"Nie musieli go ciągnąć za sobą w majtkach i bez butów". Były wiceszef policji o show z zatrzymania Jakuba A.

Anna Dryjańska
– Chodzi o chęć pokazania siły i sprawności państwa. Prowadnice zrobiły na widzach większe wrażenie, niż zrobiłyby zwykłe kajdanki skute z tyłu – mówi Adam Rapacki, były policjant i wiceminister spraw wewnętrznych i administracji. Jego zdaniem władza zrobiła szopkę z zatrzymania Jakuba A., mężczyzny podejrzanego o zabicie 10-letniej Kristiny.
Adam Rapacki uważa, że policja nie musiała użyć kontrterrorystów do zatrzymania Jakuba A. fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Anna Dryjańska: Widział pan zatrzymanie młodego mężczyzny w związku z zabójstwem 10-letniej Kristiny?

Adam Rapacki: Tak, widziałem. Cała Polska widziała. Taki spektakl nie był konieczny.

Co nie było konieczne?

Ten spektakl medialny, publikowanie wizerunku zatrzymanego, wyprowadzanie w majtkach, skutego w prowadnice, robienie z tego szopki. Teraz służbie więziennej będzie bardzo trudno zapewnić mu bezpieczeństwo.

Co jeszcze pan myśli o zatrzymaniu Jakuba A.?

Uważam, że policjanci prowadzący czynności wykrywcze bardzo szybko go zidentyfikowali, wykonali kawał dobrej roboty. Potem jednak niepotrzebnie wysłano do niego pododdział kontrterrorystyczny i zrobiono transmisję prawie na żywo. Zatrzymać mogli go zwykli policjanci kryminalni.


Nie sądzę, by do policji dotarły sygnały, że mężczyzna ma np. broń palną, granaty i będzie się bronił. Ujęcie go przez kontrterrorystów przypomina zatem strzelanie z armaty do wróbla.

Mężczyzna przyznał się, że zabił 10-letnią dziewczynkę.

Ale to nie znaczy, że stanowił zagrożenie dla grupy policjantów. Służby mundurowe mają obowiązek dostosowywać środki do spodziewanego zagrożenia. Widać policja jest bardzo bogata, bo często wysyła kontrterrorystów, w tym na białe kołnierzyki, czyli byłych członków zarządu spółek skarbu państwa, o których wiadomo, że nie stanowią dla policjantów i otoczenia żadnego zagrożenia.

Żartuje pan, że policja jest bogata, ale skąd pana zdaniem to nadużywanie oddziałów kontrterrorystycznych?

Żartuję, bo wystarczy przejść się na komisariat w dużym mieście by okazało się, że przez to rozbuchanie brakuje policjantów do zwykłej roboty. Brakuje podstawowych środków do pracy nawet papieru do ksero, komputerów itp.

Chodzi o chęć pokazania siły i sprawności państwa. Prowadnice zrobiły na widzach większe wrażenie, niż zrobiłyby zwykłe kajdanki skute z tyłu.

Może kontrterroryści bali się Jakuba A., dlatego założyli mu prowadnice?

Kontrterroryści są wyszkoleni tak, by obezwładnić najgorszego bandytę zanim zdąży zipnąć. Nie mieli do czynienia z mistrzem wagi ciężkiej w sztukach walki. Mogli go normalnie skuć, a wcześniej pozwolić mu się ubrać, a nie ciągnąć za sobą w majtkach i bez butów. Ale to pewnie wyglądałoby znacznie mniej spektakularnie w telewizji.

Może chodziło więc o emocje policjantów podczas zatrzymania?

Największe emocje mogli odczuwać kryminalni, którzy pracowali na materiale dowodowym. Kontrterroryści powinni się zachować profesjonalnie. Dokonywałem z kolegami zatrzymań członków gangu, zatwardziałych przestępców – emocje są, ale trzeba trzymać je na wodzy.

Nie obawia się pan, że TVP zaraz zapyta, czy jest pan obrońcą interesów zabójcy dziecka, jak zrobiła to w przypadku Rzecznika Praw Obywatelskich?

Rzecznik ma za zadanie bronić praw człowieka, również przestępcy i pan Adam Bodnar robi to znakomicie. Chwalę policję, gdy jest skuteczna i krytykuję, gdy nie działa efektywnie lub nadużywa władzy. Taki zawsze byłem i pozostanę.