"Tajemniczy 50-latek, przyjeżdżał białym samochodem". Nowe wątki ws. morderstwa 9-miesięcznej Blanki z Olecka

Bartosz Świderski
9-miesięczna Blanka została brutalnie zamordowana i wykorzystywana seksualne. Prokuratura zarzuty postawiła jej rodzicom. Jak informuje "Fakt", Anna W. ma już adwokata, który jest jej znajomym ze szkoły średniej. Ten ma przed sądem bronić wersji, że 50-letni mężczyzna, który często bywał w domu oskarżonej, pojawił się w nim także wtedy, gdy zabito Blankę.
Ws. śmierci 9-miesięcznej Blanki z Olecka pojawiają się nowe wątki. Fot. Maciej Świerczyński / Agencja Gazeta
Sprawa śmierci 9-miesięcznej Blanki z Olecka wstrząsnęła całą Polską. Sekcja zwłok wykazała, że dziewczynka została uderzona tępym narzędziem w głowę, okolice szyi i klatki piersiowej. Wszystko z taką siłą, że żebro przebiło jej serce. Została też brutalnie wykorzystana seksualnie.

Dziewczynka zmarła na skutek krwotoku wewnętrznego i uszkodzenia mózgu. To Annie W. i Grzegorzowi W. – rodzicom Blanki – postawiono zarzut znęcania się nad niemowlęciem, zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem i wykorzystania seksualnego.

Para została aresztowana. A w środę wszczęto postępowanie w sprawnie niedopełnienia obowiązków i przekroczenia uprawnień przez instytucje: sąd, kuratorów, policję, MOPS, PCPR.


Tymczasem, jak donosi "Fakt", wiele wskazuje na to, że rodzice dziewczynki będą chcieli obarczyć odpowiedzialnością kogoś innego. "Jest nim tajemniczy mężczyzna, który według relacji świadków zabrał dziecko do siebie na noc. Na pytanie, czy tak rzeczywiście było, odpowiedzą dopiero badania DNA" – czytamy na łamach dziennika.

Według informacji dziennikarzy "Faktu", którzy powołują się na mieszkańców Olecka, częstym gościem w domu Anny W. bywał około 50-letni mężczyzna. Miał przyjeżdżać białym autem i zostawać na noc. Linia obrony Anny W. przed sądem będzie bronić wersji, że wspomniany mężczyzna pojawił się w domu oskarżonej także w noc, kiedy zabito Blankę.

Obrońcą Anny W. jest Adam Ramotowski, jej znajomy ze szkoły średniej. – Zadzwoniła do mnie z informacją, że jej córka prawdopodobnie nie żyje – mówi "Faktowi" mecenas. – Po drodze zabrałem ją do samochodu i zadzwoniłem na 112, na twarzy miała ślady pobicia. Weszliśmy do mieszkania i za chwilę przyjechały służby, więcej nie mogę powiedzieć.

Dlaczego adwokat zdecydował się bronić Anny W., skoro był też świadkiem?

– Podjąłem się obrony podejrzanej o tę okrutną zbrodnie, ponieważ znam sprawę od początku, to do mnie pierwszego zadzwoniła matka Blanki z prośbą o pomoc. Ja też powiadomiłem służby. Chcę jej zapewnić uczciwy proces, żeby wszystkie prawa kodeksowo zagwarantowane oskarżonemu czy podejrzanego zostały zachowane – wyjaśnił Ramotowski.

źródło: "Fakt"