Czarnecki rok temu zaskarżył decyzję o usunięciu go z funkcji wiceszefa PE. Odpowiedź Brukseli w końcu jest

Ola Gersz
Nazwał Różę Thun szmalcownikiem - stracił fotel wiceprzewodniczącego Parlamentu Europejskiego. Ryszard Czarnecki nie chciał się jednak z tym pogodzić i złożył skargę. Została ona rozpatrzona – nie po myśli europosła.
Skarga Czarneckiego nie została rozpatrzona fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
W styczniu 2018 roku europosłanka PO Róża Thun wystąpiła w filmie dokumentalnym francusko-niemieckiej telewizji Arte, w którym mówiła o zagrożeniu autokracją w Polsce. Jej wypowiedzi tak wzburzyły Ryszarda Czarneckiego, że porównał ją do do Leni Riefenstahl, faworytki Adolfa Hitlera, i nazwał ją "szmalcownikiem".

Po tych skandalicznych słowach Czarnecki – który w tegorocznych wyborach z niejakim trudem dostał się do Parlamentu Europejskiego – został decyzją większości odwołany z funkcji wiceprzewodniczącego PE. Zastąpił go europoseł PiS Zdzisław Krasnodębski.


Czarnecki nie chciał zgodzić się jednak na taki werdykt – twierdził, że głosy posłów, który wstrzymali się od głosowania, także powinny być wliczone. W kwietniu 2018 r. polityk PiS złożył więc skargę na decyzję PE i domagał się, aby jego odwołanie został zawieszone do czasu jej rozpatrzenia. To jednak nie wchodziło w rachubę.

Skarga Czarneckiego rozpatrywana była aż rok. W poniedziałek Trybunał Sprawiedliwości ogłosił, że została ona oddalona. Oznacza to, że przebieg głosowania był prawidłowy, a Czarnecki nie ma powodów do zadowolenia.

źródło: Polsat News