Horror 9-miesięcznej Blanki trwał dwa miesiące. Nie żyje, bo twierdzono, że "trzeba dać rodzinie szansę"

Daria Różańska
Anna W. chodziła po ulicy z miesięcznym dzieckiem i chciała je oddać obcym. Wreszcie sąd zdecydował, że Blanka trafi do rodziny zastępczej. Kilka miesięcy później ten sam sąd orzekł, że dziewczynka wróci do matki. Sekcja zwłok wykazała, że Blanka została uderzona tępym narzędziem w głowę, okolice szyi i klatki piersiowej. Wszystko z taką siłą, że żebro przebiło jej serce. Oskarżeni są rodzice. Kto zawiódł? Już zaczęło się szukanie winnych.
W środę wszczęto postępowanie o niedopełnienie obowiązków i przekroczenie uprawnień ws. 9-miesięcznej Blanki przez cztery instytucje: sąd, kuratorów, policję, MOPS, PCPR. Fot. Maciej Świerczyński / Agencja Gazeta
W środę na cmentarzu w Olecku pochowano dziewięciomiesięczną Blankę. Usypano niewielki grób, w ziemię wbito biały krzyż, obok ułożono pluszowe maskotki i białe kwiaty, zapalono też znicze. Na pogrzebie nie było rodziców dziecka, którzy są podejrzani o zabójstwo dziewczynki. Anna W. i Grzegorz W. siedzą teraz w areszcie.

Prokuratura postawiła im zarzuty znęcania się nad niemowlęciem, zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem i wykorzystania seksualnego.

Teraz cała Polska zastanawia się jak – mimo że dalsi krewni dziecka alarmowali, że w domu źle się dzieje – mogło dojść do śmierci dziewczynki. W środę wszczęto postępowanie w sprawnie niedopełnienia obowiązków i przekroczenia uprawnień przez instytucje: sąd, kuratorów, policję, MOPS, PCPR.


Teraz słyszę od sędziego, że stwierdzili, iż "należy dać tej rodzinie szansę". Jeden z duchownych, który woli zachować anonimowość, nie może tego zrozumieć:

– To bardzo bulwersująca sprawa. Przy tej okazji słyszałem wczoraj opinię pani z katolickiego stowarzyszenia. I z jej wypowiedzi można było wywnioskować, że ona patrzy na ten problem w sposób dogmatyczny. Jest silne przekonanie ponad wszystko, że rodzina naturalna jest najważniejsza, więc nawet w absurdalny sposób będziemy tej rodzinie dawać szansę.

Z domu rodzinnego do zastępczego

Olecko. Przed jednym z budynków komunalnych, który schowany jest między blokami, stoją znicze i maskotki. To tutaj z trójką dzieci mieszkała Anna W. W październiku na świat przyszło kolejne – córeczka. Nazwali ją Blanka. Kilka ulic dalej mieszkał jej ojciec.

Ale już wtedy było wiadomo, że w domu są jakieś problemy. Policjanci dobrze znali ten adres, często byli wzywani na interwencje. – Co tam widzieliście? – pytam Krzysztofa Wasyńczuka, rzecznika prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Olecku.

– Nie chciałbym wypowiadać się na ten temat. Materiał o interwencjach i ich przebiegu dostarczyliśmy prokuraturze. Powiem tylko, że w naszym mniemaniu sytuacja w domu rodzinnym podczas interwencji odbiegała od ogólnie przyjętych norm – lakonicznie odpowiada.

Anna W. próbowała nawet oddać swoje miesięczne dziecko. – Był moment, że matka Blanki bardzo źle funkcjonowała. Być może miało to związek z jej sytuacją zdrowotną. Mieliśmy sygnały od rodziny, środowiska, że kobieta chodzi po mieście i wciska wózek obcym – przyznaje nam Edyta Truszczyńska, kierownik MOPS w Olecku.

Pracownik socjalny wspólnie z policjantem ruszyli w miasto i odnaleźli Annę W. To MOPS zwrócił się do sądu o przyznanie dziewczynce rodziny zastępczej.

Sprzeczne opinie

Na początku listopada miesięczne niemowlę trafia do rodziny zastępczej. W lutym dyrektor Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie wysyła do sądu wniosek o ograniczenie władzy rodzicielskiej. Sędzia go rozpatruje.

– Ze zgromadzonego materiału dowodowego wynikało, że sytuacja w tej rodzinie jest stabilna. Matka kontaktując się z terapeutami nie wykazywała żadnych objawów chwiejności emocjonalnej – opowiada nam Katarzyna Jakubowska, prezes Sądu Rejonowego w Olecku.

14 marca na rozprawie stawiają się biologiczni i zastępczy rodzice Blanki. Jest też przedstawiciel PCPR-u. I nagle zmienia zdanie – wnosi o umieszczenie dziewczynki w rodzinie biologicznej pod nadzorem kuratora (wizyty co dwa tygodnie).

– Jak to tłumaczono? – pytam rzecznika Sądu Okręgowego w Suwałkach. – W protokole nie było uzasadnienia – odpowiada sędzia Marcin Walczuk.

Innego zdania miał być MOPS. – Do sądu wysyłaliśmy nasze opinie. One były negatywne. Pisaliśmy w nich, że to jeszcze nie jest odpowiedni moment, żeby to dziecko wróciło do rodzinnego domu – tłumaczy Ewa Truszczyńska, kierowniczka MOPS.

Ale tego nie potwierdza prezes Sądu Okręgowego w Suwałkach. – Nie jest do końca prawdą, że opinia MOPS była negatywna. Wszystkie opinie, jakie w tym czasie zostały do sądu dostarczone, były pozytywne – wyjaśnia Katarzyna Jakubowska.

Ostatecznie Sąd Rejonowy w Olecku decyduje, że Blanka wróci do rodzinnego domu. I otrzyma nadzór kuratora, który będzie odwiedzał rodzinę raz w miesiącu.

– Ani MOPS, ani Powiatowe Centrum Rodziny, ani rodzice zastępczy nie zaskarżyli tej decyzji sądu. Uznając ją zapewne na tamtym etapie za prawidłową. Jak się później okazało, nie była to właściwa decyzja – kwituje rzecznik Sądu Okręgowego.

Dać rodzinie szansę

Dlaczego sąd zdecydował o powrocie małej Blanki do rodzinnego domu? Wpływ na to miały opinie kuratora, ale też rodziców zastępczych. – Oni nie oponowali, by dziecko wróciło do rodziny biologicznej. Ci rodzice zastępczy mieli kontakt z biologicznymi, bo matka przychodziła i uczestniczyła w wychowaniu tego dziecka – mówi sędzia Marcin Walczuk.

I dodaje, że jego refleksja po analizie akt jest taka: – Wszyscy zgodnie doszli do wniosku, że trzeba tej rodzinie dać szansę. I rodzice zastępczy mówili, że przynajmniej na próbę należy powierzyć to dziecko rodzicom biologicznym pod nadzorem kuratora.

O to samo pytam prezes Sądu Rejonowego w Olecku. – Nie tylko rodzice zastępczy wskazali, że kontakt matki z Blanką jest dobry. Z wywiadów, które znajdują się w aktach, wynika, że dziecko było zdrowe. A matka je przytulała, chwaliła się nim. Ze wszystkich opinii dostarczonych do sądu wynikało, że Anna W. podjęła leczenie, starała się o to, aby Blanka wróciła pod jej opiekę. Posiadamy opinie kuratorów i pracowników MOPS-u, z których wynika, że matka dziewczynki współpracuje z terapeutą, stawia się na testy kontroli narkotykowej. I wynika z nich, że narkotyków nie zażywała – odpowiada Katarzyna Jakubowska.

Tragedia
Wszyscy zapewniają, że nic nie wskazywało na to, że po powrocie Blanki do matki może dojść do tragedii. Tylko dalsi krewni mieli obawy, że to się źle skończy.

– Nie wiem, na jakiej podstawie, bez leczenia, bez terapii, bez rozmowy z nam dziewczynka została zwrócona matce. Dzwoniliśmy na policję, policja powiedziała, że nie może z tym nic zrobić, dzwoniliśmy do MOPS-u. Powiedziano nam, że tam nic złego się nie dzieje. Ciągle wszystkim powtarzałam, że prędzej czy później dojdzie do tragedii, jeżeli nie zabiorą dziecka tak chorej osobie. Zawiodła ona sama i instytucje – mówiła dziennikarce "Faktów" TVN krewna Anny W.

Ostatni raz kurator odwiedził dom rodzinny Blanki 7 czerwca. To była niezapowiedziana wizyta. Nie zauważył nic niepokojącego.

Kilkanaście dni później – 18 czerwca – Anna W. pojawia się na terapii uzależnień. Zabiera ze sobą najmłodsze dziecko. – Blanka była wesoła, zdrowa. Miała odkryte nóżki i rączki i nie było żadnych śladów świadczących o jakiejkolwiek przemocy. Poza tym, matka dziewczynki poddała się testom na obecność narkotyków i one wyszły negatywnie – wyjaśnia prezes Sądu Rejonowego w Olecku.

Trzy dni później służby ratunkowe otrzymały zgłoszenie o niemowlaku, który nie oddycha. Na miejsce pojechał lekarz. Ale na ratunek było za późno.

Sekcja zwłok wykazała, że Blanka została uderzona tępym narzędziem w głowę, okolice szyi i klatki piersiowej. Wszystko z taką siłą, że żebro przebiło jej serce. Została też brutalnie wykorzystana seksualnie.

Dziewczynka zmarła na skutek krwotoku wewnętrznego i uszkodzenia mózgu.Nie wiadomo, czy została uderzona młotkiem, czy wałkiem. Według prokuratury horror dziecka trwał co najmniej od dwóch miesięcy.

Szukanie winnych
Na początku tygodnia wiceminister Michał Wójcik na antenie TVN24 stwierdził, że w tej sprawie "państwo popełniło błąd, który zaważył na życiu maleńkiego dziecka". Nie potrafił zrozumieć, dlaczego sąd zdecydował, że dziecko powróci z rodziny zastępczej do nieodpowiedzialnych rodziców.

Kilka dni później wiceminister przekonywał, że sąd wiedział o niegotowości rodziców z Olecka na przyjęcie dziecka z pieczy zastępczej. – Jednocześnie zwróciliśmy się do rzecznika dyscyplinarnego kuratorów, żeby bardzo dokładnie tę sprawę wyjaśnić. My winnych znajdziemy – zapewnił Wójcik. W czwartek rzecznik dyscyplinarny sędziów Piotr Schab poinformował, że jego zastępca podejmie czynności wyjaśniające w związku z "informacją, że sędzia Sądu Rejonowego w Olecku mogła popełnić przewinienie dyscyplinarne poprzez niedopełnienie obowiązków, co skutkowało śmiercią 9-miesięcznej Blanki".

– Ufam, że wszystkie okoliczności zostaną wyjaśnione. Jeżeli rzeczywiście doszło do jakichś nieprawidłowości, to mam nadzieję, że zostaną one zbadane i wyjaśnione. Niemniej, w tym momencie nie chciałabym w sposób jednoznaczny nic oceniać – komentuje prezes Sądu Rejonowego w Olecku.

I chwali sędziego, który rozstrzygał w sprawie małej Blanki. – Sędzia jest osobą posiadającą wiedzę merytoryczną i doświadczenie. Wysłuchał zainteresowanych, zapoznał się z wywiadami i opiniami. Jeżeli doszło do jakieś nieprawidłowości ze strony sądu, to zostaną wyciągnięte konsekwencje. Natomiast nie jestem w stanie stwierdzić, czy rzeczywiście jakiekolwiek nieprawidłowości miały miejsce – zaznacza.