełożeniu wyniku wyborów na miejsca w Sejmie decyduje system d'Hondta. PiS w 2015 roku uzyskał poparcie mniejsze niż my w minioną niedzielę, a za sprawą d'Hondta zyskał bezwzględną większość. Jeszcze raz przypominam analizę wyników na Śląsku. Gdyby 26 maja wybierano nowy Sejm, u nas mandaty dostałyby tylko KE i PiS. Za sprawą obowiązującego systemu, śląskie głosy na Wiosnę zostałyby wyrzucone do kosza – tłumaczył Budka.