"Potrzebuje psychiatry". Adwokat zdradza, w jakim stanie jest niesłusznie oskarżony o zabójstwo Blanki

Daria Różańska
– Mój klient jest w bardzo złym stanie psychicznym. Przez tydzień nosił łatkę zabójcy, pedofila. To się odbiło na jego psychice. Dokonano linczu społecznego, czego dowodem są liczne komentarze w internecie, że jest zabójcą. Takie wypowiedzi pojawiają się nawet teraz. To bulwersujące i dla mnie, i dla pana Grzegorza – mówi naTemat Wojciech Stpiczyński, obrońca Grzegorza W.
Według nieoficjalnych doniesień "Faktu", testy DNA wykazały, że Grzegorz W. prawdopodobnie nie jest ojcem zamordowanej 9-miesięcznej Blanki. Po niesłusznym postawieniu mu zarzutów o gwałt i zabicie córki mężczyzna jest obecnie w stanie "rozsypki". Fot. Robert Robaszewski / Agencja Gazeta
Grzegorz W., ojciec 9-miesięcznej Blanki, w poniedziałek opuścił areszt. Chociaż niewiele ponad tydzień wcześniej prokuratura postawiła i jemu, i Annie W., matce dziewczynki, zarzut znęcania się nad niemowlęciem, zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem i wykorzystania seksualnego.

Teraz prokurator uznał, że dowody w sprawie nie są wystarczające, aby stwierdzić udział Grzegorza W. w gwałcie oraz zabójstwie Blanki. Poza tym, Prokuratura Okręgowa w Suwałkach poinformowała, że wydruki połączeń telefonicznych oraz lokalizacja telefonu komórkowego Grzegorza W. wskazują, że w czasie zbrodni nie przebywał w mieszkaniu, w którym jej dokonano.


Według informacji "Faktu", Grzegorz W. nie jest ojcem dziewczynki. A w sprawie zarzuty miał usłyszeć 50-latek, który odwiedzał Annę W. Przyjeżdżał białym samochodem na olsztyńskich blachach.

Czy wiadomo już, do kogo należą ślady biologiczne znalezione na ciele 9-miesięcznej Blanki? Wiemy, że na pewno nie do Grzegorza W.


Adwokat Wojciech Stpiczyński, obrońca Grzegorza W.: – Nie wiadomo do kogo należą te ślady. To bada teraz prokuratura.

Kilka dni temu zwolniono z aresztu Grzegorza W. A wczoraj poinformowano, że on najprawdopodobniej w ogóle nie jest ojcem Blanki. To prawda?

Wiem, że takie informacje podawane są przez dziennikarzy, natomiast nie mogę tego komentować. To są tajemnice śledztwa.



W sprawie pojawił się wątek 50-latka, który w tę feralną noc miał się pojawić w mieszkaniu Anny W. To on jest teraz w miejsce pana klienta brany pod uwagę jako jeden z oskarżonych?


Wszystkie okoliczności są brane pod uwagę. Prokuratura bardzo skrupulatnie prowadzi to postępowanie, co bardzo mnie cieszy.

Natomiast kto, na podstawie czego i w jakich okolicznościach brany jest pod uwagę, to pytanie do prokuratury.

W jakim stanie jest pana klient? Został zlinczowany i przez wielu Polaków uznany za mordercę własnego dziecka.

Mój klient jest w bardzo złym stanie psychicznym. Przez tydzień nosił łatkę zabójcy, pedofila. To się odbiło na jego psychice. Dokonano linczu społecznego, czego dowodem są liczne komentarze w internecie, że jest zabójcą. Takie wypowiedzi pojawiają się nawet teraz. To bulwersujące i dla mnie, i dla pana Grzegorza.

Ale pan Grzegorz nie miał w więzieniu dostępu do internetu. Ten czas za kratkami był dla niego trudny? Wiemy, jak współwięźniowie traktują osoby, którym prokuratura postawiła takie zarzuty.

Nie mogę powiedzieć, że współwięźniowie dokuczali mojemu klientowi, ponieważ on miał jednoosobową celę.

Sąsiedzi pana Grzegorza, którzy rozmawiali z dziennikarzami, mówili, że to spokojny i pracowity człowiek, że dbał o córkę, wspierał finansowo.

Tak było. To bardzo spokojny i poukładany człowiek. Nawet w trakcie tego postępowania ze stoickim spokojem reagował na to, co się dzieje. Raczej wierzył w sprawiedliwość.

Prokuratura Okręgowa w Suwałkach poinformowała, że wydruki połączeń telefonicznych oraz lokalizacja telefonu komórkowego Grzegorza W. wskazują, że w czasie zbrodni nie przebywał w mieszkaniu, gdzie jej dokonano. Gdzie w tym czasie był pana klient?

Na pewno nie był w domu, w którym dokonano tej zbrodni. O tym, co się stało, dowiedział się przez przypadek.

W trakcie zatrzymania?

Tak, w trakcie zatrzymania. Nie zdążył odpowiednio zareagować na docierające do niego informacje, bo od razu go zatrzymano.

I usłyszał zarzut?

Tak.

Media donoszą, że Anna W. utrzymywała relacje również z innymi mężczyznami. Co łączyło ją z pana klientem?


Ich relacja ograniczała się do dziecka.

Dziennikarze donoszą, że Anna W. "próbowała naciągnąć Grzegorza W. na dziecko".

To jest myślę trochę nad wyrost.

Rodzina Anny W. mówiła dziennikarzom, że matka Blanki miała problemy psychiczne.

To jest przedmiotem postępowania prowadzonego przez Prokuraturę Okręgową w Suwałkach w zakresie niedopełnienia obowiązków przez urzędników.


Pana klient został zwolniony z aresztu. Co dalej?


Potrzebuje psychologa i psychiatry. Wsparcia specjalisty.