Rzecznik Ziobry chciał wyjaśnić, o co chodzi z pozwem wobec profesorów UJ. Tylko się pogrążył
Zbigniew Ziobro bardzo nie lubi, kiedy na owoce jego pracy spada krytyka. Stąd zapowiedź pozwu przeciwko profesorom UJ, który ma zostać złożony w najbliższy poniedziałek. Rzecznik Ministra Sprawiedliwości zabrał głos w tej sprawie i jeszcze bardziej pogrążył pomysł pozwania ekspertów z Krakowa.
To komentarz do słów rzecznika Ministerstwa Sprawiedliwości, który próbował uzasadnić zapowiedź złożenia pozwu przeciw profesorom UJ.
Wypowiedź rzecznika Ziobry można odczytywać, jako swoiste przyznanie się do tego, że Ministerstwo Sprawiedliwości steruje władzą ustawodawczą w przegłosowywaniu zmian w prawie. W takim ujęciu Sejm i Senat pełnią jedynie funkcję fasadową. Nie tylko Wachowiec wytknął Kanthakowi kompromitację.
Krytyka niemile widziana
Eksperci z Uniwersytetu Jagiellońskiego skrytykowali zmianę przepisów dotyczące przestępstw łapownictwa w sektorze publicznym (art. 228 k.k., art. 229 k.k.). Chodzi im przede wszystkim o zapis, który łagodzi kary za korupcję dla prezesów spółek Skarbu Państwa.
"Przepisy dotyczące przestępstw łapownictwa w sektorze publicznym (art. 228 k.k., art. 229 k.k.) mogą nie mieć zastosowania do osób zarządzających największymi, strategicznymi spółkami handlowymi z udziałem Skarbu Państwa, co prowadzi do rażących nierówności wobec prawa i nieuzasadnionego uprzywilejowania niektórych podmiotów gospodarczych" – napisali.
W odpowiedzi na reakcję krakowskiego środowiska prawniczego wiceszef resortu sprawiedliwości, Marcin Warchoł, zapowiedział złożenie pozwu przeciwko profesorom. – "Są bowiem granice krytyki i politycznych sporów, których przekraczać nie wolno" – podkreślił.