Działacz PiS skarży się na kolegów z partii. Alarmuje o przestępstwach
W Sopocie może dojść do powtórzenia wyborów w jednym z okręgów. Wszystko przez to, że Krzysztof Szołoch doniósł na partyjnych kolegów, którzy - według jego zapewnień - dopuścili się przestępstw. Działacz PiS poinformował m.in o tym, że jeden z sopockich radnych zamieszkuje tak naprawdę Gdynię – podaje "Gazeta Wyborcza".
– Mnie wychowano na człowieka prawego, ideowego i uczciwego. Dlatego złożyłem ten protest, bo nie mogę zgodzić się, żeby gdynianin Michał Stróżyk, był radnym Sopotu, bo to narusza moje podstawowe prawa jako mieszkańca Sopotu – powiedział w grudniu Szołoch.
W kwietniu tego roku Sąd Okręgowy w Gdańsku uznał wybór radnego Stróżyka za nieważny, stwierdzając, że nie miał on praw wyborczych w Sopocie. We wtorek gdański sąd apelacyjny ma podjąć decyzję, czy w Sopocie odbędą się ponowne wybory, czy zamiast tego Michała Stróżyka zastąpi Anna Kunicka, która w zeszłych wyborach samorządowych zdobyła 161 głosów.
W połowie czerwca Stróżyk skomentował całą sytuację na Facebooku. Złożenie mandatu radnego oraz rezygnację z funkcji doradcy wojewody pomorskiego tłumaczył "standardami stosowanymi przez Prawo i Sprawiedliwość", które dotyczyły "nie łączenia funkcji samorządowych ze stanowiskami menadżerskimi". Były radny został powołany do Zarządu Fundacji Energa.
Ponadto Szołoch jakiś czas temu złożył do prokuratury zawiadomienie o możliwym popełnieniu przestępstwa przez inne osoby - w tym również działaczy partii rządzącej. Dostało się m.in. samej Annie Kunickiej. To ponoć ona miała zameldować Stróżyka w Sopocie i w sądzie mogła dopuścić się krzywoprzysięstwa.
źródło: "Gazeta Wyborcza"