Falenta oferował nagranie z Kaczyńskim! Ujawniono, co ma znajdować się na taśmie prezesa PiS
Wiedza Marka Falenty, biznesmena uwikłanego w tzw. aferę podsłuchową, która przyczyniła się do odsunięcia PO od władzy, może być bardzo niekorzystna z punktu widzenia PiS. O kolejnych rewelacjach informuje "Gazeta Wyborcza".
Dziennikarze dowiedzieli się o tej sprawie od "lobbysty" związanego z Kancelarią Prezydenta. Biznesmen liczył na wsparcie, ponieważ oczekiwał, że Andrzej Duda zgodzi się na ułaskawienie go. Mimo iż taki wniosek Duda odrzucił wcześniej już dwa razy.
Falenta rozmawiał z informatorem "Gazety Wyborczej" na przełomie 2018 i 2019 r. Był to czas, gdy oczekiwał on na prawomocny wyrok. Nie chciał siedzieć, a za zlecanie podsłuchów groziło mu 2,5 roku więzienia – taką karę zresztą finalnie usłyszał.
– Robił wrażenie zdesperowanego. Szukał dojścia do prezydenta, pytał też o możliwość kontaktu z liderami opozycji – mówił w rozmowie z "GW" lobbysta, który dodał, że on sam bał się prowokacji. Jednak to jego właśnie biznesmen miał poinformować o tym, że posiada nagranie, na którym słuchać Kaczyńskiego. Wszystkiemu miał także przysłuchiwać się Stanisław Kostrzewski, ówczesny skarbnik PiS, czyli człowiek, o którym dziś mówi się, że to on połączył Falentę z PiS.
Przypomnijmy, że wczoraj w "Rzeczpospolitej" pojawiła się informacja, która także może nie zadziałać na korzyść PiS.
Falenta grozi bowiem, że jeżeli nie otrzyma wsparcia, "ujawni zleceniodawców i wszystkie szczegóły".
"W hiszpańskim więzieniu 'gnije' człowiek, który wierzył w sprawę pt. Polska uczciwa i sprawiedliwa. Zrobił, co do niego należało, wywiązał się ze wszystkich złożonych obietnic i został okrutnie oszukany przez ludzi wywodzących się z Pana formacji" – takie są pierwsze zdania listu według "Rzeczpospolitej".
Źródło: Gazeta Wyborcza