"W Hamptonach dzień zaczyna się od kaca". Poznajcie najbardziej luksusowy kurort w USA

Zuzanna Tomaszewicz
To prawdziwy raj dla ludzi chcących spędzić wakacyjny czas na bogato. Kurort The Hamptons pełen jest niespodzianek. Znani ludzie, domy warte fortunę, nocne orgie – to tylko ułamek tego, co czeka nas na wschodnim krańcu Long Island. Dziennikarz "Newsweeka" zdał relację ze swojego miesięcznego pobytu w luksusowym ośrodku.
The Hamptons zachwyca nie tylko swoimi mieszkańcami, ale także przyrodą. Fot. pixabay
"W Hamptonach dzień zaczyna się od kaca. Zrozumiałem, dlaczego celebryci noszą ciemne okulary nawet przy niepogodzie" – napisał w najnowszym numerze tygodnika Piotr Milewski. Dziennikarz spędził miesiąc w kurorcie, pracując tam z kolegą w posiadłości znanego projektanta wnętrz Toma Britta. "Załapaliśmy się na luksusowe wakacje, które szalony milioner nie tylko sponsorował, lecz jeszcze wypłacał nam dodatkowo bardzo przyzwoitą pensję" – czytamy.

Hamptony zajmują czołowe miejsca w rankingu najbardziej prestiżowych adresów Ameryki. Na pierwszej pozycji uplasował się kod pocztowy 11962 z osady Sagaponack pod Sounthampton – według informacji magazynu "Business Insider" rok temu przeciętna cena domu wynosi tam blisko 8,8 mln dolarów.


Bogactwo natury
Wschodni brzeg wyspy zachwyca przyjazną pogodą. Jak opisuje dziennikarz, nawet w lipcu można spodziewać się tam przyjemnego chłodu, który nadciąga wraz z morską bryzą od strony oceanu. Nie jest to więc wybrzeże Florydy, gdzie powietrze ciągle stoi, a temperatura nie spada.

"Okolica przypomina nieco polskie Dębki z czasów, nim zniszczyła je komercja. Zielonkawa przy ładnej pogodzie woda, gdy niebo się zachmurzy, zmienia kolor na ciemnoszafirowy (…) Pod koniec maja na piasek wylegają kraby podkowiaste (horseshoe crabs), niespotykane w takich ilościach nigdzie indziej" – opisuje Milewski.

Piękni i bogaci
Oprócz piękna przyrody w The Hamptons aż roi się od bogaczy. Nie zobaczymy ich jednak tam, gdzie turystów. W lokalnych restauracjach nie ma po nich śladu – bogacze lubią jeść obiady na osobności, z dala od "plebsu". Są gotowi wydać też ponad 250 tys. dolarów na butelkę szampana (niekiedy cena ta nie jest nawet adekwatna do jakości, ale kto bogatemu zabroni).

"Przy bulwarze miliarderów rezydują finansiści i przemysłowcy, których nazwiska niewiele rzeczonemu obywatelowi powiedzą" – dodał Milewski. Do znanych mieszkańców kurortu można zaliczyć zaś m.in. Beyonce wraz z jej mężem Jayem-Z.

Więcej w nowym numerze "Newsweeka".