Girl Power w Muzeum Sztuki Nowoczesnej. 50 artystek z całego świata na ważnej wystawie w Warszawie

Katarzyna Michalik
Nie ma wątpliwości, że na tej wystawie rządzą kobiety. "Farba znaczy krew" to 140 prac kilkudziesięciu artystek z Polski i ze świata, które przedstawiają swoje spojrzenie na kobiecość i sytuację kobiet na wielu, zupełnie różnych płaszczyznach.
"Farba znaczy krew" to wystawa ukazująca prace 50 artystek z Polski i całego świata Fot. naTemat
Myśliwska metafora w tytule
Pełny tytuł wystawy brzmi "Farba znaczy krew. Kobieta, afekt i pragnienie we współczesnym malarstwie”, a jego pierwsza część zainspirowana jest książką Zenona Kruczyńskiego. Mężczyzna, który sam niegdyś polował, opisał w niej, jak silny wpływ może mieć zabijanie zwierząt na przyszłość nas wszystkich i jak często polowania wynikają z chęci poczucia przez myśliwych kontroli i władzy.
Niemałą rolę na wystawie odgrywa kolorFot.naTemat
Wystawa nie opowiada jednak o uciemiężeniu kobiet, a wręcz przeciwnie. Sięgając do założeń feminizmu trzeciej fali z lat 90., która przedstawiła świeże spojrzenie na rolę i wizerunek kobiety w społeczeństwie i kulturze, artystki swoimi pracami opowiadają o tym, jak było kiedyś i jak jest teraz, ale też delikatnie zaglądają w przyszłość.


– Choć według statystyk kobiety wciąż są niedoreprezentowane w kolekcjach współczesnych muzeów, a ich obecność w galeriach jest w dalszym ciagu dysproprocjonalnie mniejsza, to właśnie głos kobiet był najbardziej donośny w kontekście przemian społecznych ostatnich lat, takich jak apel o wolność reprodukcyjna, równouprawnienie na rynku zawodowym czy wreszcie walka z rasizmem – tłumaczy Natalia Sielewicz, kuratorka wystawy.
Wystawa skupia się na malarstwie w różnych formachFot. naTemat.pl
Sielewicz podkreśla również, że w malarstwie obserwujemy wzmożoną aktywność twórczą kobiet, które coraz częściej sięgają po tematy trudne, wyparte, skupione na emocjach i osobistym doświadczeniu. To właśnie tym kluczem kierowała się kuratorka zestawiając ze sobą zarówno młode artystki debiutujące na scenie sztuki współczesnej, jak i gwiazdy międzynarodowego malarstwa.

Malarstwo, malarstwo i jeszcze raz malarstwo
Warto zauważyć, że wystawa, co wcale nie jest często spotykane, prezentuje właśnie samo malarstwo - w różnej formie, ale jednak malarstwo. Nie znajdziemy tutaj zatem wymyślnych instalacji, projektów video czy klasycznej fotografii.

Co ciekawe - nie znajdziemy również wielu opisów, które zwykle towarzyszą tego typu wystawą. Tutaj na tabliczkach widzimy jedynie nazwisko autorki i tytuł dzieła, bez dodatkowych opisów, wszystko pozostawione jest więc interpretacji widza.
Malarstwo to dziś nie tylko klasyczne płótno, w prostokątnej ramieFot. naTemat
Jako aspekty, na które warto zwrócić uwagę, oglądając wystawę, Natalia Sielewicz wskazuje niesamowitą witalność twórczą kobiet oraz to, że kobiety obdarzają ciało władzą samostanowienia i proponują afirmatywną wersję kobiecości, opartą na autonomii i sprawczości.

Na co zwrócić uwagę na wystawie
Wystawa składa się z czterech pomieszczeń, po których poruszamy się trochę jak po klasycznym mieszkaniu. W każdej sali ze ścian patrzą na nas zupełnie różne obrazy. W pierwszej z nich warto zatrzymać się przy pracach Chelsea Culprit, która uwieczniła na nich swoje koleżanki - tancerki erotyczne - podczas przerwy na fast food w pracy albo obraz tancerki Krystyny Mazurówny, namalowany przez Polkę, Paulinę Ołowską.
Prace Chelsea Culprit przyciągają wzrok od razu po wejściu na wystawęFot.naTemat
Kuratorka wystawy, choć bliskie i istotne są dla niej wszystkie pokazane na wystawie prace, wskazała mi jednak te na które warto zwrócić uwagę publiczności.

– Jeśli miałabym zwrócić uwagę publiczności na trzy z nich, byłyby to intrygujące obrazy Issy Wood, które artystka maluje na nieoczywistym podłożu - aksamicie, obraz "Autoerotyzm” meksykańskiej artystki Friedy Toranzo Jaeger przedstawiający silnik samochodu jako metaforę pragnienia oraz niepokojące portrety aktorek filmów erotycznych autorstwa Moniki Misztal, która pokazuje na płótnie wyłącznie zbliżenie na ich twarze – opowiada Natalia Sielewicz.
Ciekawe, jak bardzo różnie można podejmować tę samą tematykęFot.naTemat
WIele sposobów zwiedzania
Wizyta na wystawie "Farba znaczy krew" to podróż po kobiecości rozumianej na różne sposoby, ale mimo pewnych widocznych na pierwszy rzut oka różnic, ze wszystkich prac bije duża siła i wyrazistość. Sztuka nowoczesna nie zawsze jest prosta do zrozumienia, ale warto próbować. Jeśli nie na własną rękę, to z pomocą ekspertów.

– Staram się upodmiotowić widza i umożliwić mu zwiedzenie wystawy na czysto sensorycznym i estetycznym poziomie.  Ćwiczenie "czytania” obrazów może być fascynującym zajęciem, w ramach którego każdy może dopowiedzieć sobie znaczenie – mówi kuratorka. – Widzów zainteresowanych kontekstem historycznym i artystycznym zapraszam na oprowadzania z przewodnikami, które odbywają się w muzeum kilka razy w tygodniu, np. w każdą sobotę o godzinie 16:00 – dodaje.

Takie zwiedzanie to dodatkowa wartość również dlatego, że po wystawie oprowadzają zaproszone malarki, a w niedziele badacze i badaczki, którzy w przystępny sposób opowiadają o rozmaitych kontekstach.

Jeśli taka forma wam nie odpowiada, warto wiedzieć, że istnieje również stroną internetowa farba.artmuseum.pl, która jest interaktywnym przewodnikiem po wystawie.

Wystawa w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie nad Wisłą potrwa do 11 sierpnia 2019 roku.